22.2.15

Zamówienie od TopVintage cz. II - Peplum - Miss Candyfloss

Druga z moich zamówionych jakiś czas temu sukienek nie nadaje się do robienia zdjęć "na płasko". Wygląda tak nietwarzowo, jak tylko można sobie wyobrazić. Zupełnie inaczej sprawa ma się "na modelu". Niżej prezentuję wam parę zdjęć popełnionych wczoraj przez zaprzyjaźnioną osobę, podczas mojego wypadu do Łodzi z Kasią, w celu nabycia biletów na koncert DL. Niestety misja zakończyła się niepowodzeniem i wygląda na to, że będziemy musiały obejść się smakiem. 
Co do samej sukienki: Wykonana jest ona z ciepłej, solidnej dzianiny o ciemnoturkusowym kolorze. Oryginalnie posiada ona zamszopodobny pasek, jednak ze względu na małą ilość dziurek zamieniłam go na czarny z sukienki od Restyle. Jedynym minusem ubrań od Miss Candyfloss jest właśnie ta skandalicznie mała ilość dziurek. Mam w pasie około 60 cm i przy rozmiarze S pasek spada mi na biodra. Co do reszty elementów nie mam żadnych zastrzeżeń. Ubranko jest zwyczajnie przepiękne i doskonale się w nim czuje. Ma dość głęboki dekolt, który wewnątrz wykończony jest podwójną warstwą materiału, przez co nie świeci się biustem na prawo i lewo. Baskinka dodatkowo podkreśla talię. Pod sukienką żadną miarą nie da się zainstalować pinupowej, czy loliciej halki, tak jeśli ktoś w ogóle by próbował. Nie ten krój. Rękawy zapinane są na dwa guziki, które zostały bardzo mocno przyszyte, więc nie ma obaw, że odpadną po pierwszym założeniu.

Outfit:
Sukienka: Miss Candyfloss
Buty: Deichmann
Toczek: Vintage
Kolia: Orsay
Pierścionek: Sklep indyjski
Pasek: Restyle






18.2.15

Ever after High - Duchess Swan

       Dużo wody upłynęło w Odrze zanim zakupiłam kolejną Everkę. Dość długo nosiłam się by kupić Lizzie Hearts (zrobię to wkrótce), ale ciągle wypadało coś, co absolutnie musiałam zdobyć i mimo tego, że dzięki dość dobrze płatnej pracy na nic nie brakuje, to zwyczajnie nie nadążam za przelewaniem z konta na paypal. A ostatnio jak na złość wyskakuje coraz to więcej książek, gazet, archiwaliów, które są mi niezbędne do pisania biografii Heydricha. Lalki musiały zatem poczekać.
     Zrobiłam jednak jeden wyjątek i w tym tygodniu, zaraz po wypłacie nabyłam Duchess Swan. Spontanicznie. Zobaczyłam ją w sklepie i wróciła ze mną do domu. 
Duchess jest córką Księżniczki Łabędzi. Jej historia ma się zakończyć tragicznie, jednak Duchess za wszelką cenę pragnie tego uniknąć. Mimo, że jej matka, pokorny Biały Łabędź nie należała do specjalnie charakternych osób, Duchess zdaje się być jej przeciwieństwem i mieć więcej z Czarnego Łabędzia. Rozdarcie pomiędzy białym a czarnym dość widocznie zaznaczone zostało na designie lalki. Od czarno-białych włosów, poprzez wzór na spódnicy, gdzie widzimy białe jak i czarne pióra, aż po elementy biżuterii: częściowo srebrzyste, częściowo czarne. 
Duchess jest nieco wyższa od pozostałych Everek z mojej kolekcji. Ma też inny mold. Jest on mniej pyzaty, przez co wygląda bardziej dojrzale. Jest zdecydowanie najładniejsza z dotychczasowej kolekcji. Kolor jej skóry jest jaśniejszy nawet od Apple White i Raven Queen. Policzki zaznaczone zostały dodatkowo poprzez delikatny róż.
Ozdoba do włosów Duchess składa się z czarnych pereł, opaski i ozdoby z piór w kolorze bladofioletowym (tu wygląda bardziej na różowy, jednak aparaty fotograficzne mają pewien problem z łapaniem odcieni fioletów). Szczęśliwie dla Duchess i mnie włosy nie zostały pokryte gumą, którą Mattel uwielbia usztywniać pukle swoich produktów. U Duchess są one idealnie ułożone i bez użycia klejącego paskudztwa.
Biżuteria Duchess rzecz jasna jest inspirowana łabędziami, stąd w jej uchu znajdują się pierzaste, srebrzyste kolczyki.

Motyw łabędzia widoczny jest także na pierścionku Duchess. Choć z początku trudno to dostrzec, to przedstawia on łabądka z koroną na głowie. Zakładany jest na dwa palce lalki.
Ten sam łabędź widoczny jest na bransoletce Duchess.
Buty lalki inspirowane są baletkami. Rzecz jasna, jak to w Ever After High bywa są one na koturnie. Pokryte są ornamentami, w centrum których widnieje motyw kokardki. Baletki są wiązane na kokardę w kolorze bladofioletowym, analogicznym do ozdoby, którą Duchess nosi na głowie. 
Kolejną ozdobą lalki jest element garderoby przypominający nieco gorset. Nie posiada on jednakże klasycznego kroju, jego środkowa część została wykrojona (co pomaga nakładać Duchess na stojak). W dolnej partii gorsetu widoczna jest lamówka z czarnych piór.
Czarna jest także kolia Duchess, na niej również znajdują się pióra, ale także kryształ i perełki, podobne do sznura biegnącego przez czoło lalki. 

Duchess podobnie jak pozostałe Everki wyposażona została także w torebkę. Jest to falbaniaste cudo, którego większa część jest koloru bladofioletowego. Zapięcie ozdobione zostało łabądkiem w koronie.

Duchess Swan, podobnie jak jej koleżanki, wykonana została bardzo starannie. Powiedziałabym nawet, że prezentuje się ona nieco lepiej od reszty. Jej głowa wykonana została z mocniejszego tworzywa. Na plus wymienić można po raz kolejny brak klejącego żelu we włosach, a także nowy, bardziej wdzięczny mold.

3.2.15

Zamówienie od TopVintage cz. I - Lindy Bop "Vivi"

Jako, że ostatnio pozbyłam się paru elementów z mojej garderoby, to ich brak wynagrodziłam sobie dwoma sukienkami, które zamówiłam z TopVintage. Jako, że na razie nie wychodzę za bardzo z mojej nory, bo sesja już za mną, a większy wyjazd jakoś za tydzień, albo dwa (archiwa w Dreźnie), to nie uśmiecha mi się paradowanie po zimnie bez większego sensu. Dlatego dzisiaj zdjęcia sukienki są znów na plaskacza i będą oczekiwać na lepsze czasy sfocenia na mnie. Tak swoją drogą, za każdym razem z Kasią obiecujemy sobie porobić zdjęcia z wyjazdu, chociaż jakieś głupie, byleby były, a zawsze kończy się to tak, że w magiczny sposób o tym zapominamy, bo pochłonie nas coś w archiwum. Albo będzie taka groza i zimno, jak ostatnio w Dreźnie. A było nie do zniesienia, w dodatku w archiwum miejskim tradycyjnie nic nie załatwiłyśmy. To już kolejny rok pecha. Okazało się, że w archwium landu są bardziej ogarnięci ludzie i da się coś tam zdziałać. Skończmy jednak to złorzeczenie na zimę i Drezno i przejdźmy do sukienki.

Lindy Bop ciekawi wiele osobniczek. Ich asortyment jest bowiem podejrzanie tani jak na sukienki pin-up, czy retro. Coś po prostu w tym śmierdzi. Postanowiłam jednak zaryzykować. Prócz pięknej kiecki od Miss Candyfloss( http://topvintage.net/en/vintage-retro/40s-hanna-peplum-dress-in-petrol/), którą upolowałam na promocji (trafiło mi się jak nie wiem), to dodatkowo, jako, że na pierwszą z nich miałam wydać dwa razy tyle, postanowiłam kupić sobie drugi ciuch. A jeszcze do tego miałam zniżkę 15%. I tak trafiła do mnie Vivi od Lindy Bop. Jak zwykle w TopVintage przesyłka była u mnie w trzy, albo cztery dni. W każdym razie odbyło się to skandalicznie szybko. Dodatkowo, prócz sukienek otrzymałam uroczy gratis, o czym już wspominałam. Długopis w kształcie szminki. Co prawda przez kilka dobrych dni zastanawiałam się czy to się w ogóle otwiera, czy może to tylko taki gadżet bez większego zastosowania. W końcu jakoś majstrując długie minuty zdjęłam czerwoną część i moim oczom ukazał się długopis. Eureka. 

Magia!
Prócz długopisu w fioletowym woreczku znalazły się też słodycze. Zostały skonsumowane. Sukienka od Lindy Bop, wbrew moim obawom okazała się być bardzo ładnie rozkloszowana. 

Co do długości przy moim wzroście nieco ponad 170 cm sięga mi trochę za kolano. A bałam się, że będzie dużo krótsza. W końcu przy takiej cenie nietrudno wszędzie szukać podstępu (chociaż oczywiście z perspektywy osób niealternatywnie ubierających się cena i tak jest dość wysoka, to jednak w swojej lidze jest to ubranie naprawdę podejrzanie tanie). Okazało się, że obawy są bezpodstawne i jest to bardzo ładne wdzianko w bardzo żywych i optymistycznych, wiosennych kolorach. Klasyczny krój nawiązujący do lat 50 idealnie komponuje się z halką, która sprawia, że powstaje piękny, kwiatowy klosz.
 Do sukienki dołączono pasek bez dziurek i tego dzyndzla (pewnie ma on jakąś profesjonalną nazwę, ale wybaczcie nie znam jej, a google nie rozumieją moich zapytań), dzięki czemu mogę bez przeszkód regulować sobie talię jak chce bez ryzyka, że dziurek jest za mało (co mnie spotyka notorycznie).
Górna część sukienki posiada poliestrową podszewkę, przez co materiał nie gryzie. Góra jest trochę kimonowata i nie posiada guzików. Dekolt jednak nie rozchodzi się, ponieważ jest dość dobrze zaszyty. 
Wewnętrzna część materiału nie została zadrukowana i to mnie trochę martwi, bo nie wiem jak będzie wyglądać po praniu, mam nadzieję, że nie będzie zacieków, czas jednak to zweryfikuje.
Skład wdzianka. Mimo, że jest on bliźniaczy do restylowego (wyjmując podszewkę, której w restylowej Coat Dress nie ma), to jest dużo cięższy i bardziej mięsisty. I nie łapie kurzu, włosków i innych okoliczności natury. Sukienka jest dzięki temu dość ciepła.
Większość szwów jest bardzo staranna i nie sterczą z nich nitki. Niechlujny wyjątek stanowi okolica suwaka, którą widzicie na powyższym zdjęciu. Złota maksyma mówi jednak grunt to frunt i nikt tych dodatkowych naszyć widzieć nie będzie, a i nie obcierają one nóg (tym bardziej jak się sukienkę nosi z halką).

Jeśli macie wybierać pomiędzy sukienkami z Hell Bunny, a Lindy Bop, to nie wahajcie się kupować tych drugich. Prezentują się zdecydowanie lepiej. Są cięższe i staranniej wykonane.

Zapraszam Was też do zalajkowania mojego fanpage'a:
Poli Loli na Facebooku 

1.2.15

Sesja w ogrodzie ossolińskim cz. II

Sukienka: Miss Candyfloss
Płaszcz: Fanplusfriend
 Bałam się zapytać fotografki czy zwęziła mi zadek i talię w photoshopie (vide zdjęcia na ławeczce od tyłu), czy rzeczywiście one tak wygląda. Chyba, że przyzwyczaiłam się tak bardzo do halek i do sukienek z nieco wyżej odciętą talią, że sama nie wiem jaki mam w istocie kształt i pojemność. Dodam tylko, żeby jednak ta notka miała jakąkolwiek pojemność merytoryczną, że otrzymałam w tym tygodniu moje kolejne sukienki od Top Vintage (jedna od Miss Candyfloss, druga od Lindy Bop), obie są strasznie śliczne i dodatkowo jak zwykle w gratisie dostałam woreczek ze słodyczami i długopisem w kształcie szminki.
No i zapomniałabym! Facebookowy profil mojego blogasia: https://www.facebook.com/poliloliblogspot?ref=bookmarks