Na temat "Bitwy Warszawskiej" powiedziano już naprawdę wiele złego. Nie da się ukryć, że nie jest to kino wybitne pod jakimkolwiek względem. Widzów zawiodły zarówno kwestie techniczne jak i sama niezbyt dobrze poprowadzona narracja oparta na wątku miłosnym na linii Natasza Urbańska - Borys Szyc. Szczególnie dostało się Urbańskiej. Nie jej wina do końca, że obsadzono ją w roli, do której kompletnie nie pasowała. Jednak zostawmy jej grę aktorską, czy dyskusyjną decyzję podczas castingu, a skupmy się na kostiumach i samej charakteryzacji.
30.11.19
22.10.19
"Drogi Wolności" - co jest nie tak?
Po "Wojennych Dziewczynach", w których mniej więcej jest już wszystko to, co zostało przeze mnie omówione, dostałam prośby o "Bodo" i "Czas Honoru". Pobieżnie przejrzałam dwa albo trzy odcinki pierwszego serialu i nic, aż tak mocnego mnie nie uderzyło, a w "Czasie Honoru" jest mało kobiet i lecę na podglądzie, natrafiając cały czas na Maję Ostaszewską, która nie jest jakoś skandalicznie źle ubrana - skromnie, sukienki w miarę z poprawnym do epoki krojem, około 8 odcinka rzucił mi się w oczy kapelusz z lat pięćdziesiątych. Do tych seriali wrócę, ale przez przypadek kliknęło mi się coś innego: "Drogi Wolności".
18.10.19
Co jest nie tak z tymi "Wojennymi Dziewczynami"? cz. II
Pokochaliście poprzedni wpis o "Wojennych Dziewczynach", więc chyba poświęcę więcej czasu na analizowanie różnych filmów i seriali, szczególnie rodzimej produkcji pod kątem kostiumów i ich zgodności historycznej. Niemniej jednak nie skończyliśmy z Dziewczynami, a jest jeszcze na czym zawiesić oko. Dodajmy też: nie czepiam się tego, że w czasie okupacji była bieda i ludzie nie mogli się ubierać modnie. Szkopuł w tym, że gdyby pojawiały się ubrania jak z lat trzydziestych, to w ogóle bym się nie czepiała. Problem jest, że cały czas oglądamy elementy z lat pięćdziesiątych, sześćdziesiątych, siedemdziesiątych, a nawet osiemdziesiątych. O współczesnych wariacjach na temat, w wisienki, nie wspominając.
16.10.19
Co jest nie tak z tymi "Wojennymi Dziewczynami"? cz. I
Parę tygodni temu wrzuciłam żartobliwego posta na FB, o tym, że chętnie sprawiłabym sobie torebkę płócienną z napisem: Nie jestem z Wojennych Dziewczyn, ale ze Zgierza. Większość osób raczej się z tego śmiała, ale znalazły się głosy, że nie wiedzą czemu się czepiam.
Zacznijmy od tego, że niezbyt lubię pokazywanie wojny w kategorii młodzieżowej przygody, w której ok, bywa ciężko, ale w sumie to są ładne stroje i kolorowo i bije się złego okupanta i wychodzi z tego cało. Wiecie, jak się od 2009 roku praktycznie codziennie czyta o działalności Einsatzgruppen, czy szerzej o całym RSHA, to takie podejście wywołuje u mnie torsje. Dlatego, jak kiedyś uważałam, że wszelakie militarne pikniki i rekonstrukcje utrzymane w formie festynów są spoko, tak jak uświadomiłam się historycznie, to niezbyt mi taka narracja podchodzi. Dlatego, że w okropny sposób banalizuje koszmar jakim była okupacja i działania wojenne. To samo jest z różnymi dziwnymi produkcjami, mającymi za zadanie nas przekonać, że dulce et decorum est pro patria mori. - zapewniam Was, że ani nie jest dulce ani decorum. Ale wiecie, dzisiaj nie chcę o tym. Bo ja o tym piszę na co dzień i jestem skrajnie przemęczona czytaniem opisów, jak ten popełniony przez Hartla o Babim Jarze, gdzie miesiące po masakrze, ziemia i ludzkie szczątki zamieniły się w pulsujący budyń. To innym razem. Dzisiaj chcę się skupić na stylówkach z serialu Wojenne dziewczyny, bez dotykania warstwy narracyjnej i ideologicznej. Po prostu, na tych ubraniach damskich, które widzimy w serialu.
Zacznijmy od tego, że niezbyt lubię pokazywanie wojny w kategorii młodzieżowej przygody, w której ok, bywa ciężko, ale w sumie to są ładne stroje i kolorowo i bije się złego okupanta i wychodzi z tego cało. Wiecie, jak się od 2009 roku praktycznie codziennie czyta o działalności Einsatzgruppen, czy szerzej o całym RSHA, to takie podejście wywołuje u mnie torsje. Dlatego, jak kiedyś uważałam, że wszelakie militarne pikniki i rekonstrukcje utrzymane w formie festynów są spoko, tak jak uświadomiłam się historycznie, to niezbyt mi taka narracja podchodzi. Dlatego, że w okropny sposób banalizuje koszmar jakim była okupacja i działania wojenne. To samo jest z różnymi dziwnymi produkcjami, mającymi za zadanie nas przekonać, że dulce et decorum est pro patria mori. - zapewniam Was, że ani nie jest dulce ani decorum. Ale wiecie, dzisiaj nie chcę o tym. Bo ja o tym piszę na co dzień i jestem skrajnie przemęczona czytaniem opisów, jak ten popełniony przez Hartla o Babim Jarze, gdzie miesiące po masakrze, ziemia i ludzkie szczątki zamieniły się w pulsujący budyń. To innym razem. Dzisiaj chcę się skupić na stylówkach z serialu Wojenne dziewczyny, bez dotykania warstwy narracyjnej i ideologicznej. Po prostu, na tych ubraniach damskich, które widzimy w serialu.
źródło: http://wojennedziewczyny.vod.tvp.pl |
5.10.19
Guziki i zapięcia - czyli co może ci pomóc znaleźć vintage cuda
... ale nie musi. Guziki i zapięcia w pierwszej połowie XX wieku to bardzo obszerny temat. Ich obecność z jednej strony była konieczna ze względów praktycznych, z drugiej stanowiła doskonałą dekorację.
24.9.19
Mój Vintage - ze strzępów sukienka
Długo się nią nie chwaliłam, bo pogoda była stanowczo nieprzychylna bieganiu całego dnia w wełnie, a właściwie zestawieniu krótki rękaw + lekka wełniana dzianina. Ale udało się. Przy okazji wycieczki nad Zalew Mietkowski i marszu od Mietkowa, przez Borzygniew po Imbramowice miałam szansę na przetestowanie sukienki sportowej z lat trzydziestych.
21.8.19
21.7.19
Das Heft z roku 1931 - Nowy i Stary Ideał Kobiety - z dedykacją dla dam
Dzisiaj mam dla Was tłumaczenie bardzo ciekawego tekstu, który mimo upływu lat w ogóle nie stracił na aktualności. Jest to fragment książki z 1931 roku, który znalazł się w magazynie Das Heft - niemieckim miesięczniku dla kobiet, w którym znaleźć można było trochę wykrojów, dużo wiadomości ze świata filmu i teatru, fragmenty książek, a także praktyczne porady życiowe typu: jak zrobić prawo jazdy, jak miksować drinki itp.
Reklama z niemieckiego Vogue 1926 rok |
8.7.19
Les Chapeaux des grandes modistes Parisiennes - 1929 - Nakrycia głowy z roku 1929 cz.I
Na Targu Staroci w Świdnicy udało mi się upolować prawdziwy skarb. Folder o nakryciach głowy z 1929 roku zatytułowany Les Chapeaux. Folder wypełniają piękne, ręcznie malowane gwaszem ryciny (na niektórych widać jeszcze sporo ołówka), prezentujące toczki i kapelusze na każdą porę roku. Dodatkowo okraszone są artykułami w trzech językach: francuskim, angielskim i niemieckim, które z angielskiego postanowiłam tutaj przełożyć i się podzielić.
24.6.19
To, co wiemy o historii mody, a to jak było + artykuł z 1928 roku "Odnośnie kwestii tworzenia się stylu w naszych czasach"
Historia, szczególnie w ogólnym, szkolnym ujęciu, to synteza pewnych wyobrażeń odnośnie dawnych wieków w połączeniu z najbardziej kluczowymi datami dla danej epoki, ujęte w formie jasnej, klarownej narracji, z której koniecznie musi coś wynikać. W nieco bardziej akademickim ujęciu, definicji historii jest bardzo wiele, a sposobów opisywania jej jeszcze więcej. Nad tym jednak nie chcę się dzisiaj rozwodzić, ale nakreślić Wam, mniej więcej, na przykładzie mody, o tym, jak pewne uproszczenia zamieniają się w prawdę w zbiorowej świadomości ludzkiej.
12.6.19
Mój Vintage - złota flapperka
Dużo było nad nią pracy, ale efekt jest wprost zniewalający. Sukienka wieczorowa z lat dwudziestych trafiła do mnie od Karoliny Antyki, podczas Targu Staroci w Świdnicy. Po tym przeszła naprawdę długą drogę.
Zdjęcia: https://www.instagram.com/motyl.fotografia/ |
7.6.19
Berlin - czyli jak wygląda sklep vintage od kuchni
28.5.19
Dziki Poznań - z wycieczką
Odkąd tylko usłyszałam o powstaniu Muzeum Historii Ubioru w Poznaniu, to miałam wielkie marzenie, żeby zobaczyć na własne oczka. Niestety tak się składało, że ciągle byłam w rozjazdach, targach, imprezach, albo po tym wszystkim odpoczywałam i nie miałyśmy kiedy zajechać do Poznania. Udało się w zeszły piątek.
Zdjęcie robione aparatem Holeanty przez Kiti |
6.5.19
Mój Vintage - aksamitny żakiet
Co miesiąc bywamy na targu staroci w Świdnicy. Przez ponad rok systematycznych podróży udało nam się zapoznać wielu sprzedawców i co jakiś czas upolować od nich specjalne kąski. Ostatnio wróciłyśmy z całą torbą takich cudeniek. Wśród nich, prócz pięknej i dość dużej sukni z lat dwudziestych i letniej sukienki bawełnianej z lat trzydziestych znajdował się uroczy aksamitny żakiecik, pochodzący z przełomu lat trzydziestych i czterdziestych, w kolorze bordowym.
3.5.19
W T-barach przez Świat - Mrozów i Wojnowice
Kiedy kompletnie nie macie czasu na wypad za miasto, a jednak chciałoby się ruszyć z Wrocławia dalej niż na Halę Stulecia i z powrotem, to mam dobrą propozycję.
11.4.19
Mój Vintage - Po królewsku
Nie wszystko złoto, co się świeci. Tak było w przypadku pewnego wełnianego płaszczyka, który zakurzony leżał w jednym z drezdeńskich second-handów. Wisiał sobie niepozornie upchany na wieszaku pełnym ortalionowych kurtek z lat osiemdziesiątych. Jak się okazało jest to rzecz, której wartość jest po prostu szalona.
7.4.19
Mój Vintage - Balowa Maślanka
Kolejny szczęśliwy strzał z second-handu w mojej karierze. Poniższa suknia z lat czterdziestych została przeze mnie odnaleziona podczas grzebania w odzieży na wagę.
27.3.19
Lista pięciu trudnych dodatków
Jakiś czas temu przybliżyłam Wam kilka porad odnośnie tego, jak wyglądać mniej więcej historycznie poprawnie. Ustaliliśmy, że nie każdemu musi chodzić o taki look, inni wolą iść w bardziej nowoczesne i swobodne podejście i nie ma w tym nic złego. Ale teraz pora na listę paru dodatków, które potrafią zepsuć Waszą vintage stylizację.
Epokowe boa |
25.3.19
Mój Vintage - Szlachcianka
Zdaję sobie sprawę, że mam jakiegoś vintage farta, jeśli chodzi o przypadkowe znaleziska. Nie inaczej było tym razem. Na allegro udało mi się upolować suknię wieczorową z lat trzydziestych. I to nie byle jaką.
12.2.19
Jak wyglądać historycznie poprawnie? - podstawy
Od jakiegoś czasu sporo dziewczyn pyta mnie i o datowanie różnych ubrań, ale też o to, czy ich ubrania są historycznie poprawne. Przy czym uważam, że ubierając się vintage (i retro), poprawność historyczna nie jest obowiązkowa, ale jeśli ktoś ma potrzebę wyglądania autentycznie, to zaserwuję parę praktycznych porad, które pozwolą Wam na podrasowanie garderoby tak jak chcecie. Nie jest to w żaden sposób obligatoryjne. Najważniejsze, żeby ubrania sprawiały Wam radość i były dla Was komfortowe, a to jak je zestawicie zależy od Was tylko i wyłącznie. Nie ma jakiejś biblii vintydżu, złotych zasad, do których wszyscy muszą się stosować, bo inaczej nie są godni do vintydżowania. Jeśli ktoś Wam wmawia, że musicie to, to i tamto, to dajcie sobie z takimi mentorami spokój. Moda ma być dobrą zabawą i cieszyć Was, a nie osoby, które z jakiś względu uważają się za guru w temacie. Jeśli chcecie być poprawne historycznie super. Jeśli nie, to też super. To jest Wasza decyzja tylko i wyłącznie, a jeśli ktoś nie chce się z Wami zadawać, bo jesteście za mało tró, to nie jest to dobre towarzystwo i wartościowa znajomość.
4.2.19
Berlin Old Fleas i mój vintage - Sutaszowa
Wczoraj, bardzo późną nocą wróciłam z weekendu w Berlinie, gdzie razem z Breslauerin i Retromanią, brałyśmy udział w kolejnej edycji targów vintage Old Fleas.
31.1.19
Mój Vintage - Lisia Czekolada
Ostatnie tygodnie upływają mi naprawdę bardzo intensywnie, ze względu na wzmożone prace nad książką i liczne, targi i eventy, na które jeździmy razem z Breslauerin. Podczas jednych z nich, które odbyły się w TU w Łodzi, z patronatem Vintage Girl (to świetna impreza i mam nadzieję, że doczeka się kolejnych edycji), kupiłam kolejną sukienkę z lat dwudziestych. Oczywiście od Kasi Fistasi.
28.1.19
"1910-1932" o modzie plażowej z sierpnia 1932 z broszury Kaufhaus Wilhelm Joseph
Mam dla Was małe, niezobowiązujące tłumaczenie, krótkiego artykuliku, z broszury reklamowej domu handlowego Wilhelm Joseph, który mieścił się w Berlinie, na ulicy Hauptstrasse 163. Kamienica ta nadal istnieje i obecnie funkcjonuje tam wielki sklep z rowerami. am budynek jest bardzo ładny i jak będziecie w okolicy, można zajrzeć, chociaż jej forma została znacznie uproszczona.
Co do samego artykułu to jest on o tyle ciekawy, że zestawia on modę z lat dziesiątych, z modą z początku lat trzydziestych, oczywiście chwaląc nowoczesne rozwiązania i zdobycze emancypacji, ale doceniając kunsztowność dawnych ubiorów. Nie zmienia to jednak faktu, że autorzy wychodzą z założenia, że możliwość uprawiania sportu i swobodnego pływania jest im o wiele bardziej bliższa niż robótki ręczne i unikanie słońca. Zresztą, same i sami przeczytajcie:
Co do samego artykułu to jest on o tyle ciekawy, że zestawia on modę z lat dziesiątych, z modą z początku lat trzydziestych, oczywiście chwaląc nowoczesne rozwiązania i zdobycze emancypacji, ale doceniając kunsztowność dawnych ubiorów. Nie zmienia to jednak faktu, że autorzy wychodzą z założenia, że możliwość uprawiania sportu i swobodnego pływania jest im o wiele bardziej bliższa niż robótki ręczne i unikanie słońca. Zresztą, same i sami przeczytajcie:
6.1.19
Mój Vintage - Jedwabne cudeńko
Mam w swojej szafie parę jedwabnych bluzek z dawnych lat. Najstarszą z przełomu lat dwudziestych i trzydziestych, jednak opiszę Wam dzisiaj bardzo ciekawy przypadek: jedwabną bluzkę bez rękawów od Harvey Nichols.
3.1.19
Nie mój Vintage - Różowa dirndlowa
Moda na dirndle nie przeminęła wraz z upadkiem Trzeciej Rzeszy. I dobrze. Na fali była i jest w kolejnych dekadach, aż do dziś. W przeciwieństwie do polskich strojów ludowych, czy ogólnej ludowości, która odżyła dopiero w ostatnich latach, po pewnej wyrwie jaką stanowił okres transformacji - pamiętajmy, że w PRL-u dość mocno kładziono nacisk na to, żeby stroje, czy zespoły ludowe miały swoje miejsce w mainstreamie - w modzie austriackiej, niemieckiej, ale też amerykańskiej, czy brytyjskiej, dirndl zawsze jakoś funkcjonował i inspirował, choć nie wszyscy byli tego świadomi.
Subscribe to:
Posts (Atom)