w Lubece |
Peterowi i Karin tak żeśmy się spodobały, że nas do siebie do Danii zaprosili. No i była to dla nas nie dość, że szansa na spotkanie znajomych, to jeszcze w końcu udałoby nam się załatwić parę spraw na niemieckiej wyspie Fehmarn, blisko której nasi przyjaciele mieszkają.
No i tak się stało. Chociaż przerażała mnie daleka podróż z Wrocławia do Haslev, to pewne niepewności wyruszyłyśmy w sobotę, zaraz po pracy pociągiem do Szczecina, gdzie miałyśmy nocleg w jednym z hosteli. Szczecin jest miastem bardzo ładnym, wręcz zachwycająco ładnym i myślę już żeby jak najszybciej tam wrócić, ale. ALE! Na swojej drodze, w tym pięknym mieście spotkałyśmy samych buców! Od taksówkarzy, przez wszystkich sprzedawców sklepów, po panie z informacji PKP. Ludzie! Macie takie ładne miasto z dużym potencjałem turystycznym, ale zachowujecie się jakbyście byli w kolonii karnej, a turyści, którzy dają wam zarobić są jakimś niegodnym splunięcia robactwem. Nieuszanowanko.
Ze Szczecina pociągiem pojechałyśmy do Lubeki. Lubeka jest po prostu zachwycająca i chociaż miałyśmy półtorej godziny na to by sobie pozwiedzać, udało nam się obejść sporą część Starego Miasta. Prócz pięknej, ceglanych kamieniczek, monumentalnych kościołów zachwycił nas ratusz tego hanzeatyckiego miasta. Renesansowa fasada budynku jest niesamowita i zdjęcia nie oddają w żaden sposób jej urody.
Choć pozornie jedno i drugie skrzydło ratusza kompletnie do siebie nie pasują, to razem tworzą piękny obrazek łączący w sobie hanzeatyckie bogactwo i protestancką wysokiej jakości skromność. Właśnie, owa wysokiej jakości skromność to określenie pasujące do całej Lubeki. Bo nie zastaniemy tam zwariowanej, secesyjnej architektury takiej jak w Lipsku, Dreźnie, czy nawet moim ulubionym Halle, to lubeckie kamienice są bardzo interesujące, ale w inny sposób. I o ile mi bardziej pasuje to, co podziwiać nadal możemy w Saksonii, to nie da się nie docenić uroku owej pozornej ascezy ceglanych fasad Lubeki.
Ze Szczecina pociągiem pojechałyśmy do Lubeki. Lubeka jest po prostu zachwycająca i chociaż miałyśmy półtorej godziny na to by sobie pozwiedzać, udało nam się obejść sporą część Starego Miasta. Prócz pięknej, ceglanych kamieniczek, monumentalnych kościołów zachwycił nas ratusz tego hanzeatyckiego miasta. Renesansowa fasada budynku jest niesamowita i zdjęcia nie oddają w żaden sposób jej urody.
Przed Ratuszem (a właściwie jego częścią) |
Akurat na ryneczku przed ratuszem był letni jarmark, czyli to, co kocham najbardziej na świecie. Można było sobie zjeść i napić piwa przed dalszą podróżą. Tak też zrobiłyśmy, po czym powoli zaczęłyśmy kierować się z powrotem w kierunku dworca...
Nim jednak się tam znalazłyśmy trafiłyśmy do remontowanej obecnie świątyni, która jednak została otwarta dla zwiedzających. Wnętrze poraża pustką i ogromem. Coś niebywałego.
Nim jednak się tam znalazłyśmy trafiłyśmy do remontowanej obecnie świątyni, która jednak została otwarta dla zwiedzających. Wnętrze poraża pustką i ogromem. Coś niebywałego.
Witam, mam małe pytanko :) skąd bierzesz te wszystkie sukienki? jestem rekonstruktorką i poszukuję nowego nabytku do kolekcji :D byłabym bardzo wdzięczna za udzielenie informacji, pozdrawiam :)
ReplyDeleteTą konkretną z Seamstress of Bloomsbury, a tak to jeszcze z Collectif, Lindy Bop, Tara Starlet, Miss Candyfloss i szyję sama :D
Delete