27.12.15

Your Beauty Mark - Dita von Teese

      Nie jestem jakąś szczególną fanką Dity von Teese. W ogóle nie przepadam za burleską, ani za striptizem, jakkolwiek artystyczne by to miało nie być. Niemniej nie da się von Teese odmówić wyczucia stylu i tego, że na tle drobnych gwiazdek Ameryki dość mocno się wyróżnia. Podobnie jak wiele innych retromaniaczek książka jej autorstwa została mi sprezentowana. Jakie są moje wrażenia?


    Dość dobre. Przede wszystkim jest to przyjemne czytadło i całkiem pożyteczny poradnik. Dita i druga autorka książki, Rose Apodaca piszą w przyjemny sposób: czasami dość żartobliwie, nie szczędząc anegdot na temat gwiazd z dawnych lat, czy niegdysiejszych guru mejkapu. Całość wzbogacona jest poradami lekarskimi, kartami na temat makijażystów, czy trenerów, z którymi w swojej karierze współpracowała Dita. 
   Szczególnie ciekawe były dla mnie te historyczno-filmowe informacje. Przyznam szczerze, że w swojej filmoznawczej karierze jakoś nigdy szczególnie nie pociągał mnie Hollywood, obojętnie czy ten wczesny, klasyczny, czy współczesny, ale anegdoty o pięknościach z doby technikoloru i wcześniejszej, stanowiły przyjemną inkrustację poradnika. 
  Przyjemne były także zdjęcia, chociaż nie uważam Dity za jakąś szczególną piękność (herezja!).
  Co do samych porad: najmocniejszą stroną są polecane przez Ditę ćwiczenia, chociaż są one dość podstawowe i dobrze mi znane, to fajnie, że nie jest to książka skupiona jedynie na fryzurach i mejkapie. 
  Z czym mam jednak problem? Wydaje mi się, że książka, może przez to, że powstawała przez wiele lat, ma dość niesprecyzowaną grupę odbiorców. Niektóre rady wydają się być skierowane dla młodych dziewcząt typu: odżywiajcie się zdrowo, unikajcie palenia, alkoholu i cukru. Inne natomiast wydają się sfokusowane dla nieco starszych osobniczek, które chciałyby rozpocząć swoją przygodę ze sceną burleski, jak choćby porady odnośnie kolorowania sutków (sic!). 
    Nie twierdzę jednak, że te rady są głupie. Wcale nie. Z tym, że dla kogoś kto jest obeznany w rodzajach pędzli do makijażu, rodzajach szczotek do czesania włosów, czy dla kogoś, kto liznął nieco na temat typów włosów i skóry, wiedza zawarta w książce jest od dawna znajoma. Przy rodzajach włosów, prócz tego, że wyróżniając, że są włosy suche, normalne i ze skłonnościami do przetłuszczania się, należałoby wspomnieć o ich porowatości. Sądzę, że na temat włosów dużo więcej przeczytacie u Anwen, której bloga i książkę z czystym sercem mogę Wam polecić (a jest tańsza od Dity!). 
   Dita zastrzega, że u różnych osób sprawdzają się różne rzeczy. I bardzo dobrze, że to robi, chociaż uczulę Was na to ja: to, że Dicie pomaga olej kokosowy to nie znaczy, że będzie tak i u Was. Jeśli macie włosy o wysokiej porowatości i cerę, która łatwo może się zatkać, stosujcie inne oleje. Na twarz dla mnie kokosowy jest za ciężki, a z włosów robi siano. Dita ostrzega i ja ostrzegam za nią. 
     Uważałabym też ze stosowaniem takiej ilości pudru jak Dita. Wiem, że ona wygląda lepiej niż ja, jednak podkład, plus puder i pod spód krem... U wielu osób nie skończy się to dobrze. A jest sporo fajnych kremów BB na rynku, dzięki którym można ograniczyć ilość mazideł na twarz (natomiast zgadzam się z Ditą w innej kwestii: stosujcie dzienne kremy z filtrami UV!). 
   Jeśli napalacie się na tutoriale fryzur i mejkapu, to jest ich niewiele. Niestety. W temacie retro wyglądu postawcie raczej na książki Lauren Rennells. 
   Jako dobry, podstawowy poradnik ogarnięcia się, Your beauty mark to naprawdę udana i wyczerpująca pozycja. Jeśli natomiast szukacie jakichś szczególnych porad dla zaawansowanych retromaniaczek, to pozycja może pozostawiać pewien niedosyt. W dalszym ciągu jest jednak fajnie napisana i z czystym sercem można ją nabyć i nie mieć poczucia, że zmarnowało się czas na jej przebrnięcie. Ja polecam z małymi, wyżej wymienionymi ale.

Dita bez mejkapu trochę przypomina Roberta Makłowicza

4 comments:

  1. Miałam ją sobie sprezentować na święta, nie zdążyłam, ale teraz już sama nie wiem... Ładna jest, ale czy ta treść mi się do czegoś przyda? Liczyłam na jakieś tutki.

    Makłowicz <3

    Swoją drogą, Dita jest raczej dość przeciętna urodowo jak na taki glamurrr, ale jedno trzeba jej przyznać - wydaje się nieskazitelna, a takiej osobie jak ja imponuje konsekwencją kreowania wizerunku. Gdyby napisała poradnik o tym, bardziej marketing kreacji medialnej, to by było coś!

    ReplyDelete
    Replies
    1. tutków jest mało, lepiej vintage hairstyling rennells sobie sprawic jesli chce sie tutkow. Jak chce sie troche lekkiego lolkontetu, troche ciekawostek i dekadentyzmu to w sumie czemu nie. Dla mnie po lekturach na temat nocy dlugich nozy i poczatkowych latach SD, przydala sie taka odskocznia w postaci czegos bardzo frywolnego.

      Zdecydowanie byloby to duzo ciekawsze, bo to jak ona sie prezentuje sprawia, ze wydaje sie byc wlasnie taka jak z innego swiata i jej makłowiczowstwo jest niezauwazalne.

      Delete
  2. Makłowicz, haha </3
    Nie pałam entuzjazmem na widok tej książki, ale chętnie zmacam przy okazji.

    ReplyDelete
    Replies
    1. xd taka prawda robert jak nieumalowany
      mam w zgr ją, ale przywiozę przy nastepnej okazji

      Delete