Ten płaszcz nie wygląda zbyt dobrze... Podobnie jak to, co się pod nim kryje. Na szczęście kolorystyka trochę to maskuje, dobrze wygląda też fryzura.
Ten zestaw wręcz krzyczy drugą połową XX wieku i byłby świetny w latach sześćdziesiątych, a nawet wczesnych siedemdziesiątych. Na lata czterdzieste nie pasuje zupełnie.
Ewidentnie widzimy lata osiemdziesiąte - połyskliwe, niezbyt dobrze wygląda to jako ubranie do pracy. Można byłoby to obronić przeszywając rękawy tak, by nadać im 1940sowej formy i wyglądałoby to trochę lepiej.
Ta sama sukienka. Tutaj wyraźnie widzimy długi suwak. W latach czterdziestych, w dodatku w okupowanej Polsce nikt nie wszyłby tak długiego zamka w sukienkę. Jeśli już zamek byłby krótki na karku, albo umiejscowiony z boku.
Rajstopy. To nie te lata. Rajstopy pojawiły się w latach sześćdziesiątych. W latach czterdziestych mogłyby być to pończochy.
Krój i długość rękawa, plus kształt kołnierza plus dekolt raczej pasowałyby lepiej do lat pięćdziesiątych.
Ta bluzka ma całkiem ładny krój, ale wzór materiału jednak trochę krzyczą latami osiemdziesiątymi.
Ta sukienka nie jest zła, przydałoby się jej przeszycie rękawów - ale nie rzuca się straszliwie w oczy. Wprawne oko rozpozna, że to szmizjerka z lat osiemdziesiątych - nie ma tragedii.
Ten zestaw widzimy na chwilę, płaszcz jest całkiem ok, podobnie spódnica. Buty trochę współcześnie wyglądają, ale nie ma wielkiej tragedii. Ujdzie!
W tle spotkanie Daily Elegance - po raz kolejny. Wydaje mi się, że widzieliśmy to już w pierwszym odcinku. Za dużo pstrokatości i te berety... Niezbyt epokowo to wygląda. Jak młode damy wychodzące z kościoła po modlitwie o nowe Marie Ziele to ok, ale na czas okupacji coś tu nie gra.
Ta apaszka nie wygląda w ogóle epokowo. Plus dziwne nakrycie głowy i współcześnie wyglądający płaszcz (góra lata siedemdziesiąte) - jak na look z PRL - świetnie. Jak na look okupacyjny - nie za bardzo.
Ta sukienka wygląda fajnie. Po prostu. Więcej takich sukienek i produkcja wyglądałaby o niebo lepiej.
Ten deseń krzyczy latami siedemdziesiątymi w zestawieniu ze pstrokatą kurtką robi się istnie hipisowska stylizacja. Gładka koszula by to uratowała.
Tutaj ten sam zestaw w słońcu i pełne krasie. Lata siedemdziesiąte pełną gębą. Szkoda fajnych spodni.
Sweter w kratę, sukienka w kwiatki - stanowczo za dużo szczęścia. Sweter krzyczy latami osiemdziesiątymi, sukienka sześćdziesiątymi. Gładsza sukienka, albo gładki sweter - w takim miksie nic dobrego z tego nie wyszło i tylko podkreślona została nieepokowość.
Ta bluzka jak na lata czterdzieste jest zbyt prześwitująca. Żakiet by uszedł, chociaż raczej miałby więcej zapięć w postaci guzików, ale z innym anturażem spokojnie by się go obroniło, jako jakąś pozostałość po latach trzydziestych.
Ta sukienka daję radę! W latach czterdziestych zdarzały się takie kwiatowe nadruki w szalonych barwach. Drugi brązowy zestaw dobrze udaje lata trzydzieste, co jest ok, bo to starsza bohaterka, która z racji okupacji i wieku wcale nie musi wyglądać modnie.
Ten żakiet odbiera sukience cały urok... I wygląda boleśnie współcześnie. W tle okropne białe buty z lat 1970/80... Strasznie rzucają się w oczy.
Ten zabudowany bralet wygląda na lata sześćdziesiąte w najlepszym wypadku. Kształt miseczki też niezbyt pasuje do lat czterdziestych.
I teraz uwaga!
Odcinek szósty.
W tle jest prześliczna sukienka. Jest doskonała. Czemu rzadko widzimy takie rzeczy na pierwszym planie?
Bardo dziwne nakrycie głowy. Sukienka może ujść jako pozostałość po latach trzydziestych. Ale ten kapelusz jest... okropny. Szkoda.
Ten zestaw jest jako tako, nic specjalnego. Koszula zdecydowanie późniejsza, spódnica późniejsza, ale nie gryzą jakoś mocno.
Okropne nakrycie głowy i ten płaszcz - zestawienie kolorystyczne jest okropne po prostu...
Ta sukienka jest całkiem ładna i wygląda jak późne lata trzydzieste. Daje radę zdecydowanie. Naprawdę dobrze wygląda.
Ta koszula wygląda zdecydowanie na lata siedemdziesiąte, albo późne sześćdziesiąte. Na czas okupacji średnio, ale przynajmniej nie gryzie się kolorystycznie.
Ta krawatka jest brzydko uszyta, ale krój nie jest fatalny i uszedłby na lata trzydzieste i jako coś, co przetrwało do czasu okupacji. Ujdzie.
Inny pasek, trochę przeszycie tej sukienki i nie wyglądałaby jak z lat siedemdziesiątych. W tym anturażu niestety jest to bardziej estetyka Domku na Prerii, Laury Ashley i Gunne Sax niż czasu okupacji. Gwiazda wieczoru - satynowy koszmar. Lata osiemdziesiąte Hollywood - pewnie miała być kreacja w stylu Jean Harlow... ale to nie tak wygląda. Jeśli odkrywamy rękawy, to nie odkrywamy pleców (to za chwile). Mamy tu dwie pary paskudnych rękawiczek w złocie i czerni.
No właśnie... Tutaj obnażone zostały dokładnie wszystkie wady tej sukienki i czemu nie mogłaby ona robić za kreację z lat trzydziestych (w czterdziestych już takie były niemodne). Jest zbyt wycięta u dołu, tak, że widzimy prawie tyłek, a bielizna zazwyczaj sięgała talii - plecy były więc odsłonięte do talii... Do tego ten złoty łańcuszek... A już kroczy kolejny koszmar...
Paskudny stroik, odsłonięte ramiona, kwiatowy liliowy wzorek - idzie ku nam coś, co uszłoby na balu w latach pięćdziesiątych w Ameryce. W latach czterdziestych w okupowanej Polsce, czy nawet w Europie takich rzeczy nie było. Dodatkowo buty wyglądają na dużo późniejsze.
W tle kolejne lata osiemdziesiąte w kwiaty i równie paskudne nakrycie głowy. Ażurowe, liliowe rękawiczki też pasowałyby lepiej do lat pięćdziesiątych. Gdyby to było jakieś ekskluzywne garden party w Kalifornii circa 1953 byłaby to udana stylizacja. Ale nie tutaj...
W tle okropna sukienka w różowe róże - jak na lata osiemdziesiąte ok. Dalej dość ładna sukienka w kolorze musztardowym. Czemu nie użyto jej na pierwszym planie? Pewnie kostiumograf... miał... wizję...
Powrót Marii Antoniny. Co to jest to niebieskie. Sukienka zielona jest całkiem do rzeczy, ale to niebieskie coś z tymi rękawami... to byłby udany kostium teatralny do oper Mozarta, ale nie sukienka balowa z lat czterdziestych czy trzydziestych. Paskudztwo wyjątkowe. Jeszcze to samotne pióro... Nikt tak nie przystrajał głowy...
Czy to kard z Dynastii? Czy może kadr z produkcji dziejącej się w czasie okupacji w Polsce? Dwie wyjątkowo okropne sukienki, które nie miałyby racji bytu w latach czterdziestych. Takich świecideł jak lureks, czy materiał w pełni zrobiony z cekinów nie istniały w latach czterdziestych. Była lama, ale nie wyglądała jak to coś... I znowu pióra, których poza kabaretem nikt by nie założył
Te kwiatowe aplikacje... Gdyby były na czarnej sukience z wiskozowej krepy, ok. Ale na tym szaleństwie lureksowym, to wygląda po prostu śmiesznie. Witamy w Dynastii. Spotkanie Alexis z Crystal - nawet kolorystycznie pasuje.
Chciałabym wtrącić tylko, że ten frak SS raczej nie był noszony w latach czterdziestych. W trzydziestych a i owszem. Sportretował się w nim Karl Wolff.
Ok, miało nie być o mundurach, ale czarne mundury SS w 1941 roku. Uśmiechnęłam się szeroko. W czasie wojny już ich nie noszono. W 1939 roku powoli zaczęły zanikać i nawet na wielkie okazje ich nie zakładano. Ale wroćmy do mody damskiej, bo mamy jakąś quasi secesyjną sukienkę Anno Domini 1975. W latach czterdziestych nikt by czegoś takiego nie założył.
Dla odmiany ta bluzka jest całkiem ok, nawet ma dość fajne rękawki.
Galeria paskudnych nakryć głowy...
Zestawienie kolorystyczne u pani po lewej powala - kapelusz jest nieładny i niezbyt epokowy, żakiet to raczej na późne lata czterdzieste, na okupację to trochę za wcześnie. Apaszka jest zbyt współczesna. Mankiet w groszki - nie...
Ok, z przodu to wygląda jak typowe lata osiemdziesiąte... Ale mogłyby udawać coś z bardzo późnych lat czterdziestych...
Ta sukienka mogłaby udawać wczesne lata trzydzieste - mogłaby dotrwać do czasu okupacji. Może być.
I to na tyle moi mili!
No ciężko było, bardzo, przyznaję...
ReplyDelete:D dałaś radę :D
ReplyDeleteBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
ReplyDelete