23.6.15

Nie wszystko złoto... Avalon Organics - krem pod oczy

Uwielbiam testować różne, naturalne kosmetyki, swego czasu z Kasią prowadziłyśmy bloga o różnych mazidłach, ale jakoś nam się odechciało i cała nasza energia przerzucona została na Płową Bestię. Niemniej jednak pielęgnacyjna pasja w nas nie wygasła i tak całkowicie przerzuciłyśmy się na naturalne kosmetyki. Przewijało się ich bardzo dużo u nas, przy czym paru zostałyśmy dość wierne (Sylveco i Lass), a innych nadal poszukujemy. 

Moim ogromnym bólem są wiecznie zmęczone, sine oczy. Toteż próbuję znaleźć jakieś mazidło, które chociaż w niewielkim stopniu coś z tym zrobi. Całkiem nieźle radziło sobie Sylveco, ale to jeszcze nie to, Pervoe Reshenie też było ok, ale nadal za mało. I tak postanowiłam zakupić sobie produkt od Avalon Organics z witaminą C. Całkiem polubiłam się z ich kremem na noc, ale potem wybrałam polską markę Lilla Mai, której lawendowo-arganowe cudo bardzo dobrze się na mojej skórze sprawuje. Avalonowi dałam szansę przy kremie do oczu. Jak się szybko okazało nie była to najmądrzejsza decyzja na świecie. Początkowo było całkiem miło i pierwsze kilka razy z kremem wspominam dość dobrze. Natomiast kiedy przypadkowo wymieszałam na twarzy krem nocny z Avalonem nastąpiła masakra. Wyciąg z lawendy i ekstrakty cytrusowe bardzo się znielubiły, przez co w miejscach gdzie dwa kremy się zmieszały miałam skórę czerwoną jak rak. Podrażnienie na szczęście dość szybko zniknęło i krem był używany tylko jako mazidło na noc. Okazało się jednak, że nadmiar gliceryny trochę zapchał mi pory i zostawiał nieprzyjemny film pod oczami. A oczy jak były sine, tak nadal są. Witamina C jakoś im nie pomogła. 
Produkty od Avalon nie należą do najtańszych, jednak po nieco głębszym prześledzeniu internetu dowiedziałam się, że w Ameryce sprzedawane są w każdym sklepie ze zdrową żywnością jako produkty z niższej półki i część z nich niewiele ma wspólnego z kosmetykami naturalnymi. Wybrany przeze mnie krem jest uznawany jednym z lepszych produktów tej marki, ale i tak pozostawia wiele do życzenia. Na dzień w ogóle nie polecam stosować żadnego z ich kremów z witaminami C, bo ekstrakty z cytrusów plus słońce = poparzenia. Na noc też jest mocno średnio, a jeśli krem ten jest uważany jako dobry, jeśli chodzi o możliwości Avalon Organics, to niestety, ale ja pasuję i kończę z nimi znajomość.

2 comments:

  1. Wkurza mnie ten nieprecyzyjny sposób określania kosmetyków. Gdy idę do sklepu eko albo robię takie zakupy w necie, oczekuję, że nie będę musiała już czytać składów czy zastanawiać się nad jakością produktu, no, ale tak nie jest 😐

    ReplyDelete
    Replies
    1. najgorzej jak masz niby skład na stronie, kupujesz, a kosmetyk ma jeszcze ogonek w postaci róznych syfów. :(((

      Delete