6.4.18

Mój Vintage - Bawełna z Ząbkowic

    Jak dobrze wiecie czasem mam strasznie wielkie szczęście jeśli chodzi o wygrzebywanie skarbów z najbardziej zakazanych lumpeksów na Dolnym Śląsku. Tym razem udało mi się znaleźć w Ząbkowicach Śląskich bardzo przyjemną sukienkę dzienną z lat pięćdziesiątych. 

    Sukieneczka kosztowała 5 zł i była w stanie agonalnym. Przede wszystkim miała rozerwany jeden bok. Na szczęście na szwie, dlatego korekta zajęła pięć minut. Kolejnym wyzwaniem były plamy. Rdzawe zacieki wyglądały bardzo nieciekawie, a znajdowały się na całym kloszu spódnicy. Na szczęście z tym poradziła sobie Chemia z Niemiec (tm) i obyło się bez potrzeby zakupowania barwnika do zmiany koloru sukienki na jednolicie czarny. Kiecka została uratowana tak naprawdę dzięki solidnemu praniu i przejechaniu raz po szwie maszyną. 5 zł i mamy coś tak ładnego jak na zdjęciach.
     Mimo dość nieciekawego stanu suwak i guziki są w bardzo dobrej kondycji i nie trzeba było żadnych wymian, co nie ukrywajmy jest wielką dogodnością. Po ekspresie wnioskuję, że to produkt niemiecki, chociaż krój i wzór raczej przypomina mi modę brytyjską i sukienki z Horrockses. Dodajmy, że sukienki takie na wieszakach w ogóle nie wyglądają jakoś spektakularnie i możecie je wziąć za kolejne, babcinopodobne produkty z lat osiemdziesiątych/siedemdziesiątych, które wyglądają na sylwetce o wiele bardziej siermiężnie. Za każdym razem patrzcie na to jak jest wykończona sukienka, jaki ma suwak, jaki jest materiał pod waszymi palcami, bo skarby naprawdę kryją się wszędzie. Możecie je oczywiście zmierzyć, ale jak stan nie pozwala, lepiej wziąć je do domu niż potem pluć sobie w brodę, że ominęliście ładną vintage szmatkę.
 
W Baroccafe w Świdnicy ;)
Nie zapominajcie o kawie!

No comments:

Post a Comment