Kolejny odcinek "Króla" utrzymuje tendencję z poprzednich dwóch: stroje są całkowicie porządne, a niektóre nawet bardzo dobre. O ile naprawdę ciężko śledzi mi się fabułę, to dla samych kostiumów damskich zaczyna być warto spędzić godzinę tygodniowo przed ekranem.
W jednej z pierwszych scen odcinka mamy powrót do roku 1926. Pojawia się Ryfka w płaszczu i dziennej sukience - która jest bardzo udana i wygląda idealnie tak, jak sukienka z tego okresu. Too bad, że widzimy ją bardzo krótko i ciężko to w ogóle uchwycić, bo Szapiro próbuje się do niej dobrać, a ja nie chcę, żeby post spadł z rowerka.
Nadal jesteśmy w latach dwudziestych, w tle dziewczyna z dość ciekawą sukienką z rękawkami i nisko usytuowaną talią. W stylizacji Emilii dzieje dość dużo, ale krojem i kształtem nie można się przyczepić. Flokowania wówczas istniały i były dość popularne. Nakrycie głowy jest bardzo bogate z dużą ilością kryształków, z piórkiem, ale takie nakrycia głowy wieczorową porą jak najbardziej się zdarzały, a nawet bardziej strojne z jeszcze większą ilością wszystkiego. Wydaje mi się, że kształt tego nakrycia głowy mógłby być nieco bardziej kloszowaty, ale to tak naprawdę dość drobna sprawa. Ryfka ma tu piękną suknię z poprzedniego odcinka, ale uwagę przykuły rękawiczki. Są bardzo fajne, bo widać dokładnie zapięcia na guziczki. Rękawiczki nie były zrobione z bardzo mocno pracujących materiałów, tak jak obecnie, że bez problemu pasowały na każdą osobę i, że bez problemu można było je przeciągnąć przez nadgarstek - po prostu nie było lycry, elastanu i innych syntetyków, dlatego też rękawiczki miały dodatkowy otwór spinany często guzikiem albo metalowym zatrzaskiem.
Anna ma ładną koszulę nocną, tudzież halkę, ale wygląda ona tak jak powinna wyglądać bielizna damska z tego okresu.
Emilia też nie wygląda źle. Mamy tu kamizelkę, bluzkę - tutaj trochę popracowałabym nad rękawami, bo są trochę za luźne, - no i spódnicę. Wygląda po nauczycielsku i całkiem poprawnie. Nie widzimy jej z bliska niestety, żeby przyjrzeć się dokładnie, ale przez zestawienie kolorystyczne nic tutaj nie razi.
Suknia Anny jest w bardzo hollywoodzkim stylu - mamy odkryte ramiona i w przeciwieństwie do "Ludzi i Bogów" - gdzie widzieliśmy praktycznie pośladki aktorki i dodatkowo wszystko było spięte na szyi - tutaj mamy szerokie ramiączka, odkryte są plecy do wysokości żeber i wygląda dużo lepiej. Tutaj mamy przód tej sukni - bardzo jest ona w stylu Jean Harlow - dość niefortunnie tutaj ułożyło się drapowanie, przez co wygląda to trochę na dekolt jak z lat pięćdziesiątych, ale w filmie wygląda to dużo lepiej.
Ale może być gorzej, bo pani nauczycielka po godzinach zajmuje się czymś innym. Ten gorset, wycięcie miseczek w ogóle nie wygląda na lata trzydzieste, ale już na pięćdziesiąte - zupełnie nie jest to kształt bielizny z lat trzydziestych
Tutaj możemy też dostrzec poliestrową koronkę, którą ozdobiono krawędzie gorsetu - co powiedzmy sobie szczerze wygląda bardzo niefortunnie.
Ten sweter i bluzka w groszki wyglądają we wspólnej kombinacji bardzo współcześnie i sieciówkowo. Zmieniłabym chociaż jeden element na coś bardziej historycznie wyglądającego.
I w tym odcinku to tyle. Wygląda na to, że serial pomału zbliża się do finału.