21.5.18

Moja Przyjaciółka 10.04.1937 - Aktualia mody

Dzisiaj bez tłumaczenia, za to tekst polski, przedwojenny, z dwutygodnika Moja Przyjaciółka. Nim jednak przejdziemy do treści i zdjęć chciałabym trochę porozpisywać się na temat polskich gazet i gazetek dla kobiet. O ile mam kolekcję liczącą sobie około 100-200 gazet niemieckojęzycznych od lat 1918 do 1944, to polskich jakoś nigdy nie udało mi się upolować, co w ostatnim czasie zmieniłam, żeby zapoznać się z tematem.


   Pierwsze pisemka jakie dorwałam do Praktyczna Pani - Dobra Obywatelka oraz Moja Przyjaciółka. - w obu przypadkach parę egzemplarzy z lat trzydziestych. Czym różnią się od pism niemieckich? Przede wszystkim jakością druku i papieru, która jest po prostu fatalna. Podobnie jak ilustracje, które w pismach niemieckojęzycznych i francuskojęzycznych, a nawet anglojęzycznych stoją na dużo wyższym poziomie. Podobnie zawód wywołuje układ pism, który jest bardzo mało czytelny, a reklamy pojawiają się w naprawdę głupich miejscach, jeszcze bardziej zaburzając odbiór treści. Na tle europejskim te Praktyczna Pani i Moja Przyjaciółka wyglądają słabo.
    A jak jest z treścią? To było dla mnie największe zaskoczenie, bo o ile pisma niemieckie, w dobie nazizmu w dalszym ciągu były dość bierne ideologicznie i skupiały się głównie na tym co jak zrobić, uszyć, co jest modne, albo zawierały artykuły o różnych egzotycznych i mniej egzotycznych krainach (w jednym nazistowskim pisemku z 1938 roku jest obszerny tekst o zwiedzaniu przedwojennej Warszawy, gdzie autorka wyraża się o Polsce w samych superlatywach SIC SIC SIC! Za to w Polsce nie pozostano dłużnymi i w Mojej Przyjaciółce znaleźć można artykulik rozpływający się nad stylem Emmy Goering!), to pisma polskie przemycały bardzo często nieznośne konserwatywne i pogardliwe w stosunku do kobiet treści, umoczone w katolickim sosie i kobiecie nie proponuje żadnego innego rozwiązania niż ślub i zawodową bierność. Zarówno w Praktycznej Pani jak i w Mojej Przyjaciółce pojawiły się artykuły chwalące Piusa XII, który w czasie wojny kolegował się hardo z ustaszami, mimo późniejszych zapewnień o tym, że Watykan próbował zatrzymać ludobójstwo, jakie dokonało się choćby w Jasenovacu, o kryciu nazistów i szmuglowaniu ich we wszystkich kierunkach świata nie wspominając. Podobnie o tym jak wiele chwalony w pisemkach nowy papież zrobił w sprawie niemieckiej i sowieckiej agresji na Polskę. Podpowiadam: nie zrobił nic :)
    Ciągłe przymuszanie do ślubu i sprowadzenia się do atrakcyjnego przedmiotu, który ma jak najszybciej zostać wzięty przez jakiegoś kawalera, pojawiają się naprawdę często. Podobnie jak dość pogardliwy ton wobec chłopek, służby, czy robotnic, a także feministek, które sprawiły, że kobiety muszą pracować i nosić niemoralną bieliznę - analogicznie w pismach niemieckich i francuskich pojawiały się wówczas artykuły o tym, że warto podejmować aktywność zawodową, wyrabiać prawo jazdy (w magazynach niemieckich natrafić można na wiele porad odnośnie ruchu drogowego i prowadzenia auta - o dziwo nie dotyczy to jedynie Republiki Weimarskiej, ale Trzeciej Rzeszy, gdzie dyskurs wobec kobiet wrócił do zasady KKK - Kinder Kueche... a nie Kirche zdecydowanie nie ;)).
      Pisma te zdecydowanie były kierowane do osób zamożniejszych, raczej z miast, chociaż w Mojej Przyjaciółce znajdzie się rubryka Wieś. Wiązało się to z ogromną w dalszym ciągu skalą analfabetyzmu, ale także z tym, że magazyny były po prostu drogie i większość osób nie mogła sobie pozwolić na ich kupno, stąd na okładkach Praktycznej Pani znajdują się ostrzeżenia dla sprzedawców, że wypożyczanie magazynów jest niezgodne z prawem (sic!).
      Cytaty typu: Tę bolączkę Szanowna Autorka (...) pominęła, co trzeba Jej wyrozumieć jako kobiecie - były nagminne. Niemniej jednak Moja Przyjaciółka starała się przemycać treści mówiące o emancypacji i starające się trochę tą zatęchłą atmosferkę sanacyjnego bagienka rozruszać, ukazując sytuacje kobiet na całym świecie, a także publikując serię reportaży odnośnie poszukiwania pracy przez młode Polki i na tle innych pism wypadała nader obiecująco i jest lekturą o wiele przyjemniejszą niż skostniała Praktyczna Pani. 
Niemniej przejdźmy do jednej z rubryk modowych, które są bardzo skromne. Co denerwuje najbardziej, to to, że zdjęcia obrazujące ubrania rozsiane są po całym magazynie i trudno je wszystkie wyłapać. Dzisiaj podzielę się Aktualiami mody z kwietnia 1937 roku.

Toczki, berety, cylindry - oto zasadnicze formy lansowanych przez Paryż kapeluszy wiosennych. Te trzy rodzaje fasonów będą noszone w najrozmaitszych odmianach i wariantach ozdób. Dominuje wielobarwność tak w kapeluszach słomkowych jak i jedwabnych. Jako ozdoby najmocniejsze są: kępy kwiatów, owoców lub barwne pompony z piórek. Dużo też widać wstążek: czerwonych, żółtych zielonych i błękitnych. Woalka święci obecnie największe chyba triumfy. Żurnale poświęcają całe kolumny na opis i ilustrację sposobów noszenia woalki. Zawiązuje się ją pod brodą, ażeby owal twarzy romantycznie się na niej zarysował, powiewa od tyłu jak szal dawnej podróżującej dyliżansem damy, wreszcie opada ku tyłowi jak mantyla hiszpańska , upięta  na czubku czapeczki lub toczka. Błękitne woalki upstrzone w muszki puszyste - czarne i białe, haftowane w motyle i kwiaty fruwają wokół kapelusików paryżanek.


Jedyną z najmodniejszych ozdób sukien - to obecnie guziki. Wobec tego, że obecnie jest ich wielka różnorodność, musimy być ostrożne w ich wyborze: nie dać się skusić krzyczącym barwnie lub rzucającym się w oczy kształtem, pomijając wygląd, czy wybrane guziki będą harmonizować z suknią. Suknia bywa często bardzo skromna, a jej główną ozdobę stanowią właśnie fantazyjne guziki. o sukienek sportowych i wszelkich przedpołudniowych najlepiej nadają się guziki mniej wykwintne: metalowe, drewniane, kościane i inne. Do popołudniowych sukien ślicznie wyglądają guziki z masy perłowej,. Szczególnie dobrze wyglądają one przy sukienkach welurowych w ciemnych kolorach, specjalnie granatowy welur nadaje guzikom piękny niebieskawy odcień, miło wyglądający przy wieczornym świetle.

Pasją tegorocznej mody wiosennej są z całą pewnością stebnowania. Brzegi kołnierza, wyłogów mankietów, rękawów, kieszeni - wszystko pokryte jest stebnowaniem. Niekiedy nawet paski całe są zastebnowane..
Bardziej skomplikowane fasony sukien wieczorowych wyglądają obecnie tak, jakoby nie były szyte, lecz modelowane na figurze. Są proste, gładkie w szwach i rysują wyraźnie wszystkie kształty. Biodra w tych modelach są z lekka tylko podkreślone, a rękawy wszyte nie szerzej niż tego wymaga kształt ręki.
Jeśli posiada pani aksamitną sukienkę, którą chciałaby znosić, to możemy wykorzystać ją do modnego wiosennego kompletu. A więc z kolorowego sukna - jeśli suknia jest czarna - to z rdzawego lub zielonego - robimy wcięty, sięgający za biodra żakiecik. Kołnierz i guziki zrobimy z materiału, użytego na suknię ( zawsze znajdzie się jakaś resztka, jakiś ścinek oddany nam przez krawcową). Poza tym do całości kompletu pani sprawi sobie kapelusik w kolorze sukni, przybrany woalką choćby tyko, w kolorze żakietu. Będzie to nad wyraz szykowna kreacja wiosenna a przy tym nie będzie Pani dużo kosztować.

I jeszcze jedno muszę zdradzić z sekretów mody: spódnice w najnowszych kostiumach są przeważnie gładkie z przodu, a dopiero z tyłu układają się w fałdy, godety, lub jedną głęboką fałdę, umieszczoną dość nisko, która przy chodzeniu otwiera się, pozwalając na swobodę ruchów. 


Podobało się? A co powiecie na małe Ko-Fi?

4 comments:

  1. Fakt, akurat te tytuły, które wymieniłaś, raczej konserwatywne są, ale spektrum było dużo szersze, żeby wymienić choćby robotniczy "Głos Kobiet" czy postepową "Ewę", nawet "Bluszcz", choć często zachowawczy, otwierał łamy dla różnych poglądów. I tak dobrze, że nie trafiłaś na "Młodą Polkę"! ;-) Swoją drogą, z motoryzacyjnym aspektem nie było też tak źle, nie miałyśmy wprawdzie motoryzacyjnego czasopisma kobiecego "Autolady" jak południowe sasiadki, (ale było np. kobiece pismo sportowe "Start"). Ja "siedzę" głównie w przedwojennych motocyklistkach, ale co i rusz natrafiam na automobilistki, uczestniczki rajdów (jedna z nich, Klementyna Śliwińska nawet publikację na ten temat wydała, „Automobilistki poznańskie w latach 1926 – 1939”), porady, jak wygodnie i praktycznie ubrać się do prowadzenia samochodu, zdjęcia eleganckich pań za kółkiem itp. P.S ja taka "mądra" ;-) jestem, bo ciągle wiszę na https://fbc.pionier.net.pl/ , polonie, ebuwie, łodzkiej bibliotece cyfrowej, itp itd szukając przedwojennych polskich motocyklistek, więc i kobiecych czasopism trochę liznęłam.

    ReplyDelete
    Replies
    1. A widzisz, ja nabyłam stosik tych dwóch i w większości są... męczące :D najogólniej powiedziawszy. Bo niestety głownie te dwie gazetki są dostępne na różnych targach, aukcjach itp. A Głos Kobiet akurat znam i jest bardzo user friendly, no ale niestety poza biblioteką narodową nigdzie indziej nie natrafiłam na niego. Bardzo źle, że się tych rzeczy jakoś nie kataloguje i wiedzę opiera się na późniejszych opracowaniach + poradnikach stylu dla klasy średniej, a potem wychodzą różne potworki pseudonaukowe ;(

      Delete
  2. A Świtalska truła, że najważniejsze, to zdobycie zawodu i finansowa samodzielność... Rozdwojenia jaźni można było dostać w tej międzywojennej Polsce :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. To tak jak teraz: z jednej strony bądź niezależna, ale do poziomu, na ktory pozwala twoj misio, tak zeby przypadkiem go nie przycmic dwoim blaskiem.

      Delete