Zdjęcia do dzisiejszej notki są unrelated. Pierwsze co to: otworzono sklep z retro ciuchami w Łodzi! Nazywa się 5080st. Peggy's Boutique i mieści się na Piotrkowskiej pod numerem 138, czyli w skrócie na Offie. Butik jest dość niewielki, ale przyjemny, można w nim kupić ubrania z Collectif (yay!), Pu-si i Vintage Classics. Oprócz tego jest bielizna z O!Retro (zakupiłam sobie jedną parę słodkich reform) i akcesoria, mają też się pojawić pończochy. Obsługa miła, ceny całkiem w porządku i co najważniejsze można wszystko przymierzyć i zmacać i nie bać się, że internetowo zamówiło się zły rozmiar.
Jedyne co mnie rozczarowało, ale nie jest to winą sklepu, to Vintage Classics. Jest to polska marka, której ubranka widziałam w internetach i zrobiły na mnie spore wrażenie, jednak jak zobaczyłam je na żywo to niestety mina mi zrzedła. One są wszystkie uszyte ze starych, spranych zasłon. A ceny zaczynają się od 220, a kończą na 300 zł za sztukę. To jest kpina! Pomijając już, że dobrze stary materiał i vintage klimat, to jednak tkaniny na zasłony są diametralnie inne od tkanin na ubrania. Są przede wszystkim za ciężkie i śliczna letnia sukienka uszyta z takiej ciężkiej siermięgi może mieć i piękny wzór (szkoda, że wypłowiały od lat, przez które wisiała u kogoś w oknie), to jedyną halką, która to odpowiednio utrzyma jest metalowy stelaż. Jest tyle fajnych materiałów odzieżowych stylizowanych na retro, które piętrzą się w hurtowniach łódzkich (Brukowa, Rzgów), których spokojnie można użyć do uszycia sukienki. Stare zasłony zostawmy dla moli. Za oryginalną sukienkę z lat 40/50 na grupie Ooh la la! na fejsie zapłacimy od 30 do 100$ (jakieś mega wymyślne zaczynają się od 100$). Za coś co zostało uszyte z tkaniny nieprzystosowanej do bycia ubraniem nie dam 200 zł. Nawet 100 zł nie dam, przepraszam, szanujmy się.
Jedyne co mnie rozczarowało, ale nie jest to winą sklepu, to Vintage Classics. Jest to polska marka, której ubranka widziałam w internetach i zrobiły na mnie spore wrażenie, jednak jak zobaczyłam je na żywo to niestety mina mi zrzedła. One są wszystkie uszyte ze starych, spranych zasłon. A ceny zaczynają się od 220, a kończą na 300 zł za sztukę. To jest kpina! Pomijając już, że dobrze stary materiał i vintage klimat, to jednak tkaniny na zasłony są diametralnie inne od tkanin na ubrania. Są przede wszystkim za ciężkie i śliczna letnia sukienka uszyta z takiej ciężkiej siermięgi może mieć i piękny wzór (szkoda, że wypłowiały od lat, przez które wisiała u kogoś w oknie), to jedyną halką, która to odpowiednio utrzyma jest metalowy stelaż. Jest tyle fajnych materiałów odzieżowych stylizowanych na retro, które piętrzą się w hurtowniach łódzkich (Brukowa, Rzgów), których spokojnie można użyć do uszycia sukienki. Stare zasłony zostawmy dla moli. Za oryginalną sukienkę z lat 40/50 na grupie Ooh la la! na fejsie zapłacimy od 30 do 100$ (jakieś mega wymyślne zaczynają się od 100$). Za coś co zostało uszyte z tkaniny nieprzystosowanej do bycia ubraniem nie dam 200 zł. Nawet 100 zł nie dam, przepraszam, szanujmy się.
Dużo lepsze wrażenie wywarło na mnie Pu-si. Co prawda to nie są ubrania w moim stylu (jednak trochę za nowoczesne na mój gust), ale są porządnie wykonane i ładnie się prezentują. Zdecydowanie kibicuje tej marce i sądzę, że znajdzie szerokie grono odbiorców, bo ich oferta nie jest mocno alternatywna i miłośniczki konwencjonalnej mody też znajdą u nich coś dla siebie.
O Collectif właściwie nie mam co pisać, mam parę ubranek z tej firmy, są solidne i porządnie uszyte, stąd raczej się na nich nie zawiedziecie, chociaż im nowsze kolekcje, czym guziki luźniej się trzymają. Byłam bliska wczoraj kupienia jednej spódnicy, ale oczywiście rozmiar S przelatywał mi przez biodra. Angielska rozmiarówka </3. W przyszłym tygodniu jak Bozia i Partia da wrócę do Peggy's po pończochy.
Tymczasem postuje zdjęcia wykonane we Wrocławiu chyba dwa tygodnie temu, w mojej uroczo różowej sukience z Lindy Bop. Włączył się Kasi jakiś dziwny filtr w aparacie i zdjęcia wyszły bardzo dreamy~
przepiękna sukienka!
ReplyDeleteDziękuję
Delete