14.11.20

Nadal z ciepłem w sercu - wracamy do "Ludzi i Bogów"

 Możecie mieć wrażenie, że "Król" mnie tak zelektryzował, że porzuciłam Bodo Koxowych "Ludzi i Bogów" - nic z tych rzeczy. Nadal to sobie robię i co odcinek, to za bardzo nie widzę różnicy w jakości ubiorów w obu produkcjach. W jednym i drugim serialu mamy hits and miss. Czasem coś jest dobrze, innym razem jest bardzo źle. 

Zaczynamy, tutajm mamy sukienkę o dobrej długości, jednak przy zbliżeniach widać, że to bistor i lata sześćdziesiąte - charakterystyczne, plastikowe guziki, grubość materiału, wzornistwo. Dziwnie umiejscowiony jest też kapelusz.
Tutaj mamy bardzo duże ilości PRL-u. Najgorzej chyba wygląda pani po lewej części - niebieski kapelusz, do tego limonkowo-biały zestaw z lat na oko sześćdziesiątych/siedemdziesiątych. Dalej szary płaszcz, który też krzyczy epoką PRL-u, w tle 1980s udające 1940s - niezbyt gryzące w oczy, ale jednak widać, że to nie są oryginały. Dwie rozmawiające panie i kroje ich płaszczy, też krzyczą PRL. Dodatkowo Deichmannowo/CCC-owe obuwie. 
Ten sweterek/żakiecik jest całkiem, całkiem. Niepotrzebnie wgryzła się tu tylko koronkowa bluzka i współczesna apaszka. W tle coś co może być autentykiem z epoki (może, ale nie musi, bo słabo widać). 
Ta pani ma trochę za współczesny płaszcz, ale kapelusz wygląda z daleka prawidłowo i ogolnie nie prezentuje się to źle i jest jakaś spójność kolorystyczna. Zza drzewa zaś wyłania się współczesna babcia. 
Bez płaszcza czar trochę prysł i mamy tutaj lata osiemdziesiąte. Gdyby przeszyć tą sukienkę, dopasować ją w korpusie i wybufczyć rękawy, to wyglądałoby to zjawiskowo. 
Tutaj wszystko jest kompleksowo bardzo źle i nadawałoby się do stylizacji bardzo powojennej. Żakiet jest kompletnie nie jak z lat czterdziestych. 
Ta halka jest ewidetnie z syntetycznego materiału, ale w sumie i tak wygląda lepiej niż bielizna z "Króla". 
Ściana płaczu - nagromadzenie odzieży z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, dziwne dopasowania kolorystyczne, przegięte elementy rodem z "Dynastii", szelest bistoru. 
Fashion police zabiera brzydko ubrane panie :(
Ten zestaw już się pojawiał, w którymś z poprzednich odcinków, ale teraz mamy zbliżenie na jakże fantastyczną bluzkę, której wzornictwo to szalone lata siedemdziesiąte. 

Kolejne spotkanie Daily Elegance. Te plaszcze bardzo mocno dają PRL, do tego wystająca sukienka 80sdoes40s, brzydkie, niedopasowane kolorystycznie berety i sweter mający dłuższe rękawy od płaszcza. Nic tu nie wskazuje na lata czterdzieste. 
Ten rokoko żakiet to nie wiem co tu robi. Zagadka odcinka. 
Ale ta sukienka jest całkiem udana i niestety widzimy ją parę sekund i to pod światło. Za to krój, rękawy, umiejscowienie paska jest jak najbardziej ok. 
Zestaw pani stojącej to trochę takie lata pięćdziesiąte w wydaniu American housewife, ale nie wygląda mocno tragicznie na tle rzeczy, które pojawiały się wcześniej. 
Za to ta bluzka jest udana, fajne są detale przy mankietach, są lekkie bufki, całość nie wygląda poliestrowo, nie ma 80sowego dekoltu. Całkiem udana rzecz. 

Ten sweter jest trochę zbyt oversize na lata czterdzieste, ale nie jest najtragiczniejszy na świecie, przy lekkim dopasowaniu mógłby dobrze udawać wcześniejsze lata. 
Znowu panie w nieepokowych płaszczach i z problematycznymi nakryciami głowy. 
Skowyt. Boże, jakie to jest brzydkie. Sukienka, która ewidetnie jest latami osiemdziesiątymi z tym przegiętym kołnierzem i przedziwacznymi rękawami. To jest absolutnie paskudne. Koszmarne. 
Wełniany kapelusz, wełniany płaszcz, letnia sukienka. Za to kochamy polskie produkcje. Oczywiście wszystko z innej parafii kolorystycznej i podlane zdecydowanie powojennym sosem. 
Ta bluzka skrzeczy syntetykiem i latami osiemdziesiątymi przez te gipiurowe aplikacje. Przy czym w latach czterdziestych również popularne były gipiurki i to bardzo wymyślne, ale nie wyglądało to tak. Obok najlepiej ubrana bohaterka w produkcji, jak zwykle z Rigczem w super sweterku. 
Ta zielona psychodeliczna koszula w paisley - świetnie odnalazłaby się w przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, z których zapewne podchodzi. W latach czterdziestych... Nie. Piękna rzecz, ale zupełnie nie z tych czasów. 
Sukienka z lat osiemdziesiątych, którą dałoby się obronić, gdyby popracowano nad tym, żeby ta koronkowa wstawka nie raziła aż taką syntetycznością. 
Wracamy do lokalu z pierwszego odcinka, gdzie ponownie straszą roznegliżowena króliczki. Tutaj nylonowa kokarda i bluzka zapinana na długi suwak. 
Ta sukieneczka wygląda w porządku, mogłoby być takich więcej. Ale zwróćcie uwagę na krzesełka. Te same występują w "Królu" :) 
Ja wiem, że to strój sceniczny, ale stanik jest arcywspolczesny i raczej kształt miseczki nie wygladalby tak w latach czterdziestych, do tego wątpliwa kokarda... No całe to jest... wątpliwe. 
W tle jest coś strasznego. Jest biało-niebieskie. Nie chcę wiedzieć co to. 
80sdoes40s, ale w granicach rozsądku. Nie gryzie się zbytnio, ma lekkie bufki. Na tle tego, co mieliśmy powyżej jest całkiem ok. 
Wracamy do króliczków. Tutaj mamy jakiś nieudany cosplay. W latach czterdziestych nie było jeszcze cosplayu. Te kokardy są okropne. Do tego syntetyczne rękawiczki. I to coś rodem z anime. 
Tutaj króliczek ma górę z lat osiemdziesiątych, ewidetnie krzyczy nam o tym kołnierz. Do tego szorty. Kto to wymyślił? 
Tutaj ujdzie sukienka niebieska w drobną łączkę, całkiem fajna fryzura do tego. Biała sukienka w groszki, jest za bardzo powojenna, widać to po kroju. Mogłaby się sprawdzić w latach sześćdziesiątych. Kapelusz wełniany do letniej sukienki... mmm No nie. Liliowa sukienka trochę wygląda na lata siedemdziesiąte, chociaż na upartego może robić za późne lata trzydzieste. I tak lepiej niż wyłaniający się z lewej strony króliczek. 
Brązowa sukienka w łączkę wygląda bardzo jak lata sześćdziesiąte, do tego ten powojenny płaszcz i bardzo średni kapelusz. Nic tu ze sobą nie współgra. W innym anturażu można byłoby każdy element garderoby obronić. 
Umiarkowane sweterki - jakby trochę je przerobić nie wyglądałyby tak bardzo na lata osiemdziesiąte. Ale powiem szczerze, że sweterki są najmocniejszą częścią "Ludzi i Bogów". Sukienka turkusowa trochę za jaskrawa, ale w granicach normy. Widać, że nie jest epokowa, ale nie jest mocno zła. 

Żakiet, spódnica i kapelusz tworzą razem fajną całość, którą niestety psuje wybitnie 80sowa bluzka. Szkoda, z wymianą bluzki byłby to świetny zestaw.


I to na razie na tyle :)

No comments:

Post a Comment