Może jesteście jednymi ze szczęśliwców, którym kupne rzeczy nigdzie się nie opinają ani nie odstają, ale w moim gronie próżno szukać takich osobników. Zawsze coś jest nie tak, nawet jeśli w minimalnym stopniu.
Mówi się, że wszystko jest teraz szyte na osoby szczupłe, że pomija się plus size, albo robi niewystarczająco plus. Szczerze mówiąc i szczapowaci i puchaci mają ten sam problem: ubrania szyją na jakiś dziwnych kołkach, a nie na ludziach. Czy nawet manekinach o ludzkich wymiarach.
Rozmiarówki szaleją. Będąc owsikiem z bardzo wąską talią nawet kupując XXS i tak w pasie mam worek (nie wspominając o tym, że super opina się w biuście, co wygląda jeszcze bardziej komicznie). Czasami kupując rzeczy z sieci dekolt wygląda w porządku, a jak przychodzi do mnie to okazuje się, że czeka mnie wyskakujący biust.
Przyjrzałam się popularnym markom vintage i tym, jak na mnie one wyglądają, a także jaki rozmiar noszę.
Przy wzroście około 170 cm (na każdej miarce inaczej od 168 do 172!), wadze 50 kg i wymiarach 88-60-88 zabawa wygląda następująco:
Lindy Bop:
Mam od nich trzy sukienki. Jedną w rozmiarze 10, która jest za duża wszędzie. Drugą w rozmiarze 8, która jest minimalnie za duża w biuście i stanowczo za duża w talii i jedną w rozmiarze 6... która nie różni się niczym od 8-mki.
Collectif:
Płaszcz w rozmiarze 6 jest idealny, ale już sukienka w rozmiarze 6 jest trochę za duża w talii i w biuście. Sukienka rozmiar 10 jest za duża, totalny worek. Rozmiar 8 też. Między 8 a 10 nie ma praktycznie żadnych różnic! I to aż w czterech przypadkach.
Miss Candyfloss
Rozmiar M jest za wielki. Rozmiar S też jest za wielki. Rozmiar XS też. No cóż... Ale ubrania są przepiękne.
Banned:
Spódnice w rozmiarze XS i S są za wielkie, niedługo zaczną spadać mi z bioder. Za to sweter rozmiar S leży bardzo dobrze.
Mohito:
Nie jest to co prawda tradycyjna vintage marka, ale od paru lat mają różne fikuśne kroje. Mam parę rzeczy od nich kupionych z drugiej ręki (jednak wspieranie miejsca, w którym sprzedający robią za 6 zł na godzinę [nie chcę wiedzieć ile zarabiają ci wykonujący ubrania] jest nie dla mnie). Spódnica 36 jest za duża, musiała być zwężana. Spódnica rozmiar 34 leży idealnie (co jest trochę przegięciem bo jednak biodra 90 cm jakoś nie kleją mi się z 34, ale kto co lubi, teraz wyczytałam, że to norma). Żakiet w rozmiarze 36 jest za to za obcisły w biuście.
La Palais Vintage
Jazda bez trzymanki. Rozmiar w jednym wypadku leży idealnie, w innym jest za duży albo za mały. Nie ma żadnych reguł.
Seamstress of Bloomsbury:
Gdyby nie regulacja w pasie to oczywiście byłyby za duże w talii. Na przykładzie sukienek jak i bluzek.
Ja się poddaję i idę szyć dalej.
A tak: moje własne sukienki też wychodzą mi za wielkie w talii i muszę robić zaszewki o głębokości Rowu Mariańskiego...
Pozostaje zatem pytanie: Kupować? Ja bym powiedziała, że kupować, zwęzić zawsze się da, a dla spokoju i komfortu psychicznego czasem trzeba sobie pozwolić na zakupy.
Nie wiem jak to wygląda w przypadku marek vintage, ale w takim Mohito S/36 ma 90/70/95 i ubrania są dopasowywane do modelki o dokładnie takich wymiarach w trakcie procesu produkcji. Niestety większość firm ma tendencję do zaniżania rozmiarówki, bo wiadomo, jak klient mieści się w mniejszy rozmiar, to jest szczęśliwszy! A XS ma kolejno 86/66/92, co z kolei według mnie powinno być taką "dużą S"... ale cóż.
ReplyDeleteA co do szycia to wiadomo, że musisz mieć głębokie zaszewki przy wąskiej talii, kwestia tyko odpowiedniego dopasowania do sylwetki. Np przy sukience/spódnicy wybierasz część środkiem tyłu, bokiem i robisz jeszcze po dwie zaszewki z każdej strony tyłu i dwie z przodu.
DeleteNo chyba jednak nie jest takie dopasowane, skoro żakiet 36 jest na mnie o biuście 88 cm za mały :(
Te rozmiary są zwariowane, a najlepsze, że w internetach są miliony wersji odnośnie tego jakie one powinny być (z biustonoszami to samo)
:D oj ja wiem jak się je robi, w końcu inaczej chodziłabym w workach :D
Jest dopasowywane, mogę Cię zapewnić, ale druga sprawa jest taka, że: a)czasem fabryka może coś zepsuć, b)projektant chciał żeby coś było bardzo obcisłe, c) konstruktorzy/technolodzy też się czasem mylą.
DeleteAle prawdą jest, że rozmiary są zwariowane, bo na dobrą sprawę ciężko się trzymać jednolitej rozmiarówki, bo zarówno firmy jak i konstruktorzy nanoszą własne poprawki, przez co trudno jest to wszystko utrzymać w ryzach.
Powiem jeszcze tak nawiasem, że czasami jest śmiech na sali z tym wszystkim, bo wymaga się żeby ciuch wyglądał na mały na wieszaku, a jednocześnie ma się w to zmieścić dziewoja XXL :) I potem powstają takie potworki nie wiadomo dla kogo.
No to jednak nie są dopasowane skoro czasem fabryka, a właściwie nie sama fabryka, ale ludzie w niej pracujący (ciekawe ile się im płaci swoją drogą), bo nie sądzę, że to jest w pełni zmechanizowane, czy też projektant czy konstruktorzy mogą się pomylić. I ok ja to rozumiem, ale ich góry są za małe i mówi ci biust 88 i biust 95 noszący rozmiar nieco większy ;) więc chyba nie jest to taki jednorazowy fail. No ale nie wymagam żeby rzeczy z sieciówek były na nas dobre.
DeleteNo i dlatego, prócz tego na jakich zasadach są zatrudnieni sprzedający i wykonawcy ubrań, tego typu przybytki rozkoszy omijam. Jak mogę kupić z drugiej ręki za 10 do 30 zł to mnie to urządza, bo niestety, ale więcej nie jest to warte.
Niestety rozmiar rozmiarowi nie jest równy nawet u krawcowej pod wymiar :D Coś o tym wiemy :) Natomiast bardzo ciekawy wpis i zabieram się do czytania kolejnych, powodzenia ;)
ReplyDeleteDzięki bardzo :)
Delete