30.11.15

Osiem kroków do retro!


Podoba Ci się styl retro? Masz pomysł na sesję zdjęciową, a może po prostu chcesz ubierać się tak na co dzień? Nie wiesz z czym to się je? Pozwól, że Ci pomogę.

1. Retro to nie tylko groszki i wisienki. Stylistyka retro jest bardzo zróżnicowana. Nie ogranicza się jedynie do lat pięćdziesiątych i tego, co rozumiemy obecnie pod terminem pin-up. Wybierać spośród mnóstwa fasonów, wzorów, epok, a nawet miejsc. Kiedyś moda była znacznie bardziej zróżnicowana: inne rzeczy nosiło się w Berlinie, inne w Moskwie, a inne w Nowym Jorku. Wybierz dla siebie coś, w czym czujesz się dobrze. Wspomóż się artykułami i książkami z zakresu historii mody. Znajdziesz w nich liczne inspirację, które pomogą Ci określić swój styl. Nie ograniczaj się i eksperymentuj! Do wielu rzeczy dojdziesz metodą prób i błędów.

2. Unikaj przebrań. Ceny kostiumów karnawałowych, szczególnie w second-handach, są bardzo atrakcyjne. Nie daj się na to nabrać. Jak sama nazwa wskazuje: przebranie to nie ubranie. Nie dość, że nie służy do noszenia na co dzień, najczęściej wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Po prostu widać, że coś jest nie tak.

3. Przemyśl dobrze, co chcesz kupić. Nie rzucaj się na każdą możliwą okazję. Skończysz w ten sposób z szafą pełną niedopasowanych do siebie ubrań. Na spokojnie zastanów się czego potrzebujesz, jaka kolorystyka jest dla Ciebie odpowiednia. Jeśli masz problem z doborem kolorów zdecyduj się na następujące zestawy: trzy spódnice: czarna, czerwona, granatowa. Trzy bluzki/koszule: czarne, białe i czerwone. Trzy rozpinane sweterki: czarny, czerwony i granatowy. Tego typu basic daje Ci świetną bazę do kombinowania na wszystkie możliwe sposoby. Do tego dobierz odpowiednie dodatki: apaszki, biżuterię, paski, torebkę i buty. Z czasem poszerzaj swoją bazę o kolejne elementy garderoby i inne kolory.

4. Unikaj wulgarności. Podoba Ci się retro z domieszką erotyki, obojętnie czy to sesja noir, czy zalotny pin up? Świetnie, ale uważaj: bardzo łatwo możesz przekroczyć granicę dobrego smaku. Naga, czy bieliźniana sesja wcale nie wyzwolą twojej kobiecości i nie poprawią twojej pewności siebie. To nie twój biust decyduje o tym, jaka jesteś, ale ty sama. Wcale nie musisz pokazywać go całemu światu i narażać się na śmieszność. Nie każdy fotograf umie odpowiednio pokierować modelką, w taki sposób, żeby wyglądała kusząco. A przecież nie chcesz wyglądać jak z taniego świerszczyka.

5. Kupuj rzeczy dobrej jakości. Niska cena jest niezwykle kusząca, ale miej świadomość, że rzadko za nią idzie wysoka jakość. Zanim zdecydujesz się na zakup przejrzyj skład swojego ubrania i opinie na jego temat w internecie. W dzisiejszych czasach łatwo naciąć się na nieuczciwych sprzedawców, którzy podrabiają znane marki i oferują towar skandalicznej jakości, wykonywany w skandalicznych warunkach. Miej świadomość, że wydając na sukienkę 10$ plus przesyłka z Azji przyczyniasz się do wysysku pracowników, którzy dostają za wykonanie twojego ubrania śmieszne grosze. To nie znaczy, że nie można w ogóle niczego kupować z Chin. Tam też działają normalne butiki, w których produkcja odbywa się w godnych warunkach. Z drugiej strony, wiele zachodnich firm oferujących ubrania w stylu retro przeniosło produkcję do Chin. Czytaj metki, zastanów się dobrze. Jeśli coś budzi twoje wątpliwości: odpuść. Kawałek szmatki nie jest warty ludzkiego cierpienia. Jeśli narzekasz na brak pieniędzy, a masz potrzebę kupienia czegoś na już i teraz: wejdź na ebay, najlepiej brytyjski, wpisuj nazwy marki, która cię interesuje i zapewne znajdziesz coś dla siebie. Brytyjki często sprzedają nowe ubrania, które na nie nie pasują za cenę około 10 funtów.

6. Uważaj na second-handy. Lumpeksy są jak morze: z jednej strony cudowne, z drugiej: niezwykle niebezpieczne. Widzisz na wieszaku za dużą sukienkę i myślisz: dam ją do krawcowej. Kupujesz. Sukienka czeka parę miesięcy na przeróbkę, aż w końcu próbujesz ją sprzedać na allegro, albo na Pin up Sales. W końcu oddajesz ją koleżance, albo idzie na śmieci. Znam wiele osób, które kupują na zapas mnóstwo rzeczy w second-handach. Snują plany przeróbek, czekają aż schudną i suma sumarum nigdy nie zakładają kupionych dóbr. Nie chodź do lumpeksów, ani ogólnie na zakupy, dla zabicia czasu. Zastanów się czego dokładnie potrzebujesz i dopiero wyrusz na łowy. Inaczej skończysz z koszykiem pełnych ubrań za 5 zł, które zagracą ci połowę szafy. Nie potrzebujesz ich, naprawdę!

7. Nie wiesz czego dokładnie chcesz? Szukasz stylu, który najbardziej Ci odpowiada? Na początku możesz być zachłyśnięta pięknem mody z dawnych lat i chieć wszystko na raz. Znajdź inspirację z dawnych lat: modelkę, aktorkę, czy ulubiony butik. Z początku możesz trzymać się określonego stylu, trochę kopiować, a dopiero z czasem odważysz się na coś więcej i urozmaicając dotychczasowy image nie narazisz się na niespójność, czy nawet śmieszność.

8. Nie zniechęcaj się. Wiele dziewczyn narzeka, że nawet mając epokowe stroje, czy ich wierne kopie nie wygląda jak Marylin Monroe, czy Audrey Hepburn. Musisz wiedzieć, że znane aktorki, modelki i inne sławy, tak jak teraz poprawiały się na różne sposoby. Wtedy też były operacje plastyczne (Monroe jest przecież dziełem chirurgów), bielizna modelująca i gorsety, a także retusz. Większość kobiet z dawnych lat wcale nie wyglądała tak olśniewająco pięknie. Ale my ludzie, mamy tendencję do romantyzowania poprzednich epok. Popatrzcie na zdjęcia robotnic, gospodyń domowych, sekretarek, słowem: normalnych kobiet. Nie celebrytek. Wcale nie mają kosmicznie szczupłych talii, idealnie ułożonych włosów i braku jakichkolwiek zmarszczek czy trądziku. Teraz też przecież większość z nas nie wygląda jak Kim Kardashian czy Rihanna.

2 comments:

  1. Ale fajny wpiseł! Zwłaszcza ostatni punkt. Uwielbiam właśnie zdjęcia zwykłych śmiertelników. Wiele dziewcząt na nich ma wręcz olśniewającą urodę, są to spontaniczne foty, żadnych poprawek. Mają też niesamowity styl, bardzo różnorodny. Od jakiegoś czasu mam wrażenie, że kiedyś kobiety, mając do dyspozycji mniej magazynów, mniej "wyroczni" bawiły się modą znacznie lepiej niż dziś.

    Jestem rasowym przykładem przerabiacza ubrań. To nie do końca mój wybór, ale wiem jak boli sterta ciuchów do przeróbek. Jeśli ktoś może tego uniknąć, to niech nawet się nie zastanawia.

    Dodałabym jeszcze jeden punkt - żeby może zacząć od retro na okazje, a do codziennego stroju przejść powoli. Niestety, często efekt jest taki, ze dziewczyny od razu inwestując w super kiecę na ślub kuzynki potem starają się nosić tak zbyt imprezowo na co dzień. Albo po prostu wymyślają taki w pełni szałowy zestaw ot tak, bo przecież nie chcą wyglądać jak stereotypowa bibliotekarka ;) Do tego ozdóbki, mocny makijaż i mamy niestety przebranie zamiast ubrania. No chyba, że ktoś ma taki cel ogólnie, jest typowym kolorowym ptakiem... Jeśli nie jest, łatwo się zniechęcić, bo coś fajnie jest odbierane w necie, na zdjęciach, ale ludzi dziwnie patrzą w warzywniaku, człowiek się krępuje ;) U nas i tak każdy typ oryginalności dość szybko jest odpowiednio zaszufladkowany.

    ReplyDelete
    Replies
    1. A dziękuję bardzo ^^
      Ja też wolę zdjęcia tzw śmiertelników, niż posągowych i kultowych aktorek bez skazy. Wydaje mi się, że miały one znacznie mniej strachu przed oryginalnością, a nawet do tego, żeby się wyróżnić dążyły. A podobno teraz mamy czas dla indywidualistów, przy czym każdemu, kto trochę się wyróżnia dostawia się wzór i wyszukuje problemów natury psychologicznej (psychologia rodem z Rozmów w Toku).

      Przestałam chodzić do lumpeksów żeby nie kupować ubrań, które: a może się przerobi. To się zawsze źle kończy. Zawsze.

      O tak! Bardzo słuszna uwaga, tak chyba w ogóle jest z każdym stylem: za szybko za dużo od razu.

      Delete