Jeśli chodzi o outfit tego dnia to pod spodem miałam sukienkę od Le Palais Vintage, ale było za zimno żeby zrzucać z siebie fatałaszki. Po prostu bym zamarzła. Stanęło więc na sesji w płaszczyku, a dodatkową ozdobą był mi kapelusz wykonany przez Alicję Byrską. Jest fantastyczny i poważnie myślę o tym żeby sobie taki sprawić. Tym bardziej, że nakryć głowy mam jak na lekarstwo. Zapewne na zakup zdecydowałabym się prędzej, gdyby nie pojawienie się nowego modelu pewnej lalki (i wydatkami związanymi z pisaniem książki, a niestety jest ich sporo). Ale o tym napiszę kiedy indziej.
Tymczasem zostawiam Was z częścią zdjęć z sesji.
wyglądam jak z okładki jakiegoś symphonic metalowego zespołu yay ;D |
btw. Koncert Turillego był wspaniały, były stare hitaski Rhapsody, trochę nowego materiału, który wchodził jak babeczki na loli mitingu i mnóstwo energii frontmana. A i piękny wokal. Zniewalający wręcz. Chciałabym umieć tak dobrze trzymać dźwięki jak Conti. Napiszę obszerniejszą recenzję z mega rozmazanymi fotkami jakoś na dniach :D jak uporam się z tyłem drugiego sweterka i zamówieniami ilustracji do USA.
Piękniste! Drugie zdjęcie skojarzyło mi się z Królową Śniegu, dopiero po chwili zauważyłam, że ta gwiazdka to od biżuterii, a nie śniegowa :D Podoba mi się za zimna kolorystyka.
ReplyDeleteDziękuję bardzo :D
Delete