I tym sposobem trafiłam do Grobu Pańskiego i na ogromny, przepiękny cmentarz, na którym najstarsze nagrobki pochodziły z przełomu szesnastego i siedemnastego wieku, a najmłodsze z zeszłego tygodnia. Nekropolia jest po prostu wielka, ciągnie się chyba kilometrami, a dochodząc do jej końca i zaglądając przez bramę wychodzi się w szczere pole, a Goerlitz majaczy na horyzoncie. Nikolaifriedhof założono jednak w wieku XIV i spoczął tam sam Jakub Boehme, którego nagrobek nieco zmodernizowano. Wśród tych wszystkich, pięknych, starych nagrobków znalazł się mały bambusowy lasek uformowany w spiralę. Wyciszającą spiralę, w środku której znajdował się pomnik yin i yang. Na niewielkiej tabliczce informacyjnej zachęcano do czytania książek w środku spirali.
Prócz cmentarza zawędrowałyśmy w okolice dworca, gdzie zwiedziłyśmy secesyjną dzielnicę. Była to typowy, bardzo odrestaurowany dystrykt, który zachwyca detalami architektonicznymi: witrażami, płaskorzeźbami, zdobionymi drzwiami, czy przedwojennymi napisami, które u nas uświadczy się niezwykle rzadko.
Przeszłyśmy się też miejskimi wałami, gdzie urządzono urokliwy park w towarzystwie wysokich ścian dawnych obwarowań.
Ach no tak: na deser został wurst, zjedzony w domu ziemniaka. Rzecz pyszna. ;)
Jakub Boehme <3
ReplyDeleteTakie słoneczne foty i fajna kiecka, że wybaczam padlinożerstwo ;)
:D no w Goerlitz wiele jest rzeczy zwiazanych z Kubusiem :D (jakzeby inaczej)
Delete:D kajam sie strasznie za padlinozerstwo, no ale mam słaba wole ;D
Cudna retro sukienka! Ten styl idealnie Ci pasuje.
ReplyDeleteCieszę się, że nie tylko ja zachwycam się starymi nagrobkami :)
Dziękuję :D
DeleteCo do nagrobków i cmentarzy to mam wręcz obsesję