27.11.20

"Król" - odcinek 4- niewiele się dzieje

W czwartym odcinku "Króla", jeśli chodzi o modę kobiecą dzieje się dość niewiele. Są stylizacje dzienne i szlafroczki. Wracamy do Burdelu Ryfki, ale kobiet w tym wszystkim jest mniej niż zwykle. 
Pierwsze panie widzimy w Synagodze i wszystkie są dość szczelnie okutane, prócz statystki, w ładnej, czarnej, prostej sukience o odpowiednim dla swego okresu kroju. 
Oficjalna konkubina Szapiry ma na sobie bardzo udaną sukienkę, o fantastycznym kroju, zapinaną z boku, niestety nie widzimy dokładnie na co. 
Sukienka wygląda dokładnie tak, jak stroje z połowy lat trzydziestych. Jest naprawdę dobra i w dodatku ma piękny kolor. 
Do końca nie wiemy czy to szlafrok, czy sukienka i dopiero w późniejszych scenach, widać, że to jednak podomka. Jak na podomkę może być, chociaż wygląda odrobinę współcześnie. 
W tłumie jest dość sporo wyglądających poprawnie osób, szczególnie ładnie prezentuje się kobieta w kremowym kapeluszu i kremowym płaszczu. Dużo gorzej pani w czerwonym kółku. Nie mam pojęcia, czemu znalazła się ona w pierwszym rzędzie, skoro jej żakiet jest tak mocno PRL-owski, że nijak nie wpasowuje się w lata trzydzieste. 
Powróciła także Karen i jak zwykle wygląda dyskusyjnie, ale przynajmniej się nie odzywa. Ta postać miała jakiekolwiek kwestie do powiedzenia chyba tylko w pierwszym odcinku i z każdym kolejnym było jej coraz mniej. Całe szczęście. W tle natomiast niezbyt udany płaszcz, który można było ozdobić apaszką - apaszki przecież często i gęsto pojawiały się w stylizacjach po domu, a na ulicy ich nie ma. To trochę nielogiczne. 
Wracamy do domu rozkoszy pani Ryfki i jak zwykle jest tutaj powalająco. Zaczyna się od zupełnie nieepokowego obuwia, które odnalazłoby się świetnie w latach sześćdziesiątych, za to w latach trzydziestych... niezbyt. 
Powróciły bardzo dyskusyjne sukienki i szlafroczki. Małoletnia kochanka Kaplicy ma na sobie sukienkę-pensjonarkę, która sprawdziłaby się świetnie jako lata siedemdziesiąte. Pin-up Candy ktoś strasznie skrzywdził suknią z bardzo długą białą koronką u dołu. Oprócz tego szlafroczki jak z "Bożej Podszewki". 
Przy sukni Ryfki standardowe frędzle i cekiny jak na bal u Gatsby'ego - współczesny Sylwester z nutą retro, jak najbardziej, jako sukienka z lat trzydziestych... nie.
W pełnej krasie widać bardziej, że mamy do czynienia trochę z suknią z uniwersum "Dynastii" i bardzo mroczną stylizacją, którą nie pogardziłaby wkurzona do granic możliwości Alexis. Czemu nie mogła do nas wrócić czarna, prosta suknia Ryfki?

 Powróciły natomiast współczesne staniki i pas do pończoch, który chociaż minimalnie udaje, że rzecz dzieje się w dawnych czasach, chociaż i tak nie wygląda on tak, jak pasy do pończoch z lat trzydziestych. Przykłady z lat 1936 i 1937: klik, klik, klik

I póki co, to tyle. Niestety ten odcinek nad stylizacjami nie rozpieścił. 

26.11.20

"Boża Podszewka" - od podszewki - kostiumy damskie

 Jakoś parę dni temu natrafiłam na artykuł o serialu "Boża Podszewka", który z lat dziecinnych kojarzył mi się głównie z tym, że starszyzna rodu to oglądała i emocjonowała się krzyczącą, albo płaczącą kobietą i jej perypetiami. I, że z jakiegoś względu o tym serialu było bardzo głośno i bardzo rozpalał on ówczesną widownię. 

Fabularnie jest to, z perspektywy osoby już wyrośniętej, serial dekonstruujący pewne mity odnośnie Kresów mlekiem i miodem płynących i o ile dzisiaj rzeczywiście raczej mało kto wierzy w sielskość i anielskość przedwojennych Kresów, tak podejrzewam, że te dwadzieścia kilka lat temu, to musiał być big deal dla wielu osób, że ten mit ktoś próbuje naruszyć. Obecnie w telewizji publicznej raczej nie podejmuje się tak "ryzykownych" tematów, które jakąś wizję by obalały, a raczej lukruje się do obrzydzenia historię, która jest trudna, brudna, okrutna i wcale nie chwalebna. Poziom gry aktorskiej też znacznie odbiega od tego, co funduje się nam obecnie - niestety teraz za ładnymi buziakami nie czai się wiele talentu. Co mnie totalnie urzekło w "Bożej Podszewce", to to, że główna bohaterka nie jest śliczną 90sową dziewczyną w przedwojennym anturażu i, że większość postaci nie jest specjalnie wymalowana i wystylizowana, co dodaje całemu serialowi pewnej szorstkości i wzmacnia jego wymowę. Teraz niestety, nawet w "Królu", który miał brud i paskudność międzywojnia ukazać, jest tak sterylnie i tak atrakcyjnie, że to wszystko wygląda jak teatr telewizji i jakoś trudno jest uwierzyć w taką wizję, bo coś w niej mocno zgrzyta.

Niemniej, grzechem "Bożej Podszewki" są kostiumy. O ile trzymają się zazwyczaj jednej kolorystyki i zlewają się z tłem i ogólną szaroburością, co sprawia, że mamy wrażeie spójności wizji, jaką nam próbowano zafundować, to jednak, trudno powiedzieć, żeby wyglądały epokowo. 

Akcja odcinka dzieje się w 1930 roku na prowincji, a widzimy tutaj sukienkę o rozkloszowanym kroju z krótkimi rękawkami, która mogłaby się znaleźć raczej w latach pięćdziesiątych. Obok bistorowa sukienka z lat siedemdziesiątych około z rozcięciem i kieszeniami. Gdyby odjąć te kieszenie i zmienić kołnierz, w tak dalekim planie mogłaby ta sukienka uchodzić za wczesne lata trzydzieste. 
Krój spódnicy i bluzka w ogóle nie przypominają przełomu lat dwudziestych i trzydziestych. Na stroje z PRL, jak najbardziej, ale tutaj nic nie gra. 

Ten płaszcz, tudzież peleryna, szczególnie z daleka wygląda na coś, co mogłoby się znaleźć w latach dwudziestych i zważywszy, że akcja dzieje się na prowincji, to można uwierzyć, że ktoś nadal miałby starsze rzeczy. Kapelusz z plastikowymi kwiatkami natomiast jest... Dyskusyjny. 
W tej sukience coś dzwoniło, ale zadzwoniło w złym kościele. Ta wielka, koronkowa aplikacja przez środek psuje absolutnie wszystko. Do tego elfickie, fantasy rękawy. Gdyby nad tym popracować, można byłoby z tego jakoś stworzyć sukienkę z lat dwudziestych. 
Różowa sukienka z dużym kołnierzem i troczkami miała chyba trochę nawiązywać do robe de style Lanvin z lat dwudziestych. Ten kołnierz niestety nie wygląda dobrze. 
Opaska z piórkiem, do tego powrót tych strasznych, koronkowych aplikacji. Czuć mocno prowincjonalnym weselem w latach dziewięćdziesiątych. 
Ta sukienka na ramiączka, z marszczonym korpusem, wielkim kwiatem u dołu i do tego wątpliwy lis. Widzicie coś takiego w 1930 roku? Raczej nie. Bardzo to krzyczy latami osiemdziesiątymi i dziewięćdziesiątymi. Szczególnie sukienka, bo zwierzaka w innym anturażu pewnie dałoby się jakoś spożytkować. 
Ten płaszcz też wygląda zbyt współcześnie. Jak typowy, tyrolski płaszczyk z lat osiemdziesiątych. 

Kapelusz UFO i kostium składający się z żakietu i spódnicy. Kapelusz jest tragiczny i nie da się go nijak umiejscowiść w przedwojennym świecie, podobnie jak ubrania, które mogłyby ewentualnie udawać lata czterdzieste i to w nieudolny sposób. Przypominam po raz kolejny, że akcja w tym odcinku dzieje się w 1930 roku. 
Żałobnicy wyglądają bardzo spoko. Można uwierzyć, że to wczesne lata trzydzieste. Przynajmniej jeśli chodzi o kobiety, bo panowie... No cóż. Niezbyt. 
Kolejny komplet, który mógłby ewentualnie udawać lata czterdzieste i to i tak z niewielkim powodzeniem. Spójrzcie na ten dziwny dywanik przewieszony przez ramię. Co to jest?
Przechodzimy do późnych lat trzydziestych i dostajemy ten płaszcz, który wygląda zdecydowanie bardziej na lata siedemdziesiąte i sukienkę, która wygląda raczej na wcześniejsze lata trzydzieste - co możnaby usprawiedliwić, bo mowa o prowincji.
Zestaw u siedzącej kobiety, a szczególnie linia ramion, krzyczy latami osiemdziesiątymi. Szlafrok wygląda natomiast na mocno poliestrowy, ale właściwie to może ujść, bo na oko to chłop w szpitalu umarł. 
Dwie stojące obok naszej bohaterki kobiety nie wyglądają źle, można uwierzyć, że to kroje z późnych lat trzydziestych. Natomiast główna bohaterka: wzór na sukience i toczek, to jednak za bardzo lata dziewięćdziesiąte. 
Co bardzo dobitnie widać tutaj. Wzór sukienki, tragiczna woalka. Boli. 
Dwie panie po lewej nie wyglądają źle, natomiast po prawej mamy tragiczny Domek na Prerii i wyobrażenie lat siedemdziesiątych o dziewiętnastym wieku. 
Oversize'owy sweter zdecydowanie nie wygląda na coś z późnych lat trzydziestych. 
Ten zestaw już bardziej wygląda na przełom lat trzydziestych i czterdziestych. Buty natomiast mają zdecydowanie późniejszą linię. 
Ten szlafrok został skażony koronkowymi aplikacjami podobnymi do tego, co widzieliśmy na balu. Do tego kołnierz krzyczący latami siedemdziesiątymi. 

Ortalionowy płaszcz - nie te lata. W latach trzydziestych i czterdziestych takich nie robiono.


Póki co, to tyle. Serial ma to do siebie, że był kręcony w bardzo bliskich planach, w których często nie mieściły się nawet twarze bohaterów, dlatego trudno wyłuskać z niego wiele. A szkoda, bo jest o czym pisać.

Jeśli doceniacie mój trud, byłabym wdzięczna za kawę.  

23.11.20

Ludzie i Bogowie - Ślub

 Kolejność się trochę nam posypała, ale nie omawiamy przecież produkcji TVP chronologicznie i nie skupiamy się na fabule, ale na kostiumach, a w ostatnich dwóch odcinkach było ich całkiem sporo. Był nawet ślub. Nadal jest nierówno, ale wydaje mi się, że trochę lepiej niż na początku serii. 

Tutaj mamy niezbyt ładny kapelusz, w dalszym ujęciu wygląda trochę jak kapelusze modne w teledyskach amerykańskich gwiazd we wczesnych dwutysięcznych, kostium natomiast nie jest rażący. 
To austriacki sweterek, co widać bardzo dobrze po charakterystycznych guziczkach. Najprawdopodobniej z lat siedemdziesiątych albo osiemdziesiątych - ale można powiedzieć, że całkiem dobrze udaje lata czterdzieste i do tego ma ładniutki kolor. 
Starsza pani went full Dynastia in this one. Bardzo imprezowo i na lata osiemdziesiąte. Na plus ładna torebka i stylizacja młodszej kobiety. 
Żałodników nie widzimy w pełni, ale ich sylwetki wyglądają w miarę poprawnie. Dziwi trochę osoba w brązowym zestawie w rudym, niezbyt ładnym toczku. 
Ładny sweterek, niezbyt ładny kapelusz i całkiem nieźle zrobiona sukienka retro, która jednak przykryta nie wygląda zbyt współcześnie. 
Ta koszula bardzo mocno daje latami powojennymi, uszłaby zdecydowanie w latach sześćdziesiątych - spójrzcie na ten charakterystyczny kołnierz. 
Ta bluzka jest zdecydowanie zbyt krzykliwa, do tego zbyt ołówkowa spódnica i znajomy płaszcz, w którym ciągle chodzi ta bohaterka. Wszystko się ze sobą bardzo gryzie. 
Blondynka ma bardzo współczesną sukienkę w stylu retro - stylizowaną, ale jednak widać ten plastikowy guzik z przodu, bufki mają zupełnie inny krój, niż jak miało to miejsce w latach czterdziestych - co dodatkowo uwypuklone jest przez sweterek drugiej dziewczyny. 
W tym lokalu obsługa jak zwykle nie zawodzi. Powróciła Dolly Parton z pierwszego odcinka a do tego mamy Miss Moskwę w złotej furażerce. Jak na klip do militarnego dark electro by uszło. Jak na serial o okupacji w Warszawie... niezbyt. 
Kolorystyka charakterystyczna dla mody PRL, ale sam krój nie jest wybitnie zły. Trochę wyczuwalny jest szelest bistoru. 
Zestaw w tle wygląda niezbyt dobrze: bardzo powojennie - oversizowy sweter, ołówkowa spódnica - właściwie trudno przypisać to do jednej, konkretnej dekady. Na pewno nie wygląda to na lata czterdzieste. 
Ten płaszcz i kapelusz cierpią na podobną przypadłość. Wszystko jest z innej bajki i ze sobą nie współpracuje.

Ten sweter jest wyjątkowo nietwarzowy i wygląda arcy współcześnie, do tego nakrycie głowy, które raczej mogłoby zagrać lata pięćdziesiąte. 
To są późniejsze sukienki niż lata czterdzieste, ale chociaż jakoś przy nich popracowano, że mogą udawać. Szczególnie udana jest ta kraciasta z gładkimi, zielonymi rękawami. Sukienki z różnych materiałów były w latach czterdziestych popularne ze względu na to, że nie było wiele dostępnych materiałów i często szyto ze starszych ubrań, tworząc Frankensteiny. 
Szara sukienka natomiast nie jest jakoś wybitnie zła w kroju, ale czuć od niej latami osiemdziesiątymi, które zostały przerobione. Ten wzór i kolorystyka, niezbyt ładna różyczka z satyny przy dekolcie. I tak na możliwości tej produkcji nie jest źle. 
Ten różowy zestaw i turkusowy kapelusz, plus nieudana fryzura, plus szpileczki jak z lat pięćdziesiątych są po prostu oczu kąpielą. Bardzo źle to wygląda, tym bardziej, że w tle jest inna różowa, ale dużo ładniejsza sukienka. 

Ta kurteczka wygląda na lata sześćdziesiąte w wydaniu lekko sportowym. To dość ładny komplet razem ze spódnicą, ale niekoniecznie na lata czterdzieste. 
Ta sukienka to lata siedemdziesiąte stylizowane na czterdzieste. Bardzo pstrokaty wzór, do tego specyficzny kołnierzyk. Od wielkiej biedy może przejść, ale jednak ten pattern mocno krzyczy seventisowym boho. 
Tutaj mamy lata osiemdziesiąte zaadaptowane na lata czterdzieste, czy nawet trzydzieste. Krój jest bardzo ładny, natomiast wzór w angielskie róże trochę za bardzo trąci drugą połową XX wieku - natomiast duży plus, że chciało się taką sukienkę przystosować do bardziej epokowego wyglądu.
Z daleka wygląda lepiej. 
Ten kapelusz w końcu ma kształt, jakie miały kapelusze w latach czterdziestych i nie daje wyścigami konnymi w roku 2019. 
Ta bluzka w kolorze zielonym natomiast w ogóle nie wygląda jak z lat czterdziestych i jej ogólna poliestrowość rzuca się mocno w oczy. 
Sukienka z nocy poślubnej z daleka nie prezentuje się zbyt spektakularnie, ale jeśli zerkniemy na detale, to odkryjemy, że jest to epokowa rzecz. 
Po pierwsze śliczny sutaszowy ornament na korpusie.
Po drugie wykończenie dołu przy pomocy taśmy i ręcznego szycia. Niestety nie widzimy tego ubranka w pełnej okazałości a szkoda. 
Suknia ślubna. Z kontekstu wynika, że suknię bohaterka dostała chyba od swojej matki; w każdym razie od starszej kobiety, która wyciągnęła ją z szafy. Dlatego ok, w jakiś sposób nawiązuje ona do wczesnych lat dwudziestych, albo późnych dziesiątych. 
Pani w zielonym trochę powojennie wygląda, ale sam żakiet nie jest zły i krojem trochę nawiązuje do lat trzydziestych. Niezbyt dobrze komponuje się tu współczesna apaszka i miętowy kapelusz. Za to mamy całkiem uroczą torebeczkę. 
Suknia ślubna z bliska, na szczęście przysłonięta welonem, przez co nie widać tak mocno jej seventisowości. Problematyczny jest welon, a właściwie ta ewidentnie współczesna woalka syntetyczna. No i drugi, czarny toczek u matki. W tle ponadto całkiem paskudny, czerwony kapelusz. 
Póki co, to tyle jeśli chodzi o "Ludzi i Bogów" 

Zachęcam do wspierania mojego chuligańskiego trudu na: Ko-Fi