26.4.15

Urodzinowe

Szczęśliwie się złożyło, że wczoraj wylądowałyśmy z Kasią w Lipsku. Był to spontaniczny wyjazd mający oderwać nas trochę i zrelaksować. Zapewne właśnie dla relaksu i odpoczynku znów wylądowałyśmy w Deutsche National Bibliothek i wertowałyśmy arcyciekawe pozycje takie jak: biografię Herberta Backe, historię pewnej szkoły w Bernau i stos magazynów o szermierce z lat 30 i 40. Tak właśnie wypoczywamy. Miałyśmy zamiar udać się też do pin-upowego sklepu niedaleko dworca, ale, że zasiedziałyśmy się przy tabelach wyników i robiąc kopie kolejnych stron, to misja zakończyła się niepowodzeniem. Do Polski wróciła z nami napchana pamięć aparatu. Tak w lipskiej bibliotece za darmo można robić zdjęcia stronom. Tyle, że za samo wejście na dwa dni płaci się 6 euro. Co w sumie za możliwość skopiowania czego się chce i dostania tego, o czym można jedynie pomarzyć, jest całkiem rozsądną ceną. Polecam gorąco to miejsce. 
Co do outfitu bibliotecznego to tym razem pochwalę się sukienką Wilhelmina od Collectif, którą upolowałam niedawno na ebayu za dramatycznie śmieszne pieniądze. Do tego również ebayowe rajstopy z Alicją w Krainie Czarów i buty z Deichmanna. Fotki cyknięte zostały przy budynku głównym biblioteki.


22.4.15

Miss Candyfloss - Jak ślepej kurze ziarno

Mam szczęście do okazji. Chociaż dotychczas owa dobra passa dotyczyła głównie znajdowania wymarzonych książek po promocyjnych cenach, to ostatnio przeszła też na ubrania. Jakkolwiek źle by to nie brzmiało. Otóż jakoś w okresie okołowielkanocnym wpadłam na pomysł żeby zobaczyć czy w polskim internecie mogę dostać cokolwiek od Miss Candyfloss. Strasznie mi się ciuchy stamtąd podobają, a jakość jest tak wspaniała, że nie żal mi pieniędzy. Na vinted.pl zobaczyłam ofertę sukienki z owej firmy. I to za 30 zł, w stanie idealnym. 
Mogło się to okazać jakimś oszustwem, ale zdecydowałam się na kupno. No i sukienka przyszła. Jest, podobnie jak dwie inne z mojej kolekcji, piękna. Właściwie nie ma co jej szerzej opisywać, bo powtarzałabym to samo co w przypadku pozostałych. Na fali Fortuny popłynęłam na ebay gdzie upolowałam wyprzedaną sukienkę Wilhelmina od Collectif. Z metkami, za 10 funtów. Nią pochwalę się jednak innym razem.
Tu powinnam wspomnieć o wizycie w Lipsku, podczas której udało nam się zebrać mnóstwo materiałów na temat szermierki i Heydricha-szermierza. Byłoby co prawda lepiej jakby nie zlikwidowano nieodżałowanego pociągu Wrocław-Drezno, bo przez jego brak w DNB spędzić mogłyśmy nieco ponad dwie godziny. Nim jednak do tego doszło miałyśmy podróż z licznymi przesiadkami. Akurat na relacji Goerlitz-Drezno reperowano most, stąd trzy stacje pokonałyśmy podstawionym busem. I chwała, że tak się stało. W miejscowości Seitschen dane mi było zobaczyć najpiękniejszy, zrujnowany folwark na świecie. Znalazłam jedno jego zdjęcie w internecie, ale nijak nie oddaje jego urody: http://www.ausflugs-tipp.de/p0299999/P0263365u1.jpg. Prawdziwa perełeczka. 
Przywiozłabym zdjęcia, ale... Nie wzięłyśmy karty do aparatu, stąd cykałam sobie po próżnicy i kiedy chciałam zobaczyć fotki, które robiłam cmentarzowi żołnierzy sowieckich w Demitz-Thumitz, spostrzegłam, że nic się nie zapisało. Ups. Bolesne. Musicie mi więc wierzyć na słowo. Na otarcie łez macie outfit z Wrocławia.
Stylizacja:
Sukienka: Miss Candyfloss
Rękawiczki: Lip Service
Pasek: Ozorków :D
Ozdoba do włosów: wygrana w konkursie blackgarden.pl (patrzcie coś jednak wysłali komuś)
Buty: Deichmann


11.4.15

Kwieciście i retro

    Znowu notka o ciuchach. Tych nie o ciuchach nie przeglądacie. No chyba, że szukacie informacji o Wspaniałym Stuleciu. Rekordowa ilość wejść to ludzie poszukujący dalszych losów bohaterów, bądź kolejnych odcinków (ps. Sułtanka Matka niedługo zejdzie z tego świata, a do raju odprowadzi ją biały koń. Serio). Możecie sobie poczytać Harem: The world behind veil. Całkiem przyjemne, historyczna książeczka. Trudno dostępna, aczkolwiek można pokombinować z ebookami jest też The Imperial Harem: Women and Sovereignty in the Ottoman Empire (spore kawałki są na Google Books, czy na JSTORZE). Inną radą na razie nie mogę wam służyć, bo zwyczajnie nie czytam teraz niczego co nie dotyczy Trzeciej Rzeszy, a konkretniej Heydricha.
     Moja książka urosła do szalonej ilości 31 stron i 173 przypisów. Szaleństwo. Udało mi się opisać przodków Heydricha, częściowo jego dzieciństwo i częściowo karierę szermierczą. Jest progres i w każdy dzień bez uczelni udaje mi się trochę popisać. Tak, studia przeszkadzają mi w nauce. Taki paradoks, wbrew pozorom często występujący.

Co do stylizacji:
Sukienka: Lindy Bop
Rajstopy: Taobao
Naszyjnik: SIX
Buty: Deichmann




Polub mnie: Facebook!