12.2.19

Jak wyglądać historycznie poprawnie? - podstawy

Od jakiegoś czasu sporo dziewczyn pyta mnie i o datowanie różnych ubrań, ale też o to, czy ich ubrania są historycznie poprawne. Przy czym uważam, że ubierając się vintage (i retro), poprawność historyczna nie jest obowiązkowa, ale jeśli ktoś ma potrzebę wyglądania autentycznie, to zaserwuję parę praktycznych porad, które pozwolą Wam na podrasowanie garderoby tak jak chcecie. Nie jest to w żaden sposób obligatoryjne. Najważniejsze, żeby ubrania sprawiały Wam radość i były dla Was komfortowe, a to jak je zestawicie zależy od Was tylko i wyłącznie. Nie ma jakiejś biblii vintydżu, złotych zasad, do których wszyscy muszą się stosować, bo inaczej nie są godni do vintydżowania. Jeśli ktoś Wam wmawia, że musicie to, to i tamto, to dajcie sobie z takimi mentorami spokój. Moda ma być dobrą zabawą i cieszyć Was, a nie osoby, które z jakiś względu uważają się za guru w temacie. Jeśli chcecie być poprawne historycznie super. Jeśli nie, to też super. To jest Wasza decyzja tylko i wyłącznie, a jeśli ktoś nie chce się z Wami zadawać, bo jesteście za mało tró, to nie jest to dobre towarzystwo i wartościowa znajomość.


Przypomnijmy o rozróżnieniu retro od vintage. Retro to ubrania współczesne inspirowane dawnymi fasonami, nieraz bardzo luźno do tego podchodzące. Vintage to ubrania z epoki, które nosimy współcześnie. A rekonstrukcja historyczna to zupełnie inna bajka i o tym dzisiaj nie będzie.

Jeśli macie głęboką potrzebę noszenia się historycznie jak najautentyczniej się da, to ta notka, mam nadzieję, da Wam parę wskazówek.

Zacznijmy od krojów. Jest to kwestia oczywista i można ją już obserwować na przykładzie lat dwudziestych. W ogólnej świadomości lata dwudzieste przedstawiają się jako sukienki z frędzlami, albo estetyka Wielki Gatsby sprzed paru lat. Przy czym są to luźne inspiracje, w dwóch przypadkach związane z wyobrażeniem o latach dwudziestych forsowanym przez Hollywood. Frędzlowate sukienki i opaski z piórem, to wymysł lat sześćdziesiątych i produkcji, które miały być osadzone w latach dwudziestych. W rzeczywistości, frędzle były używane bardzo sporadycznie, jak już to w sukniach wieczorowych i to zazwyczaj w dolnych partiach, albo przy rękawach. Wcięcie w talii, jakie obserwujemy we współczesnych kieckach inspirowanych latami dwudziestymi, to raczej początek lat trzydziestych. Historycznie te ubrania nie były dopasowane do sylwetki i wyglądały dość workowato. Nie odsłaniano też kolan, chyba, że w rewii, czy w odzieży scenicznej. Sukienki normalnie sięgały za kolano. Jeśli zależy ci na autentycznym looku z lat dwudziestych, to musisz rozważyć to, że ubrania te wyglądają niezbyt korzystnie z naszej, współczesnej perspektywy i ukrywają większość atutów sylwetki - naprawdę mało kto, w tym dobrze wygląda. W wypadku, w którym chcecie wykonać sukienkę z lat dwudziestych własnoręcznie, świetnym źródłem wyjściowym są różne indyjskie, czy dalekowschodnie szaty, które wystarczy subtelnie poprzerabiać (np. odcinając dół, wszywając pasek trochę nad biodrami i przyszywając z powrotem marszcząc u góry i u dołu). Wzornictwo europejskie lat dwudziestych często i gęsto korzystało z tradycyjnych strojów azjatyckich.
Sukienka inspirowana latami dwudziestymi: KLIK!
Strój z epoki: KLIK!
Jeśli chodzi o lata trzydzieste i wczesne czterdzieste, to doskonałym zamiennikiem są sylwetki z lat siedemdziesiątych. Różnią się głównie długimi zamkami z tyłu, elastycznymi tkaninami i bardziej kolorowymi printami w niektórych wypadkach. W kroju różnice są dość kosmetyczne, dlatego, jeśli nie masz ochoty wydawać dużej ilości pieniędzy, albo nie masz szczęścia w second-handzie, to równie dobrze można sobie zafundować sukienkę z lat siedemdziesiątych. Nieco trudniej jest z latami osiemdziesiątymi, które często w sposób dość przerysowany inspirowały się latami czterdziestymi. By nadać autentyczności sukience z lat osiemdziesiątych wystarczy parę przeróbek: jeśli mamy do czynienia z gumką w pasie, należy ją wypruć, rozciąć sukienkę, zrobić zaszewki, z boku wstawić zamek, a poduszki wymienić na mniej puchate. To sprawi, że sukienka nabierze kształtu bardziej przypominającego lata czterdzieste.
Sukienki z lat siedemdziesiątych, zwróćcie uwagę na środkową: KLIK!
Sukienki z lat trzydziestych: KLIK!
Lata pięćdziesiąte powracają co i rusz, w różnych odsłonach. Współczesne marki typu Collectif, czy Lindy Bop, to dobre zamienniki, ale w kroju jest im równie blisko do autentyczności, co popularne sukienki 1980sdoes1940s - coś dzwoni, ale nie zawsze w tym kościele, co trzeba. Podobnie jak w latach osiemdziesiątych, tak i teraz, impresje na temat dawnych lat są przerysowane, wszystko musi być za bardzo. Stąd cały współczesny pin-up, który jest modą w 100% nowoczesną, jedynie inspirowaną pin-upem w dawnym tego słowa rozumieniu, który nie był nawet stylem w modzie, ani jakąś dominantą. We współczesnym pin-upie zderzają się fryzury inspirowane latami czterdziestymi, z rozkloszowanymi sukienkami prawie-jak z lat pięćdziesiątych. Pojawiają się elementy, które kiedyś w ogóle nie występowały, albo były zjawiskiem marginalnym, jak np. halki wystające za sukienki. Długości sukienek też raczej nie są tak długie jak w latach pięćdziesiątych, chociaż np. Collectif ma serię, gdzie sukienki sięgają za kolano. Krótsze, rozkloszowane sukienki to raczej lata sześćdziesiąte. Sukienki z epoki były też inaczej zbudowane w korpusie. Różnica między biustem, a pasem była większa. Obecnie wynosi ona około 10-15 cm, w latach pięćdziesiątych zazwyczaj powyżej 15 cm, czasem 25-30 cm. To sprawiało, że stroje z epoki, są znacznie lepiej dopasowane do sylwetki i nie zawsze trzeba je spinać paskiem. Różnice te nie wynikały jednak z tego, że jakoś drastycznie zmieniły się kobiece proporcje. W latach pięćdziesiątych, stosowano odpowiednią bieliznę modelującą, która pomagała osobom nie-klepsydrowym, na odpowiednie zwężenie talii, podbicie biustu, czy bioder.
Sukienka z 1955 roku KLIK!
Sukienka współczesna z Collectif: KLIK!

  Kwestia bielizny jest też kluczowa, jeśli zależy nam na autentycznym vintage looku. Najdobitniej wiedzą o tym dziewczyny, które noszą lata dziesiąte i wcześniejsze, ale w latach dwudziestych także istniały gorsety, przypominające wielkie tuby, które miały za zadanie sprawić, że sylwetka dostosowywała się do ówczesnego, nieco chłopięcego ideału. Zrzucanie gorsetów w latach dwudziestych możecie włożyć między bajki. Po prostu zmieniły one kształt! W latach trzydziestych i czterdziestych pasy gorsetowe do pończoch miały za zadanie zwężać biodra i pośladki. W latach pięćdziesiątych gorsety ponownie zaczęły służyć do zwężania talii. Odpowiedni stanik także jest bardzo pomocny, żeby uzyskać epokową sylwetkę. Bullet bra, których wszyscy się boją, miały swoje mniej ekstremalne wersje, które noszono powszechnie i chętnie, to one decydowały o tym, że w latach czterdziestych i pięćdziesiątych biust prezentował się w sposób odmiennych niż obecnie, gdzie kształt zamiast bardziej stożkowego wygląda na kulki lodów. Wielokrotnie dziewczyny były niezadowolone z tego, jak wyglądają w epokowych strojach, bo wyglądały za mało epokowo. Winą był współczesny stanik, albo gacie biodrówki, w przypadkach z wystającymi brzuchami. Bielizna, w większości przypadków, jest niezbędna, by otrzymać epokowy kształt i żeby ubranie leżało tak jak leżeć powinno.
  Osobną kwestią jest wzornictwo, które w odzieży retro jest też trochę za bardzo. To nic złego rzecz jasna, szczególnie, że moda się rozwija i to bardzo dobrze, ale jeśli jesteście nastawione na to, żeby wyglądać jak za dawnych lat, to przyglądajcie się starym magazynom, żurnalom i prezentowanym tam paletom i wzorom. Paradoksalnie w latach pięćdziesiątych groszki nie były zbyt popularne (dużo więcej sukienek w polka dots można natrafić w latach czterdziestych, czy trzydziestych), tatuażowe jaskółki, czy motywy Santa Muerte, zombie jednorożce itp. są niespotykane. Novelty prints z epoki oferowały jednak wiele różnych dziwacznych wzorów, które także potrafią być interesujące, chociaż nie tak wściekle nasycone kolorystycznie, acz też jest żywo, czego najdoskonalszym przykładem są sukienki i spódnice od Horrockses. Nie mam lepszej rady niż cały czas szukać i porównywać wzory tkanin ze współczesnymi. Czego nie lubię i co sama kiedyś popełniałam szyjąc własne ubrania, to kwiatoza, nadmiernie kwiatowe wielkie, weselne nadruki, które wyglądają na krojach z lat czterdziestych, czy pięćdziesiątych słabo. Nijak mają się one do dawnych, drobnych kwiatuszków, czy dużych kwiatów. Oczywiście, co kto lubi, ale jeśli zależy nam na historycznej poprawności, z różnych względów, raczej stawiajmy na bardziej stonowane i epokowe tkaniny. W razie wątpliwości najlepiej użyć czegoś gładkiego, mając na uwadze palety z epok, z których szyjemy.
   Innymi, bardzo ważnymi kwestiami, które nie dotyczą bezpośrednio ubrania są dodatki, a także uczesanie i makijaż, o których napisano już całe książki, więc tym razem Wam to daruję.
Podobał się wpis, co powiecie na kawę?


No comments:

Post a Comment