17.9.17

Mój Vintage - Horrockses w paski

      Horrockses. Brytyjska bawełna, żywe wzory, rozkloszowane sukienki. Niby proste i wpisujące się w trendy lat pięćdziesiątych, ale mające w sobie to coś. Marzenie wielu kolekcjonerów vintage. Jakby ktoś mi powiedział, że będąc na wycieczce w Świdnicy i pokazując mojemu tatełę uroki Dolnego Śląska, trafię w lumpeksie, do którego weszłam od niechcenia, sukienkę z Horrockses uznałabym to za miły sen. Tak jak kiedyś śniłam o lolicim brando, w podrzędnych, zgierskich second-handach. Ale błękitna, pasiasta sukienka nie była jedynie mrzonką, ale rzeczywistością, która kosztowała mnie 15 złotych.

  Było to dla mnie tak nierealne, że myślałam, że to jakaś wariacja z lat osiemdziesiątych, kiedy firma już ledwie zipała. Zmylił mnie overlock w talii i niezwykle żywe kolory. Sukienka wygląda tak, jakby dopiero co wylądowała w sklepie, w jakiejś najnowszej kolekcji. Dopiero w domu zaglądając uważnie zauważyłam małą metkę z nietypowym rozmiarem: 11 1/2. Potem zerknęłam jeszcze na Vintage Fashion Guild, gdzie moim oczom ukazała się metka z Horrockses Fashion z lat pięćdziesiątych. Identyczna, jak ta, która znajduje się na mojej sukience. Dla porównania: KLIK!

    Tak więc stało się! Zostałam posiadaczką Horrocksesa z epoki. Ale, zapytacie pewnie: po co ten szum? Te sukienki już kiedy powstawały nie należały do najtańszych (ich ceny w przeliczeniu wynosiłyby obecnie pomiędzy 80 a 130 funtami - dość dużo), mimo, że były produkowane w stu procentach z bawełny - materiału, który raczej nie kojarzył się z luksusem (jak to się pozmieniało, teraz znaleźć coś w pełni z bawełny, co nie jest prześcieradłem, to wyczyn). Były naprawdę świetnej jakości, a producent starał się wprowadzać bardzo innowacyjne rozwiązania takie jak choćby ścieg overlockowy, o którym wyżej wspominałam.

Overlockiem szyto jedynie w talii i na dole sukienki, podpinając ją jednak tradycyjnie, tak jak miało to miejsce w latach pięćdziesiątych. Rękawy zostały wykończone następująco:
 
       Chociaż firma funkcjonowała od końca XVIII stulecia (SIC!), prawdziwy boom na nią wybuchł po zakończeniu drugiej wojny światowej, kiedy nastąpił definitywny koniec skąpych przydziałów materiału i można było sobie pozwolić na fasony wymagające większej ilości tkanin. Była to ich pierwsza kolekcja ubrań w ogóle. Dotychczas bowiem Horrockses zajmowało się głównie produkcją samych materiałów. Ich popularności pomogła królowa Elżbieta II, która ochoczo nosiła ich sukienki.      Brytyjczycy, jak widać od zawsze starali się kopiować styl rodziny królewskiej, tak, jak teraz wykupują wszystko, w czym tylko pojawi się księżna Kate. Podobnie w latach pięćdziesiątych Brytyjki rzucały się na sukienki, w których chodziła Elżbieta II - Horrockses reklamowało się hasłami w stylu: Możesz mieć sukienkę jak królowa! Inną znaną osobą doceniającą markę była przepiękna Vivien Leigh, którą większość was kojarzy z roli Scarlett O'Hary z Przeminęło z Wiatrem.
    Doskonała passa skończyła się dla Horrockses w 1958 roku, kiedy z firmy odeszli główni projektanci. Odtąd Horrockses przechodziło z rąk do rąk i stopniowo traciło na znaczeniu, by całkowicie zniknąć w latach osiemdziesiątych.
    A nam pozostało wyłapywać hasające jeszcze po second-handach rozkloszowane, bawełniane piękności.




No comments:

Post a Comment