31.5.16

Ząbkowice Śląskie cz. I - Stary Cmentarz

Naszych wojaży po Dolnym Śląsku ciąg dalszy. Jakoś nie udaje nam się nigdy dotrzeć do Wałbrzycha, który jest moim must see, bowiem byłam w tym mieście tylko raz, jakieś 5 lat temu i wówczas bardzo mi się tak podobało (tak!). W ten weekend po raz kolejny miałam je odwiedzić, ale jak zwykle w ostatniej chwili plany uległy zmianie i tak wylądowałam w Ząbkowicach Śląskich, mieście znanym głównie z tego, że kiedyś nazywało się Frankenstein. Niemniej, obojętnie czy były one inspiracją, czy też nie, do powstania arcysłabej powieści, która jakimś cudem wpisała się do popkulturalnego kanonu, Ząbkowice odwiedzić warto.


     Skoro zaczęłam już od takiej ponurej, gotyckiej nuty, warto podjąć ją dalej. W Ząbkowicach i pobliskich Ziębicach rzeczywiście działy się niegdyś rzeczy jak z horroru. Na początku XVII stulecia we Frankenstein działała szajka grabarzy, którzy by zwiększyć obroty, produkowali proszek z ciał zmarłych i dosypywali go do ujęć wody. Tym sposobem mieli wytruć jedną trzecią ówczesnej populacji.
   Złowieszczy proceder odbywał się w kaplicy mieszczącej się przy dzisiejszej ulicy 1-maja, zaraz obok pięknej ząbkowickiej nekropolii, którą założono w połowie XVI stulecia.
    Obecną kaplicę, czy też właściwie kościółek, zbudowano jednak nieco później. Pierwotnie na miejscu barokowego budynku, znajdowała się mniejsza, szachulcowa kaplica. Historia grabarzy wydaje się być dość mroczną miejską legendą. Rzeczywiście w okresie tym panowała w mieście zaraza, co nie było przypadkiem odosobnionym na Dolnym Śląsku w tamtym okresie. Czy jednak rzeczywiści chodziło o zrobienie biznesu rodem z łódzkiego pogotowia? Co światlejsi obywatele Frankenstein brali opowieści o proszku z ludzkich ciał za niedorzeczny wymysł. W końcu jednak przy jednym z grabarzy znaleziono proszek. Zwołano komisję lekarską, która de facto działała z subtelnością inkwizycji. Grabarzy w liczbie ośmiorga: sześciu mężczyzn i dwóch kobiet, torturowano i przesłuchiwano długimi godzinami. Przyznali się nie tylko do robienia proszku z ciał i podtruwania mieszkańców, ale także i zjadania serc płodów z brzuchów zmarłych matek (sic!) i wymyślnym aktom nekrofilskim. O ile większość tych horrorów z dużą pewnością wynikała z tego, że w czasie tortur grabarze przyznawali się do wszystkiego, co im podpowiedziano, to część z zarzutów mogła być prawdziwa.
   Piękny, acz zaniedbany ząbkowicki cmentarz to nie tylko historia grabarzy, ale i szereg niesamowicie pięknych grobowców. Co zaskakujące, polscy mieszkańcy Ząbkowic nie poniszczyli niemieckich grobów, tak więc na nekropolii spoczywają przy sobie zarówno Polacy jak i Niemcy. Cmentarz postanowiono zamknąć w drugiej połowie XX wieku. Obecnie, mimo zamontowania oświetlenia, nekropolia zarasta zielenią i szereg pięknych grobowców ginie pod liśćmi i trawami.


  Moją uwagę przykuła nie tylko śliczna, maleńka pieta, ani typowe grobowce zamożniejszych rodzin, a figura kobiety stojąca zaraz przy wejściu na nekropolię. Jak się okazało jest to fragment pomnika młodego małżeństwa. Niegdyś figurze kobiety towarzyszył krzyż, jednak ukruszył się i ślad po nim zaginął. O losach małżeństwa powstała za to kolejna miejska legenda, Małżonkowie mieli pochodzić z Berlina i być w sobie bardzo zakochani. Mąż zaczął jednak zdradzać żonę, ona nie mogąc się z tym pogodzić zastrzeliła drania i popełniła samobójstwo, a pomnik ma ją przedstawiać. Zapewne historia to jedynie wymysł, tym bardziej, że tego typu figury często były personifikacją smutku po utraconych bliskich. Małżonkowie mogli po prostu zginąć w nieszczęśliwym wypadku, bądź w chorobie.

5 comments:

  1. Będziesz chciała zajrzeć do Legnicy - to chętnie się sprawdzę w roli przewodnika, jako historyk ;) nulka88

    ReplyDelete
    Replies
    1. Moja Kasia jest z Legnicy i obchodziłyśmy wiele razy to miasto wzdłuż i wszerz ;)

      Delete
    2. Miło czytać ;) Polecam książki, bo film (Mała Moskwa) jest mocno naciągany w wielu miejscach ;)
      Miło się ogląda Twoje zdjęcia z wypraw :)

      Delete
    3. nie ogladalam szczerze mowiac

      Delete
    4. Film na podstawie faktów, dość dobrze zrobiony jak na polskie relania. Tego samego reżysera w miastem w tle jest thriller "Fotograf", też całkiem niezły ;)

      Delete