Z polskich codziennie mijam (i zaopatruję się w legnickie bomby) jarmark wrocławski.
8.12.16
Kolorowych jarmarków...
Kocham jarmarki. Tak, całą tą kiczowatą, radosną atmosferę, niezdrowe frykasy i tłumy ludzi w centrach miast. Zazwyczaj sezon jarmarkowy kojarzy nam się ze Świętami, ale w Niemczech organizowane są one przez cały rok. W 2016 udało mi się być na jarmarku wiosennym w Dreźnie, jarmarku katolickim w Lipsku, jarmarku rybnym w Lubece, Jakubach w Goerlitz, jarmarku charytatywnym w Halle i ostatnio na jarmarku świątecznym znowu w Goerlitz.
Z polskich codziennie mijam (i zaopatruję się w legnickie bomby) jarmark wrocławski.
Z polskich codziennie mijam (i zaopatruję się w legnickie bomby) jarmark wrocławski.
7.12.16
Tarja we Wrocławiu - relacja... połączona z wynurzeniami
1.12.16
Recenzje symfoniczno-[pseudo]metalowe
Jako, że jakaś miła dusza dała mi nadzieję, że ktokolwiek czyta moje wynurzenia recenzenckie, to postanowiłam zebrać do kupy kilka tekścików, które popełniłam jakiś czas temu i skompilować w jedno. Tak się złożyło, że druga połowa 2016 roku obfitowała w Fajne Rzeczy jeśli chodzi o pseudometal z babą na wokalu.
Jednak nim przejdę do sedna zacznę od unpopular opinion: nowa Epica do mnie nie trafia. Bardzo podobała mi się TQE i często wracam do tego krążka, ale najnowsze dokonania Holendrów mnie nie porwały, w ogóle. Z pewnym wyjątkiem: akustyczne kawałki są boskie i przypominają mi Clare Fader, której często słucham w pracy i w chwilach kiedy akuratnio nie mam nastroju na nic będącego wyjącą babą w metalu, Rhapsody, Guardianami, jakimś smętnym odrzutem gotyku, czy muzyką barokową. Akustyki są cudowne! Dlaczego? A no dlatego, że w końcu znalazło się w nich miejsce dla wokalistki. Mam wrażenie, że w normalnych kawałkach została ona przyduszona nadmiarem chórów, orkiestracji i gitarami. Simone jednak dużo lepiej sprawdza się w innym rodzaju muzyki. Trzymam kciuki nad tym żeby wydała jakiś akustyczny solo krążek. Co do regularnych kawałków, to czasami miałam wrażenie przesytu jakie towarzyszyło mi przy słuchaniu japońskiego metalu i tworów spod znaku visual-kei. Dobre jako opening do anime, do słuchania na co dzień: niekoniecznie. Jedynie Dancing in a Hurricane wywołuje u mnie miłe w brzuchu. No, ale fanom się pewnie narażę. Przepraszam, wiem, że to nie jest zła muzyka. Ona po prostu nie jest dla mnie.
akurat tej płyty nie polecam |
Jednak nim przejdę do sedna zacznę od unpopular opinion: nowa Epica do mnie nie trafia. Bardzo podobała mi się TQE i często wracam do tego krążka, ale najnowsze dokonania Holendrów mnie nie porwały, w ogóle. Z pewnym wyjątkiem: akustyczne kawałki są boskie i przypominają mi Clare Fader, której często słucham w pracy i w chwilach kiedy akuratnio nie mam nastroju na nic będącego wyjącą babą w metalu, Rhapsody, Guardianami, jakimś smętnym odrzutem gotyku, czy muzyką barokową. Akustyki są cudowne! Dlaczego? A no dlatego, że w końcu znalazło się w nich miejsce dla wokalistki. Mam wrażenie, że w normalnych kawałkach została ona przyduszona nadmiarem chórów, orkiestracji i gitarami. Simone jednak dużo lepiej sprawdza się w innym rodzaju muzyki. Trzymam kciuki nad tym żeby wydała jakiś akustyczny solo krążek. Co do regularnych kawałków, to czasami miałam wrażenie przesytu jakie towarzyszyło mi przy słuchaniu japońskiego metalu i tworów spod znaku visual-kei. Dobre jako opening do anime, do słuchania na co dzień: niekoniecznie. Jedynie Dancing in a Hurricane wywołuje u mnie miłe w brzuchu. No, ale fanom się pewnie narażę. Przepraszam, wiem, że to nie jest zła muzyka. Ona po prostu nie jest dla mnie.
Subscribe to:
Posts (Atom)