14.9.16

Goerlitz po raz kolejny

    Jak już nadmieniłam ostatnio, do Goerlitz wróciłam w przeciągu tygodnia i to z bardzo prozaicznych przyczyn: miałam ochotę na wursta. O ile w Polsce nie tykam mięsa i jestem w 100% wege, to jak już zapewne wcześniej wyczytaliście w Niemczech lubię sobie zjeść padlinę. Wynika to z dwóch rzeczy: o tym jak wygląda produkcja mięsa w Polsce wiem za dużo, żeby pozwolić sobie na konsumpcję, a dwa: Niemcy mają lepszą kuchnię. Moim zdaniem, zaznaczam, ale porównując kapciowatego schabowego + papę z pyry i surówki, których pierwsza młodość bezpowrotnie minęła, do robionego na masełku sznycla na kupce podsmażanych ziemniaków z zasmażaną kapustą to sorry, ale wybieram to drugie. Generalnie nie jestem entuzjastą polskiej kuchni (co innego staropolskiej, bo warzywa z miodem, góra soczewicy i jagłów zawsze spoko). Wracając jednak: pojechałam do Goerlitz jeszcze w innym celu: chcąc zobaczyć to, czego do tej pory nie widziałam i zapuścić się w inne części miasteczka.



    I tym sposobem trafiłam do Grobu Pańskiego i na ogromny, przepiękny cmentarz, na którym najstarsze nagrobki pochodziły z przełomu szesnastego i siedemnastego wieku, a najmłodsze z zeszłego tygodnia. Nekropolia jest po prostu wielka, ciągnie się chyba kilometrami, a dochodząc do jej końca i zaglądając przez bramę wychodzi się w szczere pole, a Goerlitz majaczy na horyzoncie. Nikolaifriedhof założono jednak w wieku XIV i spoczął tam sam Jakub Boehme, którego nagrobek nieco zmodernizowano. Wśród tych wszystkich, pięknych, starych nagrobków znalazł się mały bambusowy lasek uformowany w spiralę. Wyciszającą spiralę, w środku której znajdował się pomnik yin i yang. Na niewielkiej tabliczce informacyjnej zachęcano do czytania książek w środku spirali.





Prócz cmentarza zawędrowałyśmy w okolice dworca, gdzie zwiedziłyśmy secesyjną dzielnicę. Była to typowy, bardzo odrestaurowany dystrykt, który zachwyca detalami architektonicznymi: witrażami, płaskorzeźbami, zdobionymi drzwiami, czy przedwojennymi napisami, które u nas uświadczy się niezwykle rzadko.

Przeszłyśmy się też miejskimi wałami, gdzie urządzono urokliwy park w towarzystwie wysokich ścian dawnych obwarowań.





Ach no tak: na deser został wurst, zjedzony w domu ziemniaka. Rzecz pyszna. ;)


4 comments:

  1. Jakub Boehme <3
    Takie słoneczne foty i fajna kiecka, że wybaczam padlinożerstwo ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. :D no w Goerlitz wiele jest rzeczy zwiazanych z Kubusiem :D (jakzeby inaczej)
      :D kajam sie strasznie za padlinozerstwo, no ale mam słaba wole ;D

      Delete
  2. Cudna retro sukienka! Ten styl idealnie Ci pasuje.
    Cieszę się, że nie tylko ja zachwycam się starymi nagrobkami :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję :D
      Co do nagrobków i cmentarzy to mam wręcz obsesję

      Delete