23.12.15

Yule - czyli święta

Jak część z moich czytelników zapewne wie nie za bardzo lubię tradycyjny sposób świętowania związany z religią chrześcijańską i polskim biesiadowaniem za stołem. Wolę moje małe, pogańskie Święta, poświęcone ulubionej Bogini, obchodzone w bardzo wąskim gronie, z power metalem, kolorowankami dla dorosłych, wegańskim jedzonkiem i wycieczką w tle.


      Powiem szczerze, że nie jest to jakoś okres lubiany przeze mnie i nie wpadam w szał zakupowy. Nie lubię tego całego pośpiechu, ale przede wszystkim nie zgadzam się na wykorzystywanie człowieka przez człowieka. Wielu pracodawców zmusza pracowników do zrezygnowania z przygotowań do wspólnego świętowania z rodzinami. To jest smutne. Sklepy są coraz dłużej otwarte i nikt nie patrzy na to, że sprzedawcy chcieliby już być w domu. Najczęściej nie mogą odmówić. Dlatego proszę Was: nie psujcie innym Świąt, obojętnie jakie Święta obchodzicie: czy Yule, czy Gody, czy Boże Narodzenie, czy też nie obchodzicie ich w ogóle. Nie zostawiajcie kupowania prezentów na ostatnią chwilę. I nie uzależniajcie od konsumpcyjnego aspektu tego czasu. Zaplanujcie to, myślcie. Nie wybierajcie się o 16:00 24 grudnia na zakupy last-minute. Nie trujcie życia listonoszom i kurierom, oni naprawdę mają super napięte grafiki i biegają od domu do domu roznosząc upragnione paczki, ale przecież się nie rozdwoją.
   Sami i same nie chcielibyście być w takiej sytuacji, więc nie generujcie na takie sytuacje popytu. Im mniej ludzi zakupy w dni Świąt, tym mniej osób będzie zmuszone odkładać świętowanie na potem. Dlatego życzę Wam wszystkim rozwagi.
Swoje prezenty już otrzymałam i częściowo sama sobie je sprawiłam. Pierwszym z nich jest spódnica ołówkowa z syrenim ogonkiem, którą widzicie na zdjęciach. Drugim piękna, emaliowana vintage broszka:
Otrzymałam również książkę Dity von Teese. Powiem szczerze, że nie jestem jakąś szczególną fanką najpopularniejszej gwiazdy burleski, ale ciekawi mnie jej pozycja odnośnie dbania o siebie. A powiem szczerze, że lubię takie odmóżdżające, poradnikowe książki. Nim jednak do niej zasiądę i zdam Wam relację muszę nieco popisać moją własną książkę, która na dzień dzisiejszy liczy 144 stron. Po spotkaniu z Heydrichem będzie pora na von Teese.

6 comments:

  1. Zgadzam się z Tobą co do Świąt :)

    A poza tym... Bardzo podoba mi się ten zestaw ubrań! Śliczna brosza :)

    Pozdrawiam serdecznie!

    ReplyDelete
  2. Kompletnie nie rozumiem ludzi, którzy zamawiają prezenty 2 dni przed świętami i dodają adnotację "to na prezent, ma dojść najpóźniej 24 grudnia!". Taak, oczywiście >D Sama zamawiam prezenty miesiąc wcześniej i mam problem z głowy, bo w przypadku niewypału starcza czasu na zwrot i znalezienie czegoś nowego.

    Pierwsze zdjęcie jest naprawę świetne. Zacna klepsydra, aż trudno uwierzyć, że pod spodem nie ma gorsetu. Ta spódnica to zdecydowanie jeden z Twoich najlepszych zakupów :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. I robisz bardzo dobrze, popieram :-)

      Tym razem bez gorsetu w notce o fryzurach byl, ale szczerze mowiac jest bardzo gruby i niezbyt wygodny

      Delete