Wróciłam wczoraj z Pragi, właściwie to już w niedzielę byłam w Polsce.
Po powrocie czekała na mnie paczuszka z Chin z sukienką z Surface Spell. Sukienką, o której naprawdę mocno marzyłam. Zazwyczaj nie mam z ubraniami tak, że śni mi się jakieś szalone dream dress i zbieram na nią miesiącami. Ot jak coś mi się podoba to to kupuję, ale nie kontempluję zakupu. W czymś trzeba w końcu chodzić, a nie moja wina, że podoba mi się naprawdę wąskie spektrum ubrań.
Z kiecką od Surface Spell było inaczej, bo nie ukrywam, że od tygodni, a nawet miesięcy szukałam czegoś marynarskiego, ale nie infantylnego. I bam! Znalazło się to cudo. Wyprzedano je bardzo szybko, ale dziewczyny z Tofu Rangers ogarnęły aukcję, w której ostała się jedna S-ka. No i tak trafiła do mnie ta perełka. Zdjęcia są lekko rozmazane. Mój aparat coś nie ogarnia.
Ciuszki:
Sukienka: Surface Spell
Bluzka: Toxic Fashion (tak mam kilka egzemplarzy tej samej)
Naszyjnik: Bodajże Six jeśli mnie pamięć nie myli
Buty: Deichmann
kolejna piękna sukienka, też bym tyle mogła na nią czekać. ;) i widzę, że tęsknota za morzem coraz większa. ;)
ReplyDeletea jak tam Praga, dalej taka śliczna? bo jesienią była cudowna, to na wiosnę pewnie jeszcze piękniejsza się zrobiła. ;)
pozdrawiam.
Tęsknij za morzem: Jedź do Czech - czyli moja logika.
DeleteŚliczna jak zwykle ino pogoda trochę podła :D ale jechałam tam głównie dla wywiadu z panią, która pracowała u Heydricha i pomagała Żydom sprowadzonym przez jego żonę.
Jaram się jak włosy zapalone od ogniska <3
ReplyDelete:D o boze
Deleteo boze XD
DeleteCudna ta kiecusia <3
ReplyDeleteDzięki;)
Delete