5.6.18

Mój Vintage - Dziwadło

Są takie rzeczy, które od razu rzucają się w oczy jako stare. Te bezkształtne, dziwne worki, których szwy i zastosowane rozwiązania jasno wskazują na zaawansowany wiek.Czasami jednak nie da się jednoznacznie stwierdzić z czym mamy do czynienia. Właśnie tak miałam z pewnym pięknym dziwadłem.

    Sukienka, którą Wam prezentuję została przeze mnie znaleziona w jednym z wrocławskich second-handów. To solidny kawałek bawełnianej satyny, dokładnie takiej, z jakiej uszyte są elementy mojego małego zbioru z lat dwudziestych i trzydziestych. Sukienka od razu przykuła moją uwagę siatkowanym dekoltem i długimi szarfami umocowanymi przy ramionach.

   Kolejną rzeczą, którą zauważyłam już mając ją w domu była niewielka metka. Kwadratowa, beżowa metka z rozmiarem: 46 - numerek był wyszyty ręcznie, podobnie jak w sukienkach z lat dwudziestych. Sukienka była także bardzo mocno zwężana i taliowana, a do tego skracana, na szczęście bez jakiegoś dramatycznego cięcia. Nadmiar materiału podwinięto, co stworzyło swego rodzaju kluskę, w dodatku przyszytą dość skośnie. Pierwotnie sukienka była długości maxi, obecnie jak widzicie jest trochę za kolano. Z tyłu posiada mały udrapowany element, który spływa wzdłuż pleców. Dość ciekawe rozwiązanie. Nie ma żadnego zapięcia, wkłada się ją przez głowę. Nie posiada podszewki.
 Trudno jest obecnie ustalić jak pierwotnie wyglądała. Pytając znajomych kolekcjonerów vintage większość stwierdziła, że sukienka powstała jakoś w latach dwudziestych, bądź na początku trzydziestych, a przerobiono ją na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych. Czy tak jest? Naprawdę trudno ustalić, niemniej ten wiekowy kawałek satyny wygląda naprawdę świetnie.
Niestety wiele vintage'owych rzeczy zostało bardzo bezmyślnie przerobionych i nie wygląda wcale dobrze. Nie jest to zmora tylko ostatnich lat i tych wszystkich kobiet, które koniecznie chcą się zmieścić w sukienkę prababci i z cuda z lat czterdziestych robią współczesną, bezbarwną sukienkę typu elegancki minimalizm. Także w dawnych dekadach robiono to samo. Ile wiktoriańskich czy edwardiańskich sukien poszło pod nożyczki w latach dwudziestych, czy nawet trzydziestych? Całkiem sporo i co więcej w starych żurnalach jest naprawdę sporo sposobów jak z niemodnej, babcinej sukienki zrobić coś modnego. Czasem wychodziło to z lepszym, czasem z dużo gorszym skutkiem. A jak oceniacie tą sukienkę?


Podobało się? Będę wdzięczna za kawę

2 comments:

  1. Ten tył wygląda naprawdę ładnie :) Czasami dobrze byłoby mieć wehikuł czasu i zobaczyć wszystkie te rzeczy w latach ich świetności...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Oj tak, ale zdecydowanie tylko na chwilę, bo jednak kiedyś komfort życia był dużo gorszy, szczególnie dla kobiet.

      Delete