25.9.23

Dewajtis - odcinek 2 - analiza kostiumów

 Poniedziałek!

Wracamy do "Dewajtisa", czyli naszej wspaniałej epopei w stylu bogoojczyźnianego cottagecore'u.

W tym odcinku, pokusiłam się o kilka porówniań z oryginalnymi kreacjami z lat osiemdziesiątych XIX wieku, kiedy to toczy się akcja adaptacji książki M. Rodziewiczówny. Zdjęcia pochodzą z kolekcji metmuseum i są w domenie publicznej. Swoją drogą met jest doskonałym miejscem do poszukiwania różnych ciekawostek modowych. Bardzo gorąco polecam.

Przejdźmy jednak do serialu.

Wracamy do naszych szalonych lat siedemdziesiątych XX wieku, z tą skądinąd piękną koszulą, która zdecydowanie wygląda na 110 lat młodszą, niż powinna być. 
Do tego kapelusik z mocno niefajnymi kwiatkami, który robiłby szał w latach 1940-60tych, ale niekoniecznie w 1880sach. Dla porównania parę kapelusików z 1880sów.



Są też paskudne kwiatuchy, ale trochę bardziej stonowane i nie dające tak mocno estetyką mid century kitsch. 


Ta kreacja, pomijając dużą ilość ewidentnie syntetycznych koronek, raczej przypomina późniejsze czasy, niż lata osiemdziesiąte XIX stulecia. Coś pachnie tu secesją, coś kostiumem teatralnym, luźnie inspirowanym, ale nie jest to do końca coś co nosiłaby stateczna pani w 1888 roku. Ok, można wziąć pod uwagę, że nasza bohaterka jest postacią negatywną i ma gdzieś żałobę po Bace, wówczas możnaby iść full retard i pozwolić sobie na jeszcze bardziej szałową kreację.

Przykłady wieczorowych sukni z tego okresu:



Gdzieś dzwoniło, ale kościół był dość oddalony. 


Nasz różowy, radosny sen. Coś w tym kształcie przypomina suknię spacerową, czy też tea gown, ale dobór koloru, toczek i samo kiepskie dopasowanie kostiumu tworzy dość kiczowaty efekt. Dla porównania zestaw z przełomu 1870/80sów

Można uznać, że jest to Europa Wschodnia, pod zaborami i nowinki modowe docierają z opóźnieniem, a sprawienie sobie nowej kiecki nie należy do rzeczy łatwych, ale ta bohaterka codziennie pokazuje się w nowym outficie.

Och, ta sukienka. Kiedy będziecie oglądać ją w ruchu, to rzuci się w oczy dość rokokowy tył. Do tego obszerna spódnica, niezbyt na lata 1880s czy 1890s. Myślałam najpierw, żeby podciągnąć to jakoś pod 1860s, ale też nie. Jest to jakiś dziwny miks. Gdyby założyć znów pewne przesunięcie czasowe i to, że nie ma dostępu do nowości, możnaby pokusić się o taki kształt z lat 1875-1880s. No i te włosy związać omggggg. Nie wiem czy aktorka uparła się na bieganie w rozpuszczonych, czy był to jakiś okrutny koncept, ale nie potrafię tego pojąć - to jest takie nieestetyczne.

Znowu gdzieś dzwoniło nawet jakoś kolorystycznie się udało, ale po drodze coś źle poszło. 




Ten zestaw. Jest okazja wieczorowa, a tutaj trochę wygląda to na suknię spacerową, ewentualnie tea gown popołudniowy, do tego ten nieszczęsny toczek się rozwalił, fryzura pod nim jest niestetyczna, koronki pod szyją prezentują się bardzo sztucznie, do tego marszcząca się bluzka wyglądająca bardzo syntetycznie i dziwna pseudo-turniura. Gratis: wydaje mi się, że przy zejściu z powozu powinien być dubel i nasza dama trochę z większą gracją powinna z niego wysiąść. Bo tak obserwujemy niepasujące buciki i WYZYWAJĄCE nogi. 

Zamiast tego zestawu można byłoby postawić na: 


Gdzieś dzwoniło, ale ten luźnawy żakiet, dodatkowo dość nietwarzowo się marszczący... Eh.



Powrót tej nieszczęsnej nylonowej parasolki i u dziewczyny w pastelach dodatkowo nylonowe rękawiczki. Pastelowe sukienki jak najbardziej występowały, ale ten kształt z pseudoturniurą, dość współcześnie wykrojonym żakietem, wygląda tanio i bardzo teatralnie.

Druga dziewczyna ma za to na sobie coś, co bardziej dzwoni koło 1860 lat - te lekko rozszerzane rękawy, pełniejsza spódnica - wydaje mi się to zrecyklowane z powstańczych retrospekcji.



Problem w tym serialu (jak i wielu innych) jest taki, że nawet jeśli coś przypomina epokowy strój w małym stopniu, to i tak ogólny efekt idzie w pizdu przez to, że sama sylwetka jest współczesna. Gorset i stelaże jednak ratują sytuację, nawet kiedy sam kostium nie jest wow.  





Ten szlafroczek... Ten szlafroczek. Ogólnie jest to bardzo ładny szlafroczek w azjatyckim stylu (żeby nie pisać orientalnym, bo to fuj!), ale bardziej przypomina czasy Poireta i początek XX wieku, a nie lata osiemdziesiąte XIX stulecia. Nie jest zły, ale nie sprawdza się na prowincji w 1880sach. Dla porównania kilka "sukni nocnych" z tych lat.



Style jak widać były różne, ale nie tak swobodne w pasie, do tego nawet pojawiał się indyjski, czy też perski paisley, więc jakieś wpływy wschodnie były, ale nie do tego stopnia, jak miało to miejsce później.


Ten żakiet gdzieś dzwoni, ale w połączeniu z fryzurą robi się bardzo new lookowo i na późne lata czterdzieste. W scenie tej jeszcze mamy żałobę po Bace, więc może jednak warto byłoby postawić na bardziej zachowawczą stylówkę:


Tutaj jeśli chodzi o strój żałobny zachowawczo jest, ale ten typ rękawów jakoś średnio ma się do lat 1880. Ale może się mylę. Za to broszka jest giga. 

Ok, ta suknia miała być z lat sześćdziesiątych XIX wieku... Pomijam już, że to najprawdopodobniej 1970s albo coś współczesnego, ale jeślki gdzieś by ją trzeba wepchnąć to raczej na secesję... I to mocno spreriowaną. 

Może barzej w tę stronę?

Na razie to wszystko, widzimy się za tydzień przy kolejnym odcinku. 

2 comments:

  1. Oglądając oba odcinki miałam jedną latającą mi koło głowy jak mucha myśl – dosznurujcie im te gorsety! Przede wszystkim wszystkie suknie są koszmarnie niedopasowane. Gdyby poprosić aktorki o skręt tułowia w prawo i w lewo to gorsety sukien latałyby koło nich jak hula-hop.

    Ogólnie tak jak pisałaś – gorset i stelaże by ratowały. Dopasować gorset, czy w ogóle uszyć gorset, bo po umiejscowieniu biustu wątpię żeby jakakolwiek bielizna była zastosowana, dobrze odszyć suknię, talię umieścić historycznie, zrobic dobrą turniurę i nawet poliester czy krzykliwe wzory by uszły. Kiedyś usłyszałam, ze u kobiety wygląd robi fryzura, paznokcie i buty, powiedziała mi to starsza pani u fryzjera, w reko czy filmach kostiumowych tę rolę pełni dobrze dopasowana bielizna/suknia i fryzura.

    Natomiast jeśli chodzi o kapelusz to jak żywo stanęła mi przed oczami scena z „Ani z Zielonego Wzgórza” (w tłumaczeniu Bernsteinowej żeby było bardziej sentymentalnie) „Kapelusz nie był niczem przybrany, płaski, marynarski. Nowe rozczarowanie dla Ani, która w duszy marzyła o jakichś wstążkach i kwiatach. O te ostatnie postarała się, coprawda, sama, zanim jeszcze dostała się na wielki gościniec. Zaledwie bowiem wyszła na drogę poza Zielone Wzgórze, dostała się na cudną łąkę, pełną złotego mlecza i wspaniałych krzaków dzikiej róży. Natychmiast więc uwiła gruby wianuszek i przystroiła nim swój kapelusz. Niewiadomo czy spodobałby się on innym, ale Ania była zachwycona i z dumnie podniesioną głową kroczyła naprzód, dźwigając na swych rudych warkoczach wieniec żółtego i czerwonego kwiecia.”

    Lubię Rodziewiczównę, lubię "Dewajtis", niestety na serial nakręciłam się jak szczerbaty na suchary.

    ReplyDelete
  2. Mam wrażenie, że w wielu kieckach tych gorsetów to w ogóle nie było :D I to widać bo w dużej części kiecek tam nic nie trzyma formy i robią się fałdy.

    Zapuść sobie "Znachora" oczka pociesz po oczu kąpieli.

    ReplyDelete