Wiele początkujących miłośniczek mody retro nie do końca wie
gdzie robić zakupy. Można rzecz jasna zdecydować się na second-handy, albo na
szycie, jednak nie wszyscy (w tym ja) mają do tego talentu i czasu. O
wykrojach, wzorach i całej sztuce DIY napiszę nieco później i polecę Wam kilka
ciekawych blogów. Gdzie zatem szukać odpowiedniej odzieży? Czy musimy być zdani
na Hell Bunny i pochodne, których styl bywa czasem stanowczo zbyt krzykliwy?
Nie. Istnieje wiele retro butików: mniejszych i większych z
bardziej, bądź mniej przystępnymi cenami. W Polsce nadal jest nich dość
niewiele i szczerze mówiąc żaden z nich nie skradł mojego serca. Dość ciekawe
produkty ma Pu.Si, chociaż to zupełnie nie moja stylistyka. Jedno jest pewne:
ich ubrania mają świetną jakość i możecie kupować je w ciemno.
Z zagranicznych sklepów polecić mogę z czystym sercem
Collectif. To brytyjska marka, w asortymencie której znajdziemy ubrania w stylu
lat 40 i 50. Są i popularne swing dresses, ale także sukienki i spódnice
ołówkowe, ciepłe sweterki, eleganckie koszule i przepiękne, ciepłe płaszcze.
Kolorystyka ubrań jest zazwyczaj bardzo stonowana, idealna do codziennych
stylizacji. Rzeczy z Collectif są dobrej jakości, rzadko kiedy zdarzają im się
niedoróbki. Szczególnie polecić mogę płaszcze i sukienki. Polskiego klienta może
nieco odstraszać cena, ale dość łatwo znaleźć używane Collectify na zagranicznych
portalach aukcyjnych.
Miss Candyfloss. Szwedzka marka skupiona na latach 40 i 50.
Ubrania są wspaniałe, bardzo wygodne, idealne na jesień i zimę. Osoby o
drobniejszej budowie mogą mieć nieco problemów ze znalezieniem odpowiedniego
rozmiaru, bo XS czasem jest odpowiednikiem polskiej M-ki. Niemniej jednak są
zachwycające pod względem jakości i wyglądu. Doskonale sprawdzają się do pracy,
jak i na przyjęcia. Miłośniczki Bishop sleeves
powinny być usatysfakcjonowane. Dość trudno dostać je gdziekolwiek poza stroną
internetową firmy i butikiem TopVintage (dla których robią cudowne modele
ekskluzywne).
Seamstress of Bloomsbury, o której to firmie pisałam szerzej
w jednej ze wcześniejszych notek (KLIK!). Również gorąco polecam.
Banned. Banned to dziwna marka z jednej strony mają mnóstwo
paskudnych pseudogotyckich ciuchów, ale ich linia vintage jest zaskakująco
przyjemna. Mają fajne basicowe spódnice, zarówno rozkloszowane jak i ołówkowe.
Są niezwykle wygodne, dość grube i się nie gniotą. Banned oferuje także fikuśne
cardigany: marynarskie, hawajskie, kwiatowe, a ostatnio nawet świąteczne.
Sweterki są bardzo ładnie wykończone i całkiem ciepłe. Jeśli jednak interesuje
Was oferta gotycka to zdecydowanie odradzam. Ubrania od Banned można znaleźć w różnych sklepach, nie posiadają oni butiku, w którym znaleźć można tylko ich ubrania.
Le Palais Vintage – chińskie odzienie retro. Podchodziłam
sceptycznie, ale po pierwszym zakupie mogę z czystym sercem polecić. Piękne
kroje, doskonała jakość, ciekawa kolorystyka ubrań i rozmiarówka odpowiednia
dla drobniejszych osób (hura!).Panie, które szukają zmysłowych kreacji z nutką noir, powinny koniecznie zapoznać się z ofertą Le Palais Vintage.
Dziękuję Ci za wszystkie posty dla osób początkujących w retro [czyli dla mnie], są naprawdę pomocne! <3
ReplyDeleteTo ja dziękuję za pozytywny odbiór :)
DeleteJa polecam jeszcze lumpeksy :D
ReplyDeleteto swoja droga, ale z tym trzeba ostroznie. mialam kiedys tendencje do kupowania gory ciuchow, ktora lezala i nic z nia nie robilam, a tak naprawde wydalam na nia sporo hajsu, ktory moglabym przeznaczyc na jedna naprawde porządną i nową rzecz ;_;
Deleteteraz jak na second handy to ja tylko w Czechach i Niemczech. Na Polske dałam sobie bana.