Szczęśliwie się złożyło, że wczoraj wylądowałyśmy z Kasią w Lipsku. Był to spontaniczny wyjazd mający oderwać nas trochę i zrelaksować. Zapewne właśnie dla relaksu i odpoczynku znów wylądowałyśmy w Deutsche National Bibliothek i wertowałyśmy arcyciekawe pozycje takie jak: biografię Herberta Backe, historię pewnej szkoły w Bernau i stos magazynów o szermierce z lat 30 i 40. Tak właśnie wypoczywamy. Miałyśmy zamiar udać się też do pin-upowego sklepu niedaleko dworca, ale, że zasiedziałyśmy się przy tabelach wyników i robiąc kopie kolejnych stron, to misja zakończyła się niepowodzeniem. Do Polski wróciła z nami napchana pamięć aparatu. Tak w lipskiej bibliotece za darmo można robić zdjęcia stronom. Tyle, że za samo wejście na dwa dni płaci się 6 euro. Co w sumie za możliwość skopiowania czego się chce i dostania tego, o czym można jedynie pomarzyć, jest całkiem rozsądną ceną. Polecam gorąco to miejsce.
Co do outfitu bibliotecznego to tym razem pochwalę się sukienką Wilhelmina od Collectif, którą upolowałam niedawno na ebayu za dramatycznie śmieszne pieniądze. Do tego również ebayowe rajstopy z Alicją w Krainie Czarów i buty z Deichmanna. Fotki cyknięte zostały przy budynku głównym biblioteki.