4.10.17

Mój Vintage - Driada

Co to za suknia! Od czasu do czasu pozwalam sobie na małą ekstrawagancję jaką są łowy na Etsy.com, gdzie roi się od pięknych sukni z lat czterdziestych. Jedną taką udało mi się upolować jakieś dwa tygodnie temu.

    Przesyłkę zamawiałam u RagdollVintageUK, jestem strasznie zadowolona z obsługi. Sprzedająca zarezerwowała mi sukienkę, do czasu, jak z konta pieniądze przeszły mi na Paypal, była niezwykle uprzejma, bardzo szybko nadała przesyłkę i dopytywała o dalsze losy sukienki. Osoba z wielką pasją! Bardzo polecam.
   Co do samej kiecuszki, to jest to jedwabna (tak!) sukienka zapinana na guziki, z pięknym koronkowym kołnierzem. Pochodzi z przełomu lat czterdziestych i pięćdziesiątych. Zapewne wyprodukowano ją w Stanach Zjednoczonych. Na jej amerykański rodowód wskazywać może użycie taśmy wykańczającej u dołu spódnicy, co nie było często praktykowane w Europie. Natomiast co do jej wieku, to można go wyczytać choćby z dość unikalnego rozwiązania, jakim jest tzw. diamentowa pacha.
     Jest to niewielki kawałek materiału umiejscowiony pod pachą, który łączył ze sobą części rękawa. Do końca nie wiem, czemu służyło takie rozwiązanie, zresztą, bardzo szybko z niego zrezygnowano. Było to po prostu niepraktyczne. Każde schylenie się czy intensywny wymach rękoma, stanowił potencjalne zagrożenie, które mogło skończyć się tym, że szew pękał i robiła się widowiskowa dziura. Diamentowa pacha to domena anglosaskich ubiorów. Szczerze mówiąc nigdy nie widziałam jej w odzieży niemieckiej, czy skandynawskiej, więc chyba nie cieszyła się popularnością poza Wielką Brytanią i Stanami Zjednoczonymi (Edit: Maggie the Cat poniżej napisała nam, że w wykrojach niemieckich z lat pięćdziesiątych diamentowa pacha się pojawia!).
   Inną ciekawostką, którą kryje sukienka, jest jej wnętrze, gdzie za podszewkę robi ogromna ilość tekturopodobnego usztywniacza.
    Tak, wnętrze wygląda jak stara przesyłka. Dodatkowo możecie zauważyć, że zapasy nie są wykończone, a jedynie przycięte nożycami w ząbki. Nikt tego nie obrzucał. Ciach i po sprawie. Jak widzicie, od 70 lat się nie popruło.
   Sama sukienka jest po prostu idealna. Bardzo wygodna, piękna i w moim ukochanym kolorze: ciemnozielonym, czy forest green, jak kto tam woli. Cuda o takim kroju próżno szukać nawet w butikach sprzedających retro odzież. Niestety współczesne inspiracje nigdy nie zastąpią prawdziwej staruszki. Chodzi o pewne rozwiązania, które sprawiają, że sylwetka wygląda zupełnie inaczej. Rozwiązania, które od lat są passe, bo można przecież szybciej i skuteczniej, ale jednak przy tej całej technice umyka dość sporo.




2 comments:

  1. Piękna jest ta sukienka :) Ja się spotkałam z "diamentową pachą" (bardzo ładne określenie!) w niemieckich wykrojach z początku lat 50-tych. W teorii taki zabieg ma ułatwiać podnoszenie ręki nie utrudniać - jest więcej materiału pod pachą, więc sukienka nie powinna się ciągnąć do góry przy takim ruchu.

    ReplyDelete
    Replies
    1. O widzisz! Więc jednak i u Niemców była. Ja śledziłam lata czterdzieste głównie w wykrojach i parę pięćdziesiątych też, ale się nie spotkałam. Podobnie jak w ciuchach na żywo. Ale powiem szczerze, że to cholerstwo zamiast pomagać to krępuje ruchy. I po latach na pewno lubi pękać :D

      Delete