29.10.20

Co Ludzie i Bogowie Powiedzą? - "Ludzie i Bogowie" kolejny odcinek.

 Bal z epizodu szóstego trudno będzie przebić pod kątem strasznych kostiumów damskich. Wydaje mi się, że mogło być to apogeum horroru wizualnego, jaki co tydzień TVP funduje widzom w serialu "Ludzie i Bogowie" - nie znaczy to jednak, że kończę się pastwić nad tym serialem. Przed nami epizod 7, w którym mamy bardzo dużo koszmarnych ubiorów. Rozstrzał od PRL-u i Domki na Prerii, po Garden Party u Hiacynty Bukiet z serialu "Co ludzie powiedzą".


Panie i Panowie, przed państwem siódmy odcinek "Ludzi i Bogów". Analiza kostiumów damskich. Przy okazji w tym epizodzie jest parę bardzo zabawnych scen, do których zalicza się to, co widzicie powyżej, a także ostatnia scena. Warto, bo jest to bardzo zabawne. 


O ile ten szlafrok wygląda dość dobrze i pewnie jest raczej z lat siedemdziesiątych, to udaje lata trzydzieste i nie rzuca się specjalnie w oczy, jest w porządku. Nie w porządku jest za to zestaw drugie bohaterki, która ma na sobie żakiet, którzy przeszedłby w latach sześćdziesiątych, stanowczo niehistoryczną bluzkę, która mogłaby być użyta jako kostium do lat siedemdziesiątych i torebkę z lat osiemdziesiątych. Dodatkowo standardowo bardzo brzydkie nakrycia głowy. Znowu mamy też rozrzut stylistyczny, źle dobrany kolorystycznie zestaw, natłok wzorów. Powiedzmy sobie szczerze, jaka epoka by to nie była, raczej nikt by tak z domu nie wyszedł, bo tu wszystko jest z innej parafii. Nienaturalność tego wszystkiego nie tyle bierze się z anachronizmu, co z tego, że ten zestaw jest paskudnie skomponowany, zresztą jak bardzo wiele zestawów. To nie przekonuje swoją sztucznością i brakiem zmysłu estetycznego. Kostiumograf nie ma tego zmysłu i to jest największy problem. To po prostu brzydko wygląda. Jak zestawienie fioletowej kratki na żółtym tle z motywem zeberki rzuconym na to. 
Ta sukienka nie byłaby zła, gdyby nie jej długość (jeśli zdecydujecie się oglądać, to jej długość to jednak lata osiemdziesiąte/dziewięćdziesiąte) i rękawy, które wypadałoby przeszyć, żeby wyglądały bardziej historycznie. Drobna przeróbka i z tej szmizjerki można byłoby uczynić całkiem porządnie udającą lata czterdzieste sukienkę. 
Ten płaszcz i kapelusz okrutnie rażą PRL-em. Byłyby świetne do dużo późniejszych dekad. Sylwetka tutaj w ogóle nie wygląda ani na lata trzydzieste ani na czterdzieste. 
A pod to wszystko rzucona bardzo pstrokata bluzka. Znowu mamy zestaw bez żadnego przemyślenia i minimalnego zmysłu estetycznego. Nawet gładka, biała bluzka byłaby lepsza i wyglądała naturalnie. Tutaj mamy ciężki płaszcz i letnią bluzkę w psychodeliczne kwiatki. Znowu, nikt by czegoś takiego nie założył, obojętnie czy to lata czterdzieste, czy 2020. 
Te spodnie nie wyglądają w ogóle na lata czterdzieste. To raz, dwa, już zwracałam uwagę na to, że w okupowanej Polsce jednak nie chodzono w spodniach tak chętnie jak w Stanach Zjednoczonych (gdzie i tak spotykało się to z ogromnym szokiem) - do tego paskudny toczek i omawiany wcześniej żakiet i torba. Kolejny zestaw, który ominęło podstawowe poczucie estetyki. 
Jeśli widzieliście kiedykolwiek teledysk Kazika do pewnej piosenki o niecenzuralnym tytule, to sceny na bazarze wyglądają jak żywcem wyjęte z tego właśnie klipu, który powstał w 1991 roku. Na 1941 to wszystko nie pasuje. Mamy kawalkadę okropnych płaszczy, które obecnie noszą starsze panie i które nijak mają się do tego, co nosiło się za okupacji. Wtedy nie było takich krojów. Dodatkowo znowu widzimy POWALAJĄCE pstrokacizną zestawy. 
Śpiewamy dalej "Coście sk... uczynili z tą krainą" - PRL-owskie płaszcze i okropne nakrycia głowy w natarciu. 
Ten trencz razi współczesnością. Jak na lata osiemdziesiąte i dziewięćdziesiąte jeszcze by uszedł, ale lata czterdzieste... Widać, że mamy do czynienia z bardzo syntetyczną tkaniną. A pod spodem kwiecista letnia sukienka na lata sześćdziesiąte i ciężki, wełniany toczek na zimę. Czy naprawdę ktokolwiek w jakiejkolwiek dekadzie, nie mówię tu o osobach ubierających się awangardowo, bo bohaterki tego serialu do tego nie aspirują, wyszedłby tak na ulicę? Wiosenny płaszcz, letnia sukienka, zimowy toczek? Wszystko w zupełnie innej kolorystyce. W tle za to całkiem ładny zielony zestaw. 
Bluzka, która zdecydowanie nie jest latami czterdziestymi, ale bardzo spoko, że pokazuje się, że kobiety musiały robić sobie same buty. 
Po raz kolejny ta bohaterka ma najładniejsze stylizacje. Nie wiem czy ma osobnego kostiumografa, ale za każdym niemal razem jej zestawy wyglądają porządnie i na miejscu. Tutaj bardzo śliczny sweterek. 

Lata sześćdziesiąte czy już siedemdziesiąte? Jak sądzicie, bo ja nie wiem. Na pewno nie lata czterdzieste. Wzornictwo jak i kołnierz to zdecydowanie późniejsza epoka. 
Zaczynamy Garden Party u Hiacynty Bukiet. Brytyjski schyłek lat osiemdziesiątych i początek lat dziewięćdziesiątych w rozkwicie. 
Ten płaszcz przy tej letniej pogodzie wygląda dość specyficznie. Do tego stanardowo brzydkie i niehistoryczne nakrycia głowy i spódnice rodem z PRL. 
Zwycięski kostium tego odcinka. Ta opaska, która pasuje do bardzo złego cosplayu Rozen Maiden, bluzka z lat osiemdziesiątych, dziwny fartuch. Ale ta opaska. Ta opaska jest tak tragiczna, że aż wykręca. 
W tle Hiacynta Bukiet rozmawia z Elżbietą o Szeridanie. Ta koronkowa parasolka. Ludzie nie używajcie ich w filmach. One wyglądają spoko jako rekwizyt do komunijnej sesji zdjęciowej, ale nijak mają się do parasoli przeciwsłonecznych z lat trzydziestych i czterdziestych. Dodatkowo brzydkie, ciężkie nakrycie głowy, współczesne szpilki, paskudne zestawienie czarnego z majtkowym różem i koszula z lat osiemdziesiątych. Kto uznał, że ten zestaw wygląda dobrze? 

W tle więcej lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, tragiczne sukienka po lewej stronie - jak będziecie oglądać film to jest to pani z wachlarzem. Po prawej spódnica maxi w kolorze błękitnym... A to nie jest jakiś bankiet, czy okazja do prezentacji sukni balowej/wieczorowej. Dlaczego? Dlaczego użyto tego w tym miejscu?


Na razie to na tyle, widzimy się w kolejnym epizodzie. 

23.10.20

Ludzie i Bogowie - Niech żyje Ból!

Wracamy do naszego ulubionego serialu. Dzieje się sporo i dzieje się strasznie. Sytuacja zdawała się trochę normować, ale zgodnie z zapowiedziami dziewczyn, które statystowały w serialu, bal w szóstym odcinku ukradł cały show i zasługuje na nagrodę Złotej Oczu Kąpieli w kategorii "kostiumograf miał wizję". Jest to coś naprawdę strasznego, ale nim dojdziemy do wspaniałego odcinka szóstego, omówmy, co działo się, pod względem damskich kostiumów w odcinkach 4-5. Szóstka będzie na samym dole posta, więc jak nie możecie się doczekać tej abominacji, scrollujcie do dołu. 


Pani jadąca na rowerze w sukience w zeberkę. Czy muszę to jakoś komentować? Czy naprawdę taki wzór musiał się tu znaleźć. Po co ustawiać statystkę tak, żeby jechała nam przez środek ekranu, żebyśmy dokładnie widzieli tak mocny i ahistoryczny deseń? Nie pojmę - w tle mamy trochę lepiej ubrane osoby...
Ten płaszcz nie wygląda zbyt dobrze... Podobnie jak to, co się pod nim kryje. Na szczęście kolorystyka trochę to maskuje, dobrze wygląda też fryzura.
Ten zestaw wręcz krzyczy drugą połową XX wieku i byłby świetny w latach sześćdziesiątych, a nawet wczesnych siedemdziesiątych. Na lata czterdzieste nie pasuje zupełnie.
Ewidentnie widzimy lata osiemdziesiąte - połyskliwe, niezbyt dobrze wygląda to jako ubranie do pracy. Można byłoby to obronić przeszywając rękawy tak, by nadać im 1940sowej formy i wyglądałoby to trochę lepiej.
Ta sama sukienka. Tutaj wyraźnie widzimy długi suwak. W latach czterdziestych, w dodatku w okupowanej Polsce nikt nie wszyłby tak długiego zamka w sukienkę. Jeśli już zamek byłby krótki na karku, albo umiejscowiony z boku. 
Ten zestaw nie wygląda źle. Może spokojnie ujść za coś epokowego, chociaż tym nie jest, ale nie gryzie w oczy i nie krzyczy. Ma mój seal of approval. Gdyby większość kostiumów wyglądała w ten sposób, byłoby to ze zdecydowaną korzyścią dla serialu.

Rajstopy. To nie te lata. Rajstopy pojawiły się w latach sześćdziesiątych. W latach czterdziestych mogłyby być to pończochy.

Krój i długość rękawa, plus kształt kołnierza plus dekolt raczej pasowałyby lepiej do lat pięćdziesiątych.
Ta bluzka ma całkiem ładny krój, ale wzór materiału jednak trochę krzyczą latami osiemdziesiątymi.
Ta sukienka nie jest zła, przydałoby się jej przeszycie rękawów - ale nie rzuca się straszliwie w oczy. Wprawne oko rozpozna, że to szmizjerka z lat osiemdziesiątych - nie ma tragedii.

Ten zestaw widzimy na chwilę, płaszcz jest całkiem ok, podobnie spódnica. Buty trochę współcześnie wyglądają, ale nie ma wielkiej tragedii. Ujdzie!
W tle spotkanie Daily Elegance - po raz kolejny. Wydaje mi się, że widzieliśmy to już w pierwszym odcinku. Za dużo pstrokatości i te berety... Niezbyt epokowo to wygląda. Jak młode damy wychodzące z kościoła po modlitwie o nowe Marie Ziele to ok, ale na czas okupacji coś tu nie gra.
Ta apaszka nie wygląda w ogóle epokowo. Plus dziwne nakrycie głowy i współcześnie wyglądający płaszcz (góra lata siedemdziesiąte) - jak na look z PRL - świetnie. Jak na look okupacyjny - nie za bardzo.
Ta sukienka wygląda fajnie. Po prostu. Więcej takich sukienek i produkcja wyglądałaby o niebo lepiej.
Ten deseń krzyczy latami siedemdziesiątymi w zestawieniu ze pstrokatą kurtką robi się istnie hipisowska stylizacja. Gładka koszula by to uratowała.
Tutaj ten sam zestaw w słońcu i pełne krasie. Lata siedemdziesiąte pełną gębą. Szkoda fajnych spodni.


Sweter w kratę, sukienka w kwiatki - stanowczo za dużo szczęścia. Sweter krzyczy latami osiemdziesiątymi, sukienka sześćdziesiątymi. Gładsza sukienka, albo gładki sweter - w takim miksie nic dobrego z tego nie wyszło i tylko podkreślona została nieepokowość.

Ta bluzka jak na lata czterdzieste jest zbyt prześwitująca. Żakiet by uszedł, chociaż raczej miałby więcej zapięć w postaci guzików, ale z innym anturażem spokojnie by się go obroniło, jako jakąś pozostałość po latach trzydziestych.

Ta sukienka daję radę! W latach czterdziestych zdarzały się takie kwiatowe nadruki w szalonych barwach. Drugi brązowy zestaw dobrze udaje lata trzydzieste, co jest ok, bo to starsza bohaterka, która z racji okupacji i wieku wcale nie musi wyglądać modnie.
Ten żakiet odbiera sukience cały urok... I wygląda boleśnie współcześnie. W tle okropne białe buty z lat 1970/80... Strasznie rzucają się w oczy.

Ten zabudowany bralet wygląda na lata sześćdziesiąte w najlepszym wypadku. Kształt miseczki też niezbyt pasuje do lat czterdziestych.

I teraz uwaga!

Odcinek szósty.


W tle jest prześliczna sukienka. Jest doskonała. Czemu rzadko widzimy takie rzeczy na pierwszym planie?
Bardo dziwne nakrycie głowy. Sukienka może ujść jako pozostałość po latach trzydziestych. Ale ten kapelusz jest... okropny. Szkoda.
Ten zestaw jest jako tako, nic specjalnego. Koszula zdecydowanie późniejsza, spódnica późniejsza, ale nie gryzą jakoś mocno.

Okropne nakrycie głowy i ten płaszcz - zestawienie kolorystyczne jest okropne po prostu... 


Ta sukienka jest całkiem ładna i wygląda jak późne lata trzydzieste. Daje radę zdecydowanie. Naprawdę dobrze wygląda.
Ta koszula wygląda zdecydowanie na lata siedemdziesiąte, albo późne sześćdziesiąte. Na czas okupacji średnio, ale przynajmniej nie gryzie się kolorystycznie.
Ta krawatka jest brzydko uszyta, ale krój nie jest fatalny i uszedłby na lata trzydzieste i jako coś, co przetrwało do czasu okupacji. Ujdzie.
Inny pasek, trochę przeszycie tej sukienki i nie wyglądałaby jak z lat siedemdziesiątych. W tym anturażu niestety jest to bardziej estetyka Domku na Prerii, Laury Ashley i Gunne Sax niż czasu okupacji. 

Gwiazda wieczoru - satynowy koszmar. Lata osiemdziesiąte Hollywood - pewnie miała być kreacja w stylu Jean Harlow... ale to nie tak wygląda. Jeśli odkrywamy rękawy, to nie odkrywamy pleców (to za chwile). Mamy tu dwie pary paskudnych rękawiczek w złocie i czerni.
No właśnie... Tutaj obnażone zostały dokładnie wszystkie wady tej sukienki i czemu nie mogłaby ona robić za kreację z lat trzydziestych (w czterdziestych już takie były niemodne). Jest zbyt wycięta u dołu, tak, że widzimy prawie tyłek, a bielizna zazwyczaj sięgała talii - plecy były więc odsłonięte do talii... Do tego ten złoty łańcuszek... A już kroczy kolejny koszmar...
Paskudny stroik, odsłonięte ramiona, kwiatowy liliowy wzorek - idzie ku nam coś, co uszłoby na balu w latach pięćdziesiątych w Ameryce. W latach czterdziestych w okupowanej Polsce, czy nawet w Europie takich rzeczy nie było. Dodatkowo buty wyglądają na dużo późniejsze.
W tle kolejne lata osiemdziesiąte w kwiaty i równie paskudne nakrycie głowy. Ażurowe, liliowe rękawiczki też pasowałyby lepiej do lat pięćdziesiątych. Gdyby to było jakieś ekskluzywne garden party w Kalifornii circa 1953 byłaby to udana stylizacja. Ale nie tutaj...
W tle okropna sukienka w różowe róże - jak na lata osiemdziesiąte ok. Dalej dość ładna sukienka w kolorze musztardowym. Czemu nie użyto jej na pierwszym planie? Pewnie kostiumograf... miał... wizję...

 Powrót Marii Antoniny. Co to jest to niebieskie. Sukienka zielona jest całkiem do rzeczy, ale to niebieskie coś z tymi rękawami... to byłby udany kostium teatralny do oper Mozarta, ale nie sukienka balowa z lat czterdziestych czy trzydziestych. Paskudztwo wyjątkowe. Jeszcze to samotne pióro... Nikt tak nie przystrajał głowy...

Czy to kard z Dynastii? Czy może kadr z produkcji dziejącej się w czasie okupacji w Polsce? Dwie wyjątkowo okropne sukienki, które nie miałyby racji bytu w latach czterdziestych. Takich świecideł jak lureks, czy materiał w pełni zrobiony z cekinów nie istniały w latach czterdziestych. Była lama, ale nie wyglądała jak to coś... I znowu pióra, których poza kabaretem nikt by nie założył
Te kwiatowe aplikacje... Gdyby były na czarnej sukience z wiskozowej krepy, ok. Ale na tym szaleństwie lureksowym, to wygląda po prostu śmiesznie. Witamy w Dynastii. Spotkanie Alexis z Crystal - nawet kolorystycznie pasuje.
Chciałabym wtrącić tylko, że ten frak SS raczej nie był noszony w latach czterdziestych. W trzydziestych a i owszem. Sportretował się w nim Karl Wolff.
Ok, miało nie być o mundurach, ale czarne mundury SS w 1941 roku. Uśmiechnęłam się szeroko. W czasie wojny już ich nie noszono. W 1939 roku powoli zaczęły zanikać i nawet na wielkie okazje ich nie zakładano. Ale wroćmy do mody damskiej, bo mamy jakąś quasi secesyjną sukienkę Anno Domini 1975. W latach czterdziestych nikt by czegoś takiego nie założył.
Dla odmiany ta bluzka jest całkiem ok, nawet ma dość fajne rękawki.
Galeria paskudnych nakryć głowy...
Zestawienie kolorystyczne u pani po lewej powala - kapelusz jest nieładny i niezbyt epokowy, żakiet to raczej na późne lata czterdzieste, na okupację to trochę za wcześnie. Apaszka jest zbyt współczesna. Mankiet w groszki - nie...
Ok, z przodu to wygląda jak typowe lata osiemdziesiąte... Ale mogłyby udawać coś z bardzo późnych lat czterdziestych...

Ta sukienka mogłaby udawać wczesne lata trzydzieste - mogłaby dotrwać do czasu okupacji. Może być.

I to na tyle moi mili!