Nie mam serca do recenzji, ale wiele osób mi mędzi o tym, żebym podzieliła się wrażeniami na temat pożądanego modelu z nowej kolekcji Restyle. Mowa o Coat Dress, którą nabyłam jakoś w świątecznym sezonie. Niestety nie doczekała się ta piękna sukienka sesji zdjęciowej jeszcze, ale postaram się to zmienić, bo niestety sama nie umiem zrobić jej ładnych zdjęć, które oddadzą w pełni jej urok. A to dlatego, że jest kruczoczarna i robienie sobie w niej samojebek kończy się na tym, że wyglądam jak czarna plama. A przy słabym, zimowym świetle o dobrych zdjęciach na sobie nie ma mowy. Zamówiłam rozmiar S. Zdjęcia, które jej zrobiłam są znacznie rozjaśnione, bo inaczej nic nie byłoby widać.
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to to, że sukienkę wykonano z ogromnej ilości materiału. Jest mega szeroka i nawet halka-potwór z classical puppets ma problem z udźwignięciem jej. Druga sprawa to jest długa. Mierzę sobie 172 cm i dosięga mi do końca łydek (końca od strony stóp). Wykonana została z bawełny. Szczęśliwie, w przeciwieństwie do rzeczy z Punk Rave, człowiek nie poci się w niej jak szalony. Bardzo na plus. Inna sprawa, że do materiału przylega wszystko: włoski, paproszki, kurz. Po całym dniu poza domem trzeba ją po prostu uprać, bo zbiera za sobą wszystko. Drugim minusem jest to, że bawełna ma to do siebie, że się gniecie... i to bardzo, dlatego zaraz po wypraniu trzeba się przyszykować na prasowanie.
Niedogodności te wynikłe z zastosowanej tkaniny niwelowane są jednak, bo sukienka prezentuje się naprawdę pięknie i nie wygląda na dzieło Restyla. Jest porządnie uszyta, nie sterczą z niej nitki, nie ma krzywych szwów, które dość często przytrafiały się w różnych produktach z tego sklepu. Widać, że postarano się o poprawę jakości i widać to dość dobrze przy Coat Dress.
Kołnierzyk wykończony został przyjemną, aksamitnopodobną lamówką, która paradoksalnie zbiera dużo mniej wszelakich kłaczków niż reszta sukienki. Lamówka została starannie przyszyta, nie odłazi, nie wychodzą z niej nici.
Sukienka ma dwa rzędy guzików. Wykonano je z plastiku pomalowanego srebrną farbą. Po paru myciach powłoczka nie odeszła, ani nie pokruszyła się. Z analogicznego materiału wykonano klamrę paska.
Zbliżenie na guzik. Sukces, po paru praniach nie odleciały i trzymają się całkiem dobrze.
Tak zaś prezentuje się wewnętrzny szew, jak widać nie jest źle. Sam materiał natomiast jest dość cienki i zdecydowanie nie posłuży jako okrycie wierzchnie, chyba, że w letni wieczór. Wdzianko jest typową sukienką, a Coat przypomina jedynie z kroku.
Rękawy sukienki mają długość 3/4 i są wywijane. Mają jednak tendencję do opadania, więc trzeba ich pilnować.
Czy warto nabyć Coat Dress? Tak, zdecydowanie, jest to ładny, porządnie wykonany produkt za rozsądną cenę. Ogrom materiału, który przy dobrej halce tworzy spektakularny klosz, do tego elegancki kołnierz z aksamitną lamówką i taliowanie, sprawiają, że sylwetka prezentuje się bardzo smukło i kobieco. Coat Dress wygląda zdecydowanie lepiej niż sukienki z Hell Bunny i zapewne dłużej niż one posłuży. Problemy z nią mogą mieć osoby niskie, w wielu wypadkach okaże się bowiem, że jest ona do ziemi. Z tego co wiem skracanie u krawcowej nie kosztuje majątku i można sobie taką przyjemność zafundować. Jest to też jedna z niewielu rzeczy w restylowej ofercie, która wygląda tak, jak na zdjęciu sklepowym.
Żelasko mnie boli na samą myśl o prasowaniu takiej ilości materiału. Ale piękna jest, trzeba przyznać.
ReplyDeleteZaleazko az bidne syczy :D
DeleteAż zasyczało z wrażenia, fakt ;D
Delete