8.12.16

Kolorowych jarmarków...

Kocham jarmarki. Tak, całą tą kiczowatą, radosną atmosferę, niezdrowe frykasy i tłumy ludzi w centrach miast. Zazwyczaj sezon jarmarkowy kojarzy nam się ze Świętami, ale w Niemczech organizowane są one przez cały rok. W 2016 udało mi się być na jarmarku wiosennym w Dreźnie, jarmarku katolickim w Lipsku, jarmarku rybnym w Lubece, Jakubach w Goerlitz, jarmarku charytatywnym w Halle i ostatnio na jarmarku świątecznym znowu w Goerlitz.
Z polskich codziennie mijam (i zaopatruję się w legnickie bomby) jarmark wrocławski.


Powiem szczerze, że dla mnie nie ma nic lepszego niż po długiej podróży coś sobie przekąsić (a na niemieckich jarmarkach ceny w stosunku do restauracji są bardzo przystępne), czy rozgrzać się parującym jeszcze winkiem.
Bardzo lubię to, że w Niemczech wiążę się to z naprawdę wiekowymi tradycjami, że uczestnictwo w takim jarmarku to nie tylko konsumpcyjne szaleństwo, ale udział w czymś, co cyklicznie powtarza się co roku od wielu stuleci. Jest w tym coś magicznego. Zawsze po powrocie do domu muszę pooglądać stare zdjęcia z miejsc, w których byłam i porównać co się zmieniło. Nie inaczej jest z jarmarkami. Nie wiele się zmieniło. Teraz jest trochę więcej atrakcji takich jak lodowiska, czy kolejki. Kiedyś w modzie były karuzele.
Goerlitzki jarmark zlokalizowany jest na Starym Mieście, w okolicach ratusza. Co mnie bardzo w nim urzekło, to wielka różnorodność stoisk. Są i urocze beczułki, stajenki, namioty, zwykłe budki, wymyślne wieżyczki. To wszystko wtopione jest w przepiękną architekturę centrum miasta, co wygląda bardzo bajkowo. A jeszcze bardziej bajkowo pachnie. Już przy wieży reichenbachskiej czuć zapach słodkich przypraw i wina. Jest on tak intensywny, że idzie się nim upić.
Dodatkowo w całym mieście panuje szał zakupowy: promocje, obniżki, specjalne oferty (na przeciwko domu ziemniaka można kupić ubranka z Blutsgeschwister, które teraz są naprawdę w bardzo atrakcyjnych cenach. Sama kupiłabym sobie torebkę, gdyby nie to, że mam toreb na pęczki!). Udało mi się zrealizować w końcu marzenie o odwiedzeniu Cafe Herzstueck, na co w końcu miałyśmy czas. Jest to niezwykle urocze miejsce, w którym można kupić pyszne wegańskie (i nie tylko!) ciasta, zestawy obiadowe, ale przede wszystkim napić się bardzo dobrej kawy. Wystrój jest bardzo domowy. Nam udało się zająć stolik z łóżkiem.
Wszystkim z czystym sercem mogę polecić ciasto czekoladowe z awokado. Jest przyjemnie gorzkawe i bardzo syte. Do tego słodka kawa z pianką jak znalazł.
Jeśli macie wolny dzień i nie macie co robić, a jesteście z Dolnego Śląska, bądź okolic, to naprawdę warto się przejechać.
Ja tymczasem planuję jeszcze w grudniu odwiedzić mój ulubiony jarmark w Halle. ;)

No comments:

Post a Comment