Moja mania szycia trwa w najlepsze. Najnowszym tworem, który wyszedł spod maszyny mojej babci (częściowo pomagała mi przy wszywaniu ekspresu i paska, bo ja nie mam cierpliwości do jej maszyny, która ma już dobre pięćdziesiąt lat i związane ze swoim wiekiem wszelakie dolegliwości) jest spódnica z Burdy z roku 2011 (chyba 1 nr o ile dobrze pamiętam), gdzie była cała kolekcja stylizowana na lata czterdzieste. Ubranka były tam różne, jedne bardziej, inne mniej udane, ale spódnica od razu przykuła moją uwagę i po prostu musiałam mieć taką samą. Zrobiłam wszystko by dobrać kolor tkaniny, tak by jak najbardziej przypominał oryginał. Chyba nie poszło mi z tym bardzo źle.
Oto efekt prac:
Sukienka składa się z dziewięciu klinów. Wycinanie zajęło mi więc trochę czasu (zszywanie jeszcze więcej!). Poszło na to wszystko 2 metry i 10 cm metrów materiału (ostały się naprawdę maleńkie ścinki). Okazało się jednak, że albo cosik źle odrysowałam, albo rozmiar, który miał na mnie pasować był strasznie zawyżony. Fastrygowaniu i poprawkom nie było końca, a na domiar złego kreda sunęła po materiale jakby chciała a nie mogła. Mimo trudności spódnicę udało się skończyć.
Co o niej sądzicie?
Świetna spódnica, ja sama poluję w lumpeksach na podobną... Ma swój urok... Zresztą, w latach 60-80 były bardzo świetne stylizacje, którymi teraz się inspiruję... :)
ReplyDeletekalaafi.blogspot.com
Dziękuję :D mam nadzieję, że łowy się powiodą. Ja lat 60-80 szczerze nie cierpię, podobnie jak większości lat 20-tych
DeleteSpódnica jest piękna, ale zainteresowały mnie też buty. Skąd są?
ReplyDeleteZ Deichmanna :)
DeleteHej, spotkałyśmy się ostatnio na swapie w Barbarze :)
ReplyDeletePiękna ta spódnica, też trochę szyję, ale trudniejszych konstrukcji się nie tykam bo jestem niechlujna i zawsze coś spieprzę :<
Pozdrowienia! :)
hej, jak milo, ze sie odezwalas yay :D
DeleteDziękuję:D i polecam jednak rzucic sie na gleboka wode, potem juz bedzie łatwiej