Nie wiedziałam, że w ogóle coś takiego powstało, ale natrafiłam akurat na odcinek gdzie odbywała się jakaś impreza i w oczy uderzyły mnie frędzle i to, wszystko co stereotypowo uznaje się za lata dwudzieste, a nimi nie jest. To przykuło tak moją uwagę, że prześledziłam wszystkie odcinki, które dzieją się od 1920 roku. I wiecie co? Nie jest tak źle. Niektóre sukienki dzienne są po prostu obłędnie ładne. Część co prawda pojawia się trochę za wcześnie (kroje popularne w drugiej połowie lat dwudziestych lądują w pierwszej połowie lat dwudziestych), ale jako tako mieści się to w latach dwudziestych. Ciekawym jest to, że starsze pokolenie pozostało przy dawnym sposobie ubierania się - co wygląda całkiem realistycznie. Duża część kostiumów wygląda dobrze, a na tle "Wojennych Dziewczyn" wręcz doskonale. Ale... pojawiają się i rzeczy kłopotliwe, co szczególnie widać przy różnych okazjach wieczorowych, czy imprezowych.
W nagłówku oprócz bardzo fajnego płaszcza są rękawiczki raczej powojenne, torebka też wygląda na powojenną. Bluzka bohaterki na prawo wygląda zdecydowanie zbyt współcześnie.
Tutaj mamy tył w sumie dość epokowo wyglądającej sukienki, ale ten deseń jest zdecydowanie zbyt psychodeliczny na to, żeby były to lata dwudzieste. Z boku pani w bardzo dziwnym turbanie i cekinowej szacie, a także pan w kamizelce, który wygląda jakby urwał się z przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Pani w złotym zestawie, który jest zresztą bardzo udany, ma zdecydowanie współczesne buty (na filmie trochę lepiej to widać)Ta bohaterka w ogóle ma problem z nakryciami głowy... Ten turban kompletnie nie wygląda na turbany noszone w latach dwudziestych. Podobnie jak sukienka z frędzlami, która jest za krótka na lata dwudzieste i wygląda na przebranie na imprezę tematyczną pt: "Wielki Gatsby".
Żakiet kompletnie nie wygląda na połowę lat dwudziestych (to raczej lata osiemdziesiąte może dziewięćdziesiąte, które mogłyby udawać 1940s/1950s od biedy), podobnie jak satynowa bluzka pani na drugim planie, która wygląda stanowczo zbyt współcześnie.
Pani w czerwonym boa! Fryzura na bohaterkę Pulp Fiction i suknia, którą mogłaby spokojnie nosić Marylin Monroe w żałobie - krój zdecydowanie z lat pięćdziesiątych.
Ten płaszcz wyglądałby świetnie w latach sześćdziesiątych, ale w dwudziestych, zestawiony z psychodeliczną bandaną po prostu się nie sprawdza. Tak jak wspominałam, ta bohaterka ma jakiegoś pecha do nakryć głowy: opaski w stylu Wisłockiej towarzyszą jej cały niemal czas... a gdy ich nie ma...
Jest Uma Thurman z Pulp Fiction, albo Matylda z Leona Zawodowca. Ok, kobiety się farbowały i ścinały włosy, ale takie ścięcie praktycznie nie występowało w latach dwudziestych. Porównajcie sobie z fryzurą choćby Louise Brooks. Coś dzwoni, ale nie w tym kościele.
Ten odcinek dział się bodajże w 1922 roku, a mamy tutaj całkiem dorodną sukienkę z pierwszej połowy lat trzydziestych. Troszkę za wcześnie się ona pojawia. Podobnie jak żakiet aksamitny (na filmie widać go lepiej), który chyba miał nawiązywać do mody z początku XX wieku, ale w ogólnym zestawieniu wygląda na coś, co mogłoby mieć miejsce w latach trzydziestych/czterdziestych.
W serialu jest gro pięknych bluzek, ale ta nie jest jedną z nich. Wygląda stanowczo zbyt współcześnie i pachnie trochę Domkiem na Prerii i latami siedemdziesiątymi. Nie wygląda ani na lata dwudzieste, ani na wcześniejszą dekadę.
Okazja wieczorowa i znów problem. Pani z prawej ma sukienkę z lat sześćdziesiątych albo siedemdziesiątych (w późniejszych scenach widać ją także z tyłu, w tym długi zamek biegnący przez plecy, co nie mogłoby się zadziać w latach dwudziestych). Opaska wygląda jak współczesna wariacja na tematy flapperskie.
Żakiet również wygląda na wyjęty z innej epoki, dość dobrze wyglądałby w późnych latach czterdziestych, albo w pięćdziesiątych, natomiast w latach dwudziestych niezbyt pasuje do czegokolwiek.
Płaszcz, który krojem nie byłby taki znów zły, podobnie jak kapelusz, ale detale mordują: te guziki, które ewidentnie wyglądają na plastikowe, a do tego całkowicie współczesne buty. Futro też wygląda dziwacznie. Nie znam się natomiast na tyle na farbowaniu futer, czy na produkcji sztucznych, żeby ocenić, czy mogłoby być w takim kolorze w latach dwudziestych.
Mały detal: suwak z boku bluzki. Raczej nie pojawiłby się w latach dwudziestych, bo uważano, że w odzieży damskiej wyglądają one wulgarnie. W latach trzydziestych już by to uszło.
Znów mamy współczesną fantazję na tematy flapperskie: to wygląda bardzo współcześnie: opaska, plus nieepokowa fryzura i mała czarna. Za dużo stereotypowego obrazu lat dwudziestych, który nijak się miał do rzeczywistości.
Inna impreza, ale sukienka Marylin Monroe jak widać cieszy się ogromną popularnością. Krój podkreślający talię, specyficzny dekolt w szerokie V, krzyczą latami pięćdziesiątymi.
Akcja dzieje się w latach dwudziestych. Mamy tutaj panią w liliowym, która trudno powiedzieć jak wygląda. Być może bez żakietu i współczesnych obcasów, prezentowałoby się to lepiej. Pani w środku ma bardzo ciekawą szatę z kapturem, która rozkochałaby w sobie miłośników Biby, ale to raczej lata sześćdziesiąte/siedemdziesiąte w wariacji na temat lat dwudziestych i trzecia stylizacja... która też wygląda dość dziwnie, szczególnie te buty.
Tu jest dość uroczy komplet z lat osiemdziesiątych, z dużymi, bufiastymi rękawami, który mógłby udawać lata trzydzieste w wydaniu estradowym. Do lat dwudziestych kompletnie on nie pasuje.
Widzicie panią w sukience w pióra odsłaniającej kolana i panią z futrzanym kołnierzem i rozcięciem odsłaniającym uda? Takich rzeczy w latach dwudziestych nie było. Sukienki zasłaniały wtedy kolana. To, co widzimy i co często przedstawia się nam w filmach jako "lata dwudzieste" to powojenne fantazje na temat. Trochę tak jak esesmani w czarnych mundurach po 1939 roku.
Bluzka po lewej stronie ma wzornictwo, które krzyczy latami osiemdziesiątymi. Gdyby było ono bardziej stonowane zapewne prezentowałoby się o wiele lepiej.
Co jeszcze mi przeszkadzało? Makijaże: współczesne "przydymione oczka", szerokie brwi na Kardashian podkreślone dodatkowo kredką, szminki i sposób malowania ust, których nie stosowano w latach dwudziestych (ani nawet w trzydziestych). Wiadomo, że odbiorcy ma się podobać to, co widzi i, że mógłby odczuć dyskomfort w patrzeniu na wieczorowe makijaże lat dwudziestych, ale takie uwspółcześnienie w dużej mierze zabija poczucie autentyczności. Niemniej jednak trzeba oddać sprawiedliwie, że spora część ubiorów prezentowała się całkiem przyzwoicie. Nie wiem co prawda jak z fabułą, bo jej kompletnie nie śledziłam. Zarejestrowałam tylko dużą ilość scen łóżkowych.
Niektóre fryzury tutaj chyba tez nie bardzo? Wydaje mi sie, ze takie póldlugie wlosy z ondulacja jak u tej "pani w liliowym" to bardziej lata trzydzieste? I w ogóle fascynujace jest, ze kostiumografowie filmów rozgrywajacych sie w latach dwudziestych zazwyczaj jak ognia unikaja szerokich sukienek i bluzek - tak przeciez dla tej dekady charaktystycznych. Pewnie chodzi o to, ze z dzisiejszej perspektywy takie stroje moglyby sie wydawać bardzo aseksualne. Pamietam, jak kiedyś - na dlugo przed moja fascynacja stara moda - ogladalam jakiś francuski serial rozgrywajacy sie w tamtych czasach i bylam zszokowana tym, ze bohaterki nosily raczej nobliwe koki niz fryzurki a la garconne oraz workowate sukienki do pól lydki, które w ogóle nie przypominaly calej tej flapperskiej estetyki. Potem zerknelam na zdjecia mojej prababci i zorientowalam sie, ze - o zgrozo :D - kostiumy w tym serialu bardzo porzadnie odzwierciedlaly rzeczywistość :))
ReplyDeleteTak dokładnie jest, w ogóle to charakterystyczne dla filmu, że stara się on pokazać nam szczególnie kobiety maksymalnie atrakcyjnie z punktu widzenia obecnie panującej mody. Dlatego potem mamy dość mylne pojęcie o tym, jak to się dawniej ubierano. I to nie jest bynajmniej cokolwiek nowego - od samego początku ten zabieg był w kinie stosowany - vide Przeminęło z Wiatrem :)
Delete