7.12.15

Targi mody Vintage we Wrocławiu

Wczoraj w pasażu Pokoyhof we Wrocławiu odbyły się targi vintage. Miłośnicy odzieży z duszą tłumnie zebrali się na niewielkiej przestrzeni mieszczącej się przy ulicy świętego Antoniego. Nie zabrakło tam też mnie. Jesteście ciekawi moich wrażeń? Zapraszam.

Przede wszystkim to dla mnie głównym punktem całej imprezy stało się spotkanie ze znajomymi z internetów i kawka w Vinylu. Było miło, kameralnie, a co do samych targów to mieliśmy te same uwagi: mogło być lepiej. Cały asortyment wszystkich niemalże wystawców to były koszmary z lat 70-tych i 80-tych: poliestrowe kurtki, welurowe wdzianka, wielkie swetrzyska. Dokładnie to, o czym pisałam ostatnio w mojej notce: 8 rzeczy, których nie cierpię w Retro/Vintage . Aż żal serce ściska, że mój tata pozbył się części swojej zimowej garderoby, którą nosił jeszcze w latach 90-tych. Mógłby spokojnie zrobić furorę. I naprawdę nie chcę być tu jakaś złośliwa, ale identyczny towar znajduje się obecnie w lumpeksach na wagę. Wiele z rzeczy oferowanych za grube pieniądze była zwyczajnie sprana, znoszona i nieestetyczna. Pozytywnie na tle wystawców zaprezentowała się Retromania. Uważam, że to obecnie najciekawszy sklep z używaną odzieżą retro i vintage w Polsce. Mają zróżnicowaną ofertę z różnych lat i widać, że dbają o to, żeby wyglądały dobrze. Odebrałam u nich wcześniej zamówioną, piękną, czerwoną koszulę z bishop sleeves, na punkcie których mam prawdziwą obsesję.
     Poza tym kluczyłam w te i we wte w towarzystwie Kasi uzbrojonej w szpadę (po treningu szermierki), a potem wraz z Małgosią i jej małżem. Suma sumarum udało mi się jeszcze zakupić brązowy sweterek z kwiatuszkami z njuromantik. Na manekinie nie wygląda on jakoś spektakularnie, ale do rozkloszowanej spódnicy, wciągnięty pod nią, przypomina sweterki z lat 40-tych, które są obiektem moich westchnień.
zdjęcie z njuromantik.pl
Zdjęcia koszuli nie mam, ale pewnie nadrobię przy okazji robienia zdjęć z jakiejś innej okazji. Jeśli chodzi o akcesoria, a liczyłam, że może uda mi się dorwać jakiś ładny toczek, czy inny fikuśny kapelusz, to czekał mnie jeszcze większy zawód. Nie było praktycznie nic. Podobnie rozczarowujące były torebki (chociaż, podobała mi się jedna, ale kosztowała prawie 400 zł i była w złym stanie).
      To jednak nie znaczy, że targi były jakieś złe. Po prostu nie byłam ich targetem. Skupiono się na latach 70-tych i 80-tych i poza tą monolitycznością epokową nie było za bardzo nic. No prócz Vintage Classics, ale wiecie jakie mam zdanie o wyrobach ze starych zasłon. Może kiedyś doczekamy się targów Retro/Vintage z prawdziwego zdarzenia, a nie obwoźnych second-handów z odzieżą nieco starszą niż ostatnie 40 lat, bądź na taką stylizowaną.


6 comments:

  1. Ojej, szkoda. Po tytule posta spodziewałam się pięknych spódnic, kapeluszy i eleganckich dodatków a nie disco-party. Za to ty wyglądałaś zjawiskowo!

    ReplyDelete
    Replies
    1. dziękuję ;)

      no tez mialam nadzieje, ze bedzie troche wiecej elementow, z epok, ktore mnie interesuja. ;_;

      Delete
  2. Na targach w Krakowie było podobnie. Było dużo groszek i wisienek [ja akurat lubię, ale ceny mnie zabiły], a poza tym masa naprawdę dziwnych rzeczy. :O

    ReplyDelete
    Replies
    1. a jakby chociaz te przyslowiowe wisienki były :D

      Delete
  3. Ja też czekałam na szał zdjęć pięknych ubrań, a tu lipa. Przynajmniej jakaś wycieczka.

    ReplyDelete
    Replies
    1. I tried. Fajna wycieczka całkiem :D W dobrym towarzystwie

      Delete